sobota, 3 września 2011

Rzeczywistość kanadyjska według mnie.

Za mniej niż dwa tygodnie wsiądę w samolot i w ciągu osiemnastu godzin znajdę się w Montrealu. Mam niestety siedem godzin okienka na przesiadkę w Amsterdamie. Jakoś to wytrzymam i skorzystam z okazji by ponownie połazić po ulicach tego miasta.

Wiem dokładnie jaka rzeczywistość czeka mnie za wielką wodą: w końcu spędziłem tam ponad 20 lat mojego życia. Opiszę Wam ją zatem, celem lepszego poczucia tematu gdy zacznę już stamtąd nadawać. Pamiętajcie że to jest Kanada jaką ja widzę i nie każdy rodowity lub nie rodowity kanadyjczyk koniecznie zgodziłby się z moim poglądem. Opiszę rzeczywistość Montrealską bo taką najbardziej znam. Życie na zachodzie Kanady jest całkiem inne i bardziej podobne do życia w Stanach Zjednoczonych.

Zacznijmy od tego że to kraj o wielkim spektrum narodowości. Ludność to mieszanka z całego świata. Imigranci przeważnie osiedlają się w dużych miastach, najczęściej w Toronto, Montrealu oraz Vancouver. Trzeba również dodać że kraj jest podzielony na prowincje i ta, do której jadę jest jedyna francuskojęzyczna. Quebec już dwa razy próbował odłączyć się od Kanady i starał się stać suwerennym państwem (rok 1980 i rok 1993). Jak do tej pory jest to jedyna prowincja, która nie podpisała konstytucji kanadyjskiej. Sam jestem za tym żeby Quebec odłączył się od Kanady, bo od setek lat naród ten był zawsze pod dyktando sił pieniądza i Anglików. Ludzie z Quebecku zawsze myśleli inaczej niż reszta Ameryki Północnej. Kanada coraz bardziej upodabnia się do Stanów Zjednoczonych, dowód na to są ostatnie wybory gdzie większość Kanadyjczyków wybrało populistyczną prawicę, która rzuca sloganami pod publiczkę, a robi dokładnie to na co ma ochotę będąc już przy władzy nie licząc się z nikim tylko z pieniędzmi wielkich korporacji. Jedynie obywatele Quebecku blokiem wysłali do parlamentu przedstawicieli parti lewicowej. Największa metropolia w Quebecku to oczywiście Montreal. Język francuski zaczyna stamtąd być powoli wypierany, co mnie bardzo niepokoi. Mimo że nie mam nic przeciwko angielskiemu wolę mówić po francusku w mieście, które zawsze było francuskojęzyczne.

Życie jest dość łatwe w tym kraju. Podstawą wszystkiego jest posiadanie samochodu gdyż komunikacja miejska nawet w dużych miastach jest skonstruowana tak żeby dowieść ludzi z i do centrum miasta w godzinach szczytu. Gdy przykładowo człowiek ma to nieszczęście nie pracowania w centrum miasta, to pokonanie odcinka dwudziesto-kilometrowego może zająć grubo ponad 2 godziny a autem nawet w korkach zajmie to góra godzinę. Koszt życia jest dość drogi, największa część budżetu rodzinnego idzie na wynajęcie lub spłatę mieszkania oraz na transport. Mimo tego że paliwo jest tańsze niż w Europie (około 4.17PLN za litr benzyny) to pokonuje się tam dużo większe odległości. Do tego oferta producentów samochodowych jest taka, że na rynku aut osobowych nie ma dostępnych silników diesla. Jedyny producent to Volsvagen ale oferuje on tylko swoje bardziej luksusowe wersje z silnikiem na ropę. Instalacje gazowe to bardzo rzadka sprawa i żeby znaleść stację która sprzedaje auto-gaz trzeba dobrze się naszukać. Dlatego więc transport stanowi dużą część wydatków. Będąc singlem mogę spokojnie powiedzieć że za kwotę 2000$ dolarów miesięcznie utrzymam się bez większych problemów nie odmawiając sobie zbyt wiele. Teraz wszystko zależy od tego oczywiście ile się zarabia. Na truckach w zależności od tego w jakiej firmie się jeździ, można zarobić w granicach 4000$ - 5500$ CAD na miesiąc na czysto. Mówię oczywiście o pracy na długich trasach bo będąc kierowcą miastowym nie zarobimy więcej niż 700 -800 CAD na tydzień. Tak, tam generalnie wypłaty dla zawodów bez większego wykształcenia są co tydzień lub co dwa tygodnie. W moim przypadku, gdy wracam z trasy, pieniądze za kurs wpływają mi na konto maksymalnie do siedmiu dni po zakończeniu zlecenia transportowego. Koszt życia jest inny w każdej części Kanady ale generalnie jest tak że im dalej jedzie się na zachód (Saskatchewan, Alberta, British Columbia) tym jest drożej. Oczywiście w tych prowincjach zarabia się proporcjonalnie więcej.

