Muszę przyznać że troszeczkę odwykłem od tutejszego trybu pracy. Zostało mi parę nawyków z Europy . Przez pierwsze dni, gdy mijały trzy godziny jazdy, moje oczy czasami unosiły się do góry i mimo woli szukały tachografu żeby sprawdzić ile jeszcze mogę jechać przed obowiązkową pauzą. Tutaj można jechać ile wlezie bez żadnej przerwy. Jeśli się to kierowcy podoba może machnąć na raz 13 godzin w Kanadzie a w Stanach 11. Kiedyś tak robiłem i po takim czymś wysiadając nogi miałem jak z waty. Teraz już raczej tego nie robię choć czasami lubi mi odbić. Jadąc na tak dalekie wyprawy z odrobiną dyspypliny można dość łatwo zarządzać swoim czasem i bez większego przesadzania robić sobie małe przerwy, które i tak nie mają większego wpływu na przebieg całej podróży. 30 minut w tą stronę czy w drugą nie sprawia wielkiej różnicy.
Na zdjęciu obok moje Volvo podczas załadunku oraz na Wasze zamówienie parę zdjęć wnętrza. Jest dwu letnie a na liczniku ma już nabite 900 tyś kilometrów. Normalka. Podwójna obsada pewnie na nim cały czas ćwiczyła Kalifornię a taki kursik to minimum 10 tyś km w tydzień lub szybciej. Autko jest w bardzo dobrym stanie, jeszcze nie jest rozklekotane i w środku nawet całkiem czyste i nie zniszczone. Trochę się zadomowiłem ale nie do końca bo najprawdopodobniej będę musiał go oddać jakiemuś teamowi. W końcu po dwóch latach ciągnik nie jest jeszcze spłacony więc podwójna obsada będzie robiła dużo więcej kilometrów niż ja sam. Dlatego więc nie przyzwyczajam się zbytnio choć szczerze powiem cholernie mi to Volvo pasuje :D. Jest mniejsze od tego poprzedniego w LEGER. Różnica jest taka że nie ma okien na dole, salonik jest ciut krószy i ciut węższy. Ale i tak jest zajefajne rozwiązanie ze stolikiem i siedzeniami. Najbardziej brakuje mi dolnych okien, bo przy upałach można je uchylić i zrobić fajny przeciąg. Jestem kategorycznym przeciwnikiem zostawiania silnika na chodzie.
Wracając do pierwszej wyprawy. Jak narazie nie mogę narzekać na firmę. Wręcz przeciwnie, jestem zadowolony. Moje pierwsze trzy zrzutki na tym kontynencie odbyły się bezbłednie, pierwsza w poniedziałek a pozostałe dwie we wtorek w Edmonton. Później szybki telefon do biura w Montrealu i dziesięć minut później dostałem info o moim załadunku drogą mailową. Załadunek dosłownie 20 km dalej i gotowy już od razu. Wyśmienicie! Z Edmonton załadowałem całą naczepę nawozu, która szła do Oregonu. I tutaj drugi powód do uciechy. Droga, którą przyszło mi jechać należała do tych przeze mnie jeszcze nie zdobytych! Do tego same drugorzędne: czysty rarytas. Z Edmonton kierowałem się na południe Alberty i za Calgary odbiłem ciut na zachód w stronę gór skalistych. Im bliżej nich tym piękniej i ciekawiej. I tak już na samym południu skręciłem w dolinę, która później zmieniła się wąwóz. Nawet nie zdążyłem się skapnąć że siedziałem już za kółkiem non stop siedem godzin i zmęczenie poczułem dopiero wtedy gdy zaciągnąłęm hamulce i poszedłem do kuszetki. Najwyraźniej widoki stłumiły wszystkie inne zmysły zostawiając tylko dwa aktywne: przyjemność z jazdy i upajanie się pięknem widoków przede mną. Dzisiejszy dzień czyli środa był bardzo podobny. Czysta jazda i minimalny stres na początku dnia związany z przekraczaniem granicy amrykańskiej po raz pierwszy od roku. Niby to nic takiego ale zawsze jakieś małe uczucie trwogi czy tremy. Nie wiem po prostu tak mam. Celnicy amerykańscy nie należą do rasy bardzo miłych istot i styl oraz ich pytania czasami mogą wprowadzić człowieka w stan niepewności. Dzisiejsza odprawa trwała dokładnie 3 minutki, standardowe pytania i nic poza tym. A później przebijanie się do Oregonu przez Idaho i Washington. To ostatnie zdjęcie to jazda I84 wzdłuż ogromnej rzeki Columbia. Pierwsze dwa: południe Alberty wczoraj po południu.Jutro zostaje mi tylko zrzucić towar w Hillsboro,OR (niedaleko Portlandu) i najprawdopodobniej dostanę 24 godziny spokoju bo muszę sobie zresetować cykl pracy. Taka czynność wymaga aż 36 godzin, więć dodając 14h, które spędze dzisiaj pod firmą plus 24 zrobi tak że już w piątek rano będę gotowy na załadunek i heja! Do Montrealu!
Póki co jestem zadowolony i z pracy i z firmy.












