środa, 23 maja 2012

Jak zostać kierowcą trucka w Kanadzie.

Dla polskiego obywatela nie jest to niemożliwe. Wręcz przeciwnie to rzecz całkiem do wykonania ale oczywiście zabiera trochę czasu lub kasy. Są dwie główne drogi, które pozwolą zainteresowanym znaleść się w Kanadzie i wykonywać ten zawód tak jak ja. Zaznaczam, że nie ma nic szczególnego w tym co robię: wykonuję robotę, którą po prostu lubię.

Przede wszystkim niezbędna jest znajomość języka angielskiego. Bez tego ani rusz. Nie trzeba mieć super umiejętności, żeby rozmawiać lub kłócić się o polityce, ale komunikatywność musi być. Zresztą wychodzę z założenia że od przybytku głowa nie boli i znajomość wielu języków to wielki plus. Ubolewam nad faktem że jestem zbyt leniwy na to żeby nauczyć się ich więcej. Oczywiście posiadanie prawa jazdy kategorii C+E jest wielkim plusem a doświadczenie w branży transportu międzynarodowego stanowi jeszcze większy atut. Nie znaczy to jednak że Kanada automatycznie przyjmie Was z otwartymi rękoma.

Traf chciał tak, że od momentu gdy zacząłem prowadzić bloga oraz działalność filmową w necie pojawiły się dwie postacie, które postanowiły wyemigrować z Polski do Kanady celem prowadzenia dużych składów oraz lepszego życia (czy lepszego tego nie wiem, to tylko mój odbiór ich poczynań).

Pierwszą drogę ilustruje dość dobrze Arek (link do jego bloga: http://areksm7.blogspot.ca/ )
Zawodowy kierowca z paro-letnim doświadczeniem w Europie oraz co ważniejsze: na wyspach.
Droga jest prosta i zajmuje minimum 2 -3 lata. Aż tyle czasu ze względu na potrzebne doświadczenie w międzynarodówce albo przynajmniej w jeździe dużym składem (jeśli posiadasz takiego doświadczenie czas skraca się diametralnie). W Anglii oraz Irlandii są przedstawiciele agencji firm kanadyjskich, które potrzebują kierowców na gwałt. Działają one według ścisłych praw immigracyjnych, które wymagają od kandydata pewnego doświadczenia. Władze chcą się upewnić że osoba, która przyjedzie, zna się na tym co ma zamiar robić i nie zmieni zdania będąc już na miejscu. Dostać pozwolenie na pracę w Kanadzie nie jest zawsze łatwe. Dwu letnim doświadczeniem w Europie, znajomością języka angielskiego oraz obowiązkowo: niekaralnością, zainteresujecie przedstawicieli firm kanadyjskich, którzy głównie poszukują siłej roboczej na wyspach, ze względu na język oraz podobieństwo systemu panującego w obydwóch krajach. Taka firma zapewnia Wam conajmniej rok zatrudnienia w Kanadzie (wymóg władz kanadyjskich) a czasami nawet pokrywają koszt przelotu i pomoc w pierwszych krokach w obcym kraju takim jak z zakwaterowaniem oraz wymianą prawa jazdy. Niestety polskie a nawet europejskie prawo jazdy nie jest tutaj dużo warte. Nie do pracy. Trzeba zdać dwa egzaminy: teoretyczny i praktyczny żeby wymienić obce prawo jazdy na kanadyjskie. Dlatego, często gęsto już w UK następuje jazda próbna i ocena kierowcy przez agencje rekrutacyjną, żeby stwierdzić czy kandydat nadaje się czy nie. Firm, które zatrudniają w Kanadzie jest wiele. Te, które decydują się szukać kandydatów poza granicami kraju to przeważnie ogromne korporacje. Oto parę z nich. H&R, Bison, Yankee lub Challenger. Wystukajcie w Googlach, dość szybko traficie na ich stronę. Praca w tych firmach przez pierwszy rok nie będzie wielką rewelacją. Będzie to przeważnie podwójna obsada i jazda teoretycznie non stop z paro-dniową przerwą między kursami, trwającymi aż do dwóch trzech tygodni. Podwójna obsada na tym kontynencie to całkiem inna bajka niż w Europie: truck jedzie prawie że 24 godzinki na dobę a kasa z tego nie jest aż tak wielka choć jeszcze nie najgorsza.