Poziom biurokracji jest dość duży ale wszystko w miarę dobrze rozwiązane także obywatel nie odczuwa tej ogromnej maszyny na swoim własnym ciele. Nie ma pieczątek, nie ma czegoś takiego jak wniosków na każdą okazję. Przykładowo gdy chcę zarejestrować auto wystarczy że powiem pani w okienku że chcę to zrobić i po bólu. Dowód rejestracyjny drukuje mi na miejscu i mam go zanim odejdę od okienka. Gdy idzie się do urzędu to tracimy góra godzinkę a nie cały dzień jak to często bywa w Polsce. Dużo spraw można również załatwić przez internet tak jak np bezrobocie, odnowienie pewnych dokumentów itd itp. Służba zdrowia jest publiczna i uniwersalna dla każdego Kanadyjczyka, czy pracuje czy nie. System ma bardzo dobrej jakości usługi ale dostać się do niego to całkiem inna sprawa. Są tak samo długie kolejki żeby dostać się do specjalisty jak w Polsce a co jest najciekawsze że prawo kanadyjskie zabrania otwierania prywatnych gabinetów, gdzie się płaci za usługi. Są oczywiście firmy, które starają się to ominąć. Jest pewien trend, który właśnie idzie z zachodu, żeby sprywatyzować publiczny system zdrowia ale ciężko będzie im to zrobić bo dla wielu Kanadyjczyków jest to największy symbol bycia Kanadyjczykiem.

Co jeszcze mogę dodać. Jest to ogromny kraj ze stosunkową małą ludnością bo tylko 30 milionów mieszkańców. Przestrzeni tam im nie brakuje. Wystarczy wsiąść w samochód i 100km dalej znajdujemy się w totalnie dziewiczych terenach. Dużo ludzi jeździ na ryby, na polowanie i inne przyjemności. Zimy są z reguły srogie z dużymi opadami śniegu. Choć i tam zmiany klimatyczne dają się we znaki, bo coraz to bardziej dziwne zjawiska zdarzają się w różnych porach roku.

To chyba wszystko co mogę powiedzieć ogólnie na temat kraju, do którego udam się za nie całe dwa tygodnie. Tak szczerze to mi się za bardzo nie chce, bo przywykłem już do Polski. Tutaj przynajmniej czuję się że jestem u siebie w domu. Tam niby też ale nigdy tak jak w Polsce. Zauważam jednak, że za każdym razem gdy przyjeżdżam do Polski zostaję tutaj na coraz dłuższy okres czasu :) Więc nie jest źle. Póki co trochę tu, trochę tam, no i dziki zachód.  :D


15 komentarzy:

  1. Chętnie pojechałbym za Ciebie do Kanady. To byłoby bardzo ciekawe doświadczenie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem, jakbyś został w Europie było by ciekawiej :)W Kanadzie oprócz ładnych widoków to będzie wiało nudą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A mi sie tak przypomniało ... mówiłeś ze swego czasu o tym że jakiś chyba twój znajomy miał załatwiać formalnosci związane z wylotem na "stałe" do Kanady. Miała być nawet jakaś notka na ten temat ... ;) mówiłeś że sie z nim tam zgadasz, doinformujesz i opiszesz jak dokładnie sprawa wygląda jeśli ktoś z nas zdecydował by się na pracę na tamtym kontynencie. Dobrze pamiętam czy coś przekręciłem? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czesc Micho. Bardzo sobie wypraszam, ale mieszkam w Kanadzie od 22 lat i nie uwazam ze wieje tu nudą. W Montrealu jest mnostwo festiwali (filmowe, jazzowe, itp.), pelno koncertow, duzo kin, teatrow, opera, barow, pubow, dyskotek itd. Zycie kulturalne jest BARDZO bogate dla kogos kto z niego lubi kozystac. Mozna uprawiac tu kazdy sport jaki sie zapragnie w kazdym sezonie, wyjechac w gory, nad jezioro (ktorych tu nie brakuje). Montreal slynie od tego ze jest tu najwiecej restauracji na mieszkanca juz nie wspomijac o tym ze mozna sprobowac kuchni z kazdego zakątka swiata, poczawczy od kuchni Etiopianskiej i skonczywszy na Tybetanskiej. Jest tu ogromna ilosc tras rowerowych z przepieknymi widokami. Nuda to moze byc dla kogos kto po prostu jest nudny i nie umie zycia kozystac. Pozdrawiam czytelnikow Rafala i zapraszam do Montrealu - Ania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Montreal absolutnie nie jest nudny. Tak jak tam imprezowalem to chyba nigdzie indziej mi się nie udało, za wyjątkiem może studiów w Polsce. Teraz mieszkam w Monachium i też są festiwale filmowe, kuchnia etiopska i wszystkie inne, ale dobre kluby policzyć można na jednej ręce. Nuda w Niemczech jest autentycznym problemem, tu można tylko pić i pić.


      PS drobna korekta: drugie referendum było w 1995.

