piątek, 15 czerwca 2012

Podwójna obsada

Bez obaw, nia mam zamiaru zacząć w niej jeździć. Od dłuższego czasu jestem samotnym wilkiem w biegu i nie zanosi się na żadne zmiany. Chcę się tylko podzielić tym co wiem na temat owej jazdy i przekazać mój punkt widzenia na tego typu pracę w Europie i w Ameryce Północnej.


Zacznijmy od rzeczwistości za wielką wodą. Najpierw czas pracy kierowcy. Jeżdżąc w podwójnej lub pojedyńczej obsadzie nie ma żadnej różnicy: czas pracy/jazdy jest taki sam. 11 godzin dziennie jazdy w USA lub 13 w Kanadzie. Później obowiązkowa dziesięciogodzinna przerwa między dziennymi cyklami jazdy. 70 godzin pracy/jazdy  w okresie ośmiu dni (do pracy zaliczamy czas spędzony podczas cofania pod rampę lub podczas obowiązkowego przeglądu maszyny przed zaczęciem jazdy oraz tankowania) które można zresetować w każdym momencie 36 godzinną pauzą. Gdy jeden kierowca jedzie, drugi odpoczywa i nie ma różnicy w tym czy robi to na fotelu obok czy z tyłu na łóżku. W momencie gdy nie prowadzi, według prawa, odpoczywa. Jedyny wymóg pojawia się w przypadku gdy udaje się do kuszetki z tyłu: musi zadbać o swoje bezpieczeństwo za pomocą siatki, która ma te same standardy i niby chroni tak samo jak pas. Na terytorium północnej Ameryki sprawa jest prosta: truck w podwójnej prawie nigdy nie staje. Jeden kierowca jedzie, drugi odpoczywa. Teoretycznie truck jest w stanie robić każdego dnia od 2000 aż do 2400km w przypadku zwariowanej drużyny, jeśli spedycja zadba o to żeby ładunki układały się płynnie. W praktyce jest to całkiem inne dzieło bo jak wiemy w transporcie jest duża ilość niewiadomych. Nie zawsze załadunki idą sprawnie, nie zawsze wychodzą w porę, itd itp. Ekonomię nie obchodzi kierowca że czeka i traci czas. Ale jak już jest coś do przewiezienia to ma lecieć na łeb na szyję. Podwójne obsady najczęściej się tutaj spotyka na chłodniach oraz na określonych kółkach typu linia kurierska między dużymi miastami (line haul). Pracodawca się cieszy bo jego sprzęt jest non stop w ruchu, nabija kilometry czyli słowem mówiąc: zarabia, a na dwóch kierowców wcale nie wydaje aż tak dużo więcej. Według mnie podwójna obsada na kontynencie północno-amerykańskim w obecnym czasie to czysty wyzysk kierowców i nie liczy się nic innego niż optymalne wykorzystanie sprzętu. Wyzysk, dlatego że pracodawca zarabiając w miarę lepsze pieniądze na szybkim frachcie nie płaci dużo więcej za kierowcę. Według pewnej nieoficjalnej zasady kierowca z Montrealu, jeżdżąc w trasy wymagające nieobecność w domu dłuższą niż parę nocy zarabia minimalnie 1000CAD za tydzień spędzony w trasie (5 dni pracy). W przypadku podwójnej obsady tak samo. Z tą różnicą że podwójna obsada ma prawie dwa razy mniejszą stawkę od singla. W Montrealu, w chwili obecnej stawka dla singla to 0.35 - 0.42 centów za milę a dla podwójnej to 0.42 - 0.45 dzielone oczywiście na pół dla każdego kierowcy. Wszystkie pensje mają tendencję do lądowania w widełkach między 1000 a 1300CAD na tydzień po odprowadzeniu wszystkich podatków. Nie mówię tutaj o prowadzeniu działalności bo to całkiem inna domena obliczeń i istnieje duże pole do interpretacji, który wariant opłaca się bardziej. W każdym mieście w Kanadzie stawki są inne, dytkowane warunkami ekonomiczynymi i kosztem życia w danym miejscu.