Druga droga, trochę trudniejsza ze względu na poziom odwagi, którą ona wymaga, wybrał sobie Paweł (link do jego strony na FB https://www.facebook.com/CichyWilkRR/info oraz do bloga: http://roadtruck.blogspot.ca/2012/05/no-jak-to-w-zyciu.html)
Po prostu, Kanada, dla obywateli świata, którzy mają trochę kasy na koncie oraz mają mniej niż 35 lat daje możliwość otrzymania wizy do pracy na okres roku. Przyjeżdżasz tutaj na własną rękę z pieniędzmi w kieszeni (jeśli się nie mylę to minimum 10 000 CAD). Sądzę że są też inne wymogi jak niekaralność , stan zdrowia i z pewnością minimalne kwalifikacje zawodowe. Mając taką sumkę w kieszeni w Kanadzie w obojętnie jakiej jej części, singiel jest w stanie utrzymać się przez conajmniej 4 miesiące.
Nie wnikałem w szczegóły tego programu bo jestem ostatnio człowiekiem dość zapracowanym ale tutaj podaję Wam link, gdzie znajdziecie wszystkie potrzebne informacje na ten temat. To oficjalna strona Ambasady kanadyjskiej w Warszawie: http://www.canadainternational.gc.ca/poland-pologne/experience_canada_experience/index.aspx?lang=pol&view=d.

W ramach tego programu nie trzeba koniecznie od razu łapać się za pracę na truckach więc posiadanie prawa jazdy C+E nie jest obowiązkowe. Jednak posiadanie nie tyle prawka co doświadczenia pomaga w szybszym zdobyciu jego tutaj. Gdy nie masz prawa jazdy z innego kraju musisz obowiązkowo zapisać się na kurs nauki jazdy. Mając polskie prawo jazdy pozwala Ci to ominąć etap szkółki i od razu podchodzić do egzaminów. Swoją drogą wykupienie paru godzin jazdy przed egzaminem jest jak najbaridzej wskazane żeby oswoić się z tutejszym sprzętem.  Nie ma tutaj czegoś takiego jak kurs przewozu rzeczy. Masz prawo jazdy możesz jeździć. Co do ADRów to każdy pracodawca jest zmuszony wysłać i zapłacić pracownikowi za takie szkolenie.

Jest jeszcze parę innych dróg żeby dostać się do Kanady. Ja taką nietypową drogą tutaj przybyłem. Przywieźli mnie rodzice gyż to oni zdecydowali się na inny byt poza granicami Polski. Dla ludzi, którzy mnie jeszcze dobrze nie znają, przypominam że zaczynałem pracę zawodową na stanowisku kierowcy w Kanadzie a Europę i Polskę odkryłem ze względu na chęc poznania moich korzeni. Zobiłem w sumie drogę odwrotną niż to co opisane wyżej.
Na koniec stary film, który sądze jest w temacie oraz wpis na blogu na temat mojej wizji Kanady i życia tutaj: http://nolibab3.blogspot.ca/2011/09/rzeczywistosc-kanadyjska-wedug-mnie.html

piątek, 18 maja 2012

Jak to jest gdy Tir wyprzedza Tira?

Mowa oczywiście o manewrze wyprzedzania podczas jazdy autostradą, bo całkiem inne zasady oraz obyczaje (co kraj to obyczaj ma się wiedzieć) obowiązują na drogach krajowych i drugorzędnych. Z jednej strony mamy ciężkie oraz dość powolne samochody ciężarowe, z drugiej szybkie i zwinne osobówki.

Według prawa wszystkie samochody ciężarowe powinny być zablokowane na pewną maksymalną prędkość. Mimo że w Europie oficjalne ograniczenie prędkości dla samochodów powyżej 3.5T to 80 km/h, blokada elektroniczna może mieć maksymalną wartość 89km/h. Sądzę że władze chciały dać pewne teoretyczne pole do manewru właśnie w momencie wyprzedzania. W Kanadzie są tylko dwie prowincje, które ustaliły takie prawo i wszystkie samochody ciężarowe poruszające się po terytorium Quebecku i Ontario muszą mieć elektroniczną blokadę na maksymalną prędkość 105 km/h.(nic nie mówi że można ograniczyć na niższą wartość i są firmy, które jeżdżą tak jak w Europie: 90km/h)

Dość spraw związanych z prawem. Jak to się odzwierciedla w rzeczywistości. Stwarza to samochody poruszające się po tej samej drodze o podobnych ale nie identycznych prędkościach. Wiadomym jest że nie ma dwóch pojazdów poruszających się z identyczną prędkością i zawsze jeden z nich będzie szybszy.

