sobota, 4 lipca 2015

United States of America i Broń Palna.

Jeżdżę do Stanów Zjednoczonych bardzo często. Jak każdy rozwinięty i zachodni kraj jest tam spokojnie i w miarę bezpiecznie. Nie myślę o tym prawie wcale ale za każdym razem gdy jest strzelanina, która przyciąga uwagę mediów (bo są już takie strzelaniny, o których wspominają tylko na drugiej lub trzeciej stronie gazet) przypominam sobie o tej krwawej rzeczywistości. 

Szacuje się, że ilość broni, która jest w obiegu wynosi 270 milionów egzemplarzy. Historycznie konstytucja zapewnia każdemu amerykańskiemu obywatelowi posiadanie broni palnej. Zauważmy, że konstytucja była pisana w innych czasach, w których Ameryka zmagała się z wyzwaniami należącymi do tamtej epoki.

Przywiązanie do broni palnej jest u nich bardzo wielkie. Jest ona często postrzegana jako hobby lub wartościowe spędzanie czasu. Bardzo łatwo jest spotkać całą rodzinę, począwszy na 65 letnich babciach kończąc na 14 letnich wnuczkach, spędzających niedzielne popołudnie w klubie ulepszając swoje umiejętności celowania. W Ameryce broń była zawsze symbolem i częścią wolności. 

Dostęp do broni jest absurdalnie łatwy. Każdy niekarany obywatel, bez większego problemu może legalnie ją nabyć w parę dni. Nikt nie sprawdza czy nabywca ma zaburzenia psychiczne czy nie. Co jest jeszcze bardziej ciekawe, część broni zmienia legalnie właścicieli na prywatnych happeningach, jarmarkach gdzie nie ma obowiązku sprawdzania czegokolwiek. Broń jest sprzedawana bez żadnych dowodów. Kto chce i kto ma pieniądze może kupić to czego dusza zapragnie. Legalny asortyment broni dostępnej na rynku jest bardzo szeroki: zaczynając od zwykłego pistoletu lub rewolwera do broni bojowej, semi automatycznej lub automatycznej będącej w stanie wystrzelać jak najwięcej naboi w jak najkrótszym czasie. 

Jest jeszcze w Stanach coś takiego jak NRA: National Riffle Accociation. Organizacja powstała z popiołu i zgliszczy KKK, najbardziej rasistowskiej i nazistowskiej ideologi jaka istniała w Ameryce. Mają oni ogromne wsparcie finansowe lobby producentów broni palnej i mimo tego że 60% opini publicznej w Stanach jest gotowa na skromne reformy, NRA bardzo skutecznie potrafi zablokować każdego polityka, który podejmie próbę jakiejkolwiek, najbardziej nieśmiałej zmiany odnośnie broni palnej. Za tym stoją potężne pieniądze. 

Przede wszystkim dużo krwi. Myślałem, że po strzelaninie w Connecticut, gdzie jeden uzbrojony wariat zrobił spustoszenie w podstawówce, amerykańskie społeczeństwo się obudzi. Nic z tych rzeczy.

Tutaj zacznę mój edytoriał, gdyż więcej szczegółów na temat broni w USA można bardzo łatwo znaleść w sieci. Podstawowe pytanie: kto chce żyć w społeczeństwie, gdzie żeby czuć się bezpiecznie trzeba nosić broń dla swojej własnej ochrony? Gdzie zaufanie, wychowanie i wiara w drugiego człowieka? Ameryka kraj paradoksów. Zastanawiam się w co wierzy się tam bardziej: w Boga, w broń czy w dolara. Ostatecznie, mieszanka tego wszystkiego jest wybuchowa.

Osobiście jestem przeciwnikiem broni. Jest ona stworzona do zabijania życia. Tym bardziej nikt nie przekona mnie, że dla własnego bezpieczeństwa potrzebuje broń potrafiącą wystrzelać 60 naboi w ciągu dwudziestu sekund. Broń niestety jest potrzebna w naszym społeczeństwie ale żeby każdy do niej miał mieć dostęp? Najczęstszym argumentem zwolenników broni w USA jest zdanie: "It takes a good man with a gun to stop a bad man with a gun" (potrzeba dobrego kolesia z bronią, żeby zatrzymać złego kolesia z bronią) Naprawdę? Sęk w tym, że większość strzelanin w Ameryce są spowodane przez normalnych ludzi, którzy mają dostęp do broni i którym w różnych momentach w życiu z wielu powodów odpada piątka klepka. 

Statystyki mówią same za siebie. Stany Zjednoczone to kraj w którym codziennie ginie najwięcej ludzi w zachodnim świecie skutkiem użytkowania broni palnej.