Jest wiele powodów dlaczego tak się stało. Po pierwsze: od pewnego czasu coraz częściej odnosiłem wrażenie, że mój przekaz jest słaby a co najwięcej przeciętny. Następnie, od mniej więcej dziesięciu lat, w moim życiu osobistym miały miejsce różne negatywne i dziwne wydarzenia. Kumulacja ich wszystkich, mimo mojej wrodzonej ostrożności i obiektywnego optymizmu, spowodowała u mnie pewną formę wypalenia. Przychodzi taki moment, że człowiek ma dość. Znacie mnie dobrze i wiecie, że nie ściemniam na moich filmach. Nie chcę udawać, że jest fajnie gdy nie jest. Chcę Wam przekazywać dobrą energię a nie tą złą.
Potrzebuję się odnaleźć, potrzebuję przerwy. Jedyna znana mi technika ulepszania mojej osoby to jazda tylko dla jazdy. Nie ważna jest kasa, nie ważny jest czas, nie ważne jest nic. Muzyka, maszyna, krajobrazy i przestrzeń. Doznałem dzisiaj tego na wschodzie Ameryki w Adirondackach. Wrócę wtedy gdy będę czuł się komfortowo z nagrywaniem i opowiadaniem Wam to co widzę.
Na pocieszenie, powiem Wam w wielkiej tajemnicy, że mam zamiar odżywić mojego bloga zamieszczając parę wpisów. Powiedzmy raz na miesiąc.
Tyle smutków. Do usłyszenia!