Gdy kierowca osobówki chce wyprzedzać, chcąc nie przyszkadzać innym użytkownikom ruchu, prosta sprawa: naciska na gaz i jazda, wyprzedza. Jednak co by było gdyby kierowca owej osobówki stwierdził że w pewnym momencie odcina mu moc i nie może rozwinąć większej prędkości? Przypuszczam że najpierw ogarnęłoby go ogromne zdziwienie a później udałby się na warsztat żeby zobaczyć co jest nie tak z autem.
 Każdy wie jak uciążliwa jest jazda za kimś kto jedzie wolniej od nas. Od tego właśnie jest wyprzedanie.

Praca kierowcy zawodowego polega na przewożeniu towaru z punktu A do punktu B. Ma na to określony czas, ograniczone godziny jazdy w każdy dzień, obowiązkową pauzę oraz blokadę prędkości pojazdu. Te wszystkie czynniki wpływają na czas tranzytu. Dobrego kierowcę pozna się po umiejętności żaglowania ze wszystkimi biurokratycznymi żywiołami wymienionymi wyżej. Nie wspomnę już o korkach i wypadkach na drogach. Dlatego więc czasami a nawet zawsze nie ma innego wyjścia: trzeba wyprzedzać mimo że zajmuje to trochę czasu i powoduje niecierpliwość aut osobowych z tyłu. Gdyby Tir jechał przez cały dzień, przeciętnie 3km/h mniej przejedzie około 30km mniej w cały dzień. 30km x 5 dni to 150mk i to już prawie 2 godzinki jazdy w Europie. Głupie dwie godzinki mogą zdecydować o weekendzie w domu lub na parkingu albo gorzej, na dzikusie. Zaznaczam jeszcze raz, że cały czas temat jest związany z wyprzedzaniem na autostradzie bo na drogach krajowych w Polsce przeciętna prędkość dla ciężarówki jeśli przekracza 70 km/h to niezły wyczyn

Do tego mały film, który mam nadzieję bardziej przejrzyście przedstawi moje myśli.




Ze spraw bieżących to wróciłem z Kalifornii, jak się wyśpię to zrobię zakupy, przygotuję się do kolejnego, ostatniego wyjazdu przed zasłużonym urlopem i jak będę miał siłę i czas przed trasą skończę film, który zacząłem montować dwa tygodnie temu. Czas leci. Normalnie masakra.

niedziela, 6 maja 2012

Przejazd 401 przez Toronto

Króciutki film, który przedstawia jedną część moich powrotów do Montrealu. Prawie za każdym razem muszę przebić się przez Toronto i jej piekelną autostradę 401. Tutaj jadę akurat w sobotę po południu (05.05.2012: powrót z nieudanego wyjazdu do Kalifornii) , ale jak widać ruch i tak nie jest mały. Uważne oko stwierdzi jedno małe zwolnienie. Jeszcze zanim zacząłem kręcić materiał na ten film, na samym wlocie do Toronto był wypadek (moment kiedy mówię i zjeżdżam z autostrady). Oczywiście uciekłem i objechałem.
Autostradę 401 w Ontario w Kanadzie śmiało można porównać do A2 w Niemczech. STAU STAU i jeszcze raz STAU nie wiadomo kiedy i dlaczego. Wypadek w piękny słoneczny dzień i temu podobne. Rzeczy, które normalnie nie powinny mieć miejsca. Ale na A2 i na 401 przecież nie może być normalnie. Zresztą, logcznie rzecz biorąc, to natężenie ruchu robi swoje: wiekszy ruch równa się większemu prawdopodobieństwu dziwnych sutyacji. W transporcie to normlana sprawa i każdy kierowca się z tym liczy. Tylko gdy wraca się do domu i ma się we krwi cały kontynent w moim przypadku ciśnienie idzie do góry, nie pomijając już używanie niektórych brzydkich słów. Tak, ja też potrafię sobie zabluźnić :D