W teorii podwójna obsada może zrobić 10 000km w pięć dni czyli standardowe kółko Montreal - Los Angeles - Montreal. W praktyce różnie bywa. Pięć dni owszem, jeśli się ma pełny ładunek w jedną i w drugą stronę i jeśli się nie straci dużo czasu na rozładunku (w miarę rzadko) lub na załadunku świeżych owoców lub warzyw (w miarę często). Mam paru znajomych na Facebooku co jeżdżą w podwójnej obsadzie w różnych firmach i widzę że ich trasa przeciętnie trwa od 6 do 9 dni. Gdy zaczyna się wydłużać w czasie zaczynają cholernie narzekać i bluzgać. Wiadomo, nikt im nie zapłaci za stracony czas a nawet jeśli będą mieli płacone na godzinę za czekanie to nie o to przecież im chodzi. Oni chcą jak najszybciej wracać do domu, żeby wrócić na weekend. Dla nich czekanie po 10 godzin pod magazynem i czekanie na schłodzenie towaru równa się tym że spędzą o tyle godzin mniej w domu. Z reguły podwójna obsada nie robi jednego kursu i idzie do domu odpocząć. Machnie ze trzy lub cztery "Back to Back" czyli kółka, nie schodząc nawet do domu będąc w swoim mieście wykonując szybka przepinkę naczep. Później zrobią sobie parę dni wolnego typu pół tygodnia i heja od nowa, bo gdy się siedzi w domu i nie jeździ pieniędzy się nie zarobia.

Teraz druga fala mojego poglądu na temat podwójnej w Ameryce. To istna fabryka, która nie ma nic wspólnego z kultem truckerki i przygody. To nic innego jak zwykła monotonna praca, która owszem pozwala zobaczyć wiele ale nie daje czasu żeby poczuć smak kontynentu. Do tego praca należąca do najbardziej niebezpiecznych. Gdy jeden kierowca jedzie drugi śpi. Kolejny beznadziejny wymysł urzędników. Ciało ludzkie ma inne zasady niż te sporządzone pod dyktando silnych sił lobyistycznych dużych korporacji transportowych. Bo jedną rzeczą jest spać i odpoczywać gdy truck jedzie w nocy (to nawet całkiem przyjemne) a inną sprawą starać się usnać podczas dnia na bardzo wyboistej drodze. W innym życiu pracowałem kiedys przez pięc lat na nocki i bardzo dobrze wiem jak bardzo ciężko jest się wyspać w dzień w swoim własnym łóżku a co dopiero w przemieszczającym się trucku.  Kolejna kwestia to dobre dobranie sobie partnera. Z reguły w podwójnej jeżdżą tutaj stałe drużyny tak jak dwóch dobrych znajomych lub para albo najlepiej małżeństwo. Ten ostatni wariant ma chyba największy sens, bo współżycie dwóch osób 24h na dobę może po pewnym czasie stać się uciążliwe. Z reguły teamy dzielą noc na pół i każdy męczy się trochę w nocy. Z tego co mi wiadomo najwięcej wypadków w nocy bez powodu mają podwójne obsady. Największa plaga to zaśnięcie za kierownicą i co z tego że według prawa jest wypoczęty bo w momencie gdy wsiadał za kierownicę miał odbębnione 10 godzin odpoczynku, podczas którego wcale nie wypoczął. W Prince w roku 2010 do kasacji poszły aż trzy nowe Volva po kraksach podwójnych obsad. Na szczęście nikt nie zginał tylko trzy trucki i pełne ładunki warzyw wylądowały w rowie.
Są jeszcze firmy, tak jak Trans West na zdjęciu wyżej, które zajmują się tylko podwójną obsadą. Według mnie to one zepsuły rynek w Montrealu jeśli chodzi o Kalifornię i ogólnie zachód Stanów, bo coraz mniej jest firm, któtre odważają się wysłać singla tak jak ja w tamte tereny. Takie firmy przyzwyczaiły spedycje to szybkich terminów dostaw za średnią kasę. W Trans West drużyna nigdy nie wyjeżdża w trasę tym samym sprzętem. Jeśli schodzą z trucka choćby na jeden dzień bierze go już ktoś inny gotowy do jazdy. Kierowców jest więcej w firmie niż trucków i oni jeszcze bardziej systematycznie wykorzystują swój sprzęt. Ma to swoje zalety bo kierwocy mogą sobie brać tyle wolnego ile zapragną ale to też się równa mniejszym zarobkom.
Druga firma, też z rejonu Montrealu za którą nie przepadam to DFS. Tam stawka jest jedna. Za każdy wyjazd kierowca otrzymuje ustaloną z góry kwotę. I nie ważne czy wyjazd będzie trwał tydzień, półtora czy dwa oraz obojętne jest to ile zrobi kilometrów. Stawka jest jedna. Do dna.
Z reguły w tych firmach kierowcy wchodzą jednymi drzwiami i wychodzą drugimi. Są to dobre firmy żeby zdobyć doświadczenie dla początkujących, ale jeździć tam na stałe: nie dziękuję.

