niedziela, 22 czerwca 2014

Fale, nikt ich nie zatrzyma.

Szczególnie tych w głowie.

Miałem pisać na blogu: założenie. Nie znalazłem natchnienia albo ono nie znalazło mnie: bywa. Więcej kręciłem: tak wyszło. Po prostu biegłem za swoim cieniem. Mechaniczny koń nie miał wytchnienia, ja też nie.

Do tej pory zastanawiam się jak działa moja psychika a przede wszystkim dlaczego pęd i przemieszczanie się dostarcza mi ulgę. Nie wchodzi w grę adrenalina prędkości, bardziej wolna i systematyczna essencja powtarzających się krajobrazów. Często łapię się na tym, że mój umysł jest zbyt ograniczony aby zrozumieć to co mnie otacza. Widoki to tylko namiastka. Nie mniej jednak... Czuję wszystko i nie mogę się od tego odłączyć. To już zrozumiałem. Wszystko jest wyryte w mojej świadomości.

Przestałem pisać, bo większość myśli chciałem zachować dla siebie, co wobec Was jest niesprawiedliwe. Każdy z nas jest egoistą więc proszę, wybaczcie mi. Obiecuję poprawę ale nie nastąpi ona prędko, gdyż wszystko dociera do mnie stopniowo. Czas goi rany. Gówno prawda.

Za tydzień kończę pracę. Jadę na wakacje do Polski, do Europy. Co dalej, nie wiem. Daję sobie czas do namysłu. Dokładnie dwa miesiące.