Teraz na temat podwójnej w Europie. Niestety nie mam za dużej wiedzy na ten temat, bo zjawisko tutaj jest mniej spotykane i jeździłem za krótko żeby to bardziej zbadać. Mam tylko doświadczenie jednego kursu w roku 2009 gdy chciałem poznać szczegóły jazdy w Europie. Zauważyłem jednak ten sam absurd urzędników ustalających prawo i dbających o bezpieczeństwo i zdrowie kierowców. Podwójna obsada może tutaj jechać łącznie 18 godzin plus 1h30 na pauzy i cały absurd polega na tym że gdy jeden jedzie drugi nie może się położyć z tylu, mimo że też tutaj macie siatki, które przytrzymały by kierowcę na łóźku w razie wypadku. Gdy jeden jedzie drugi czuwa na siedzeniu obok. PORAŻKA. Wiadomo że kierowcy idą spać do tyłu ale narażają się na mandat za jazdę bez pasa. Takie miałem szczęście że gdy byłem w tej jedynej podróży, mój zmiennik był strasznie przepisowy i nie pozwalał mi iść do tyłu nawet w nocy. Cóż, jakoś się przemęczyłem. Gdy kierowcy wykorzystają swóje cykle jazdy obydwoje muszą iść razem spać na zwyczajną pauzę, i później od nowa 18 godzin jazdy i czuwania. Jeśli to nie jest męczącę to sam nie wiem jaki to ma sens. Dobrze że w EU podwójne obsady nie są aż tak powszechne jak w USA.

To tyle moich poglądów na tę część transportu.

wtorek, 5 czerwca 2012

Czas na wolne.

Przedwczoraj wróciłem z trasy. Wyprowadziłem się z mojego Volviaka czyli drugiego lub może pierwszego mieszkania w 15 minut. Troszkę było mi smutno ale nie miałem czasu się nad tym zastanawiać. Wszystko było przygotowane od paru dni i gdy tylko zjechałem na bazę po trzynastogodzinnej jeździe, zacząłem etap wyprowadzki. Kilka razy upewniłem się że wszystko zabrałem i choć nie wiem ile razy człek sprawdzi, zawsze ma się to uczucie że czegoś się zapomniało.

Systematczynie zbadałem każdy zakamarek. Postarałem się również o to żeby kierowca, który przejmie po mnie ten ciągnik, gdy po raz pierwszy otworzy drzwi, był zadowolony. Spędzamy dużo czasu w środku naszych maszyn, więc to więcej niż tylko auto i sprzęt. Czystość i schludność przede wszystkim! Dałem do zrozumienia szefowi że chciałbym wrócić na moje Volvo po wakacjach ale co z tego wyniknie, zobaczymy w sierpniu. Jedno jest pewne: nie będzie on stał pod płotem i próżnował podczas mojego dwumiesięcznego urlopu. Sprzęt musi pracować i zarabiać, na to nie ma siły. Buisness is buisness.

Tak, mam wolne? Powoli oswajam się z tą myślą. Ostatnie miesiące upłyneły bardzo szybko gdyż świadomie narzucałem sobie coraz szybsze tempo pracy w ucieczce przed samym sobą. Kocham jeździć, wręcz uwielbiam ale przychodzi ten czas że trzeba coś innego niż rutyna. Jazda też może stać się rytuną, bardzo nałogową, od której należy odpocząć żeby bardziej za nią tęsknić. To bardzo zdrowe.

Bilans działalności w firmie Prince Logistics Services między 22.09.2011 a 03.06.2012 (osiem miesięcy i opary):
-Ilość wyjazdów: 21.
-Ilość powrotów: tyle samo, za każdym razem przyciągając pełną naczepę warzyw lub owoców.
-Ilość przebytych kilometrów: 172 823 (przeciętnie na miesiąc wyszło 21 602km, zacny wynik)
-Ilość załadunków/rozładunków: 90.

Jak spędzę wakacje? Tego jeszcze do końca nie wiem. Nigdy nic do końca nie wiem, chyba już do tego Was przyzwyczaiłem. Jedno jest pewne: za parenaście godzin będę w Polsce a co dalej to się zobaczy. Oficjalnie informuję zainteresowanych że będę obecny w Opolu na zlocie Master Truck, który odbędzie się 6 - 7 - lipca. Co do szczegółów oraz w jaki sposób będzie tam mnie można odnaleść proszę obserwować Twiterra lub stronę na FB.

Podczas wolnego filmy na YT prawdopodobnie jakieś się pojawią, w zależności czy nie będę za bardzo zajęty odpoczywaniem. Biorę wszystkie nagrane materiały ze sobą i może podczas wolnego nadrobię zaległości.

Pamięta ktoś jeszcze mój wyjazd do Kaliforni, który został brutalnie przerwany? Oto relacja z niego. Ostrzegam to najdłuższy mój film i może znużyć: trwa pół godziny.