      Usuń
  5. W takim razie czekamy na relacje z Amsderdamu i potem już Kanady :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pani Aniu :) Pisząc o nudzie nie miałem na mysli tego co opisałaś tylko to co odnosi się do pracy Rafała, czyli jazdy :)W Europie jak wiadomo po jego opisach różne dziwne rzeczy sie przytrafiają. Także troszkę się nie zrozumieliśmy :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Błagam zainwestuj w sprzęt HD :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za ciekawy wpis. Z przyjemnością czytam opis zwykłege człowieka, a nie kolejny skreślony na potrzeby promocji danego regionu.

    Szerokości Rafał

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć.
    Myślałeś kiedykolwiek o transporcie ponadgabarytowym? Przetransportować ponad 30-metrowy i/lub ponad 60-tonowy ładunek, gdzie każdy zakręt, każda nierówność wymaga Twej uwagi i odpowiedniego działania, da Ci uczucie spełnienia większe niż jakaś tam wycieczka do Kalifornii:) I każda wyprawa będzie inna niż pozostałe, za każdym razem nowe wyzwanie- załadunek, zabezpieczenie towaru.
    Masz pooglądaj sobie galerie:
    http://tomexo.pl/index.php/pl,5,,elektrownie-wiatrowe,,gallery,3,,,transport-ponadgabarytowy.html
    http://www.szukalatrans.pl/galeria2.php
    http://www.micro-trans.cze.pl/galeria.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo interesujący post. Osobiście znałem kiedyś jednego Kanadyjczyka, który mówił po angielsku a jego dziewczyna po francusku. Ciekawe jak oni się nawzajem porozumiewają ? To tak jak by w Polsce część mówiła po Mołdawsku a druga po Polsku :). Sam myślałem o zamieszkaniu tam, ale jednak Polska to dom. Jak idzie się do sklepu to nie trzeba mówić po angielsku/francusku a po prostu po polsku! Ale powodzenia życzę i dużego zarobku! Pozdrawiam. Damian.

    OdpowiedzUsuń
  11. Co mowi Tirowka,wychodzac z Tira ? - Baza wirusow zostala zaktualizowana ...LOL.
    A teraz tak powaznie,z kilkoma sprawami sie nie zgodze z Toba Rafal jesli chodzi o ten post...oczywiscie piszesz prawie prawde ale w to bardzo nacjonalistyczny sposob tak jak Ciebie uczono w szkole i mysli i mozg ustawiano pod dyktando prowincji Quebec. Wcale tak nie jest Rafal...tez tu mieszkam bardzo dlugo lecz nie staram sie tego podkreslac az tak bardzo jak Twoja kolezanka ze swoim wpisem;) Pamietaj jedno ze narod w Quebec nie jest uciskany przez reszte Canady tak jak to mowia wewnatrz tej prowincji ludzie to czyste mydlenie oczu Wam tam mieszkancom...Jedyne co Was niszczy to skorumpowany sam rzad tej prowincji ktorym prawie zadzi tez mafia budowlana a zarazem jest to pranie brudnych i smierdzacych pieniedzy przez gang motocyklowy Hells Angells...Rzad Wam nalozyl najwieksze podatki na paliwo i cala reszte dlatego wiele ludzi zyje tam biednie....W dodatku wiem to z pierwszej reki bo studiowalem tez w tej niby prowincji miodem i mlekiem plynacej....a tak blizej to na McGill Uniwersytecie...co prawda to tylko bylo rok ale wystarczajaco zebym poznal jak tam ludzie zyja...Osobiscie lubie ludzi frankojezycznych i nie mam nic przeciwko ze jest to jedyna prowincja w Canadzie. Ale malym dzieciom w szkole system jaki ich szkoli pierze mozg zeby byc anty -canadyjski a jak sam wiesz nawet panstwo Francuskie nic nie chce miec wspolnego z prowincja Quebec pomimo ze mowia po francusku...Cala reszta Canady placi ogromne podatki na infrastrukture drog i autostrad a jak widac tych efektow nie ma w uzyciu dla mieszkancow tej prowincji...ludzie tam maja zniszczone samochody i nerwy jezdzac po tych beznadziejnych i dziurawych drogach...Mosty sie wala na glowe mieszkancom...itd...itd...Rafal polecam Ci poczytac sporo blogow politycznych na temat jakie szanse ma ta prowincja na przezycie po odlaczeniu sie od reszty Canady i sam dojdziesz do wniosku ze bedzie ich zero oczywiscie jesli bedziesz myslal racjonalnie i obiektywnie ? Mieszkancy sie tego boja jak straca walute canadyjska,paszporty i swiadczenia socjalne ktore to maja jedne z najlepszych w Canadzie...bedzie to panstwo trzeciego swiata w stylu Mozambiku z Afryki...I na sam koniec male sprostowanie dla kolezanki Ani...Pani Aniu kuchnie tybetanska jak chce sprobowac to wcale nie musze jechac do Montreal wystarczy ze podczas mojego pobytu w Polsce wysiadlem na dworcu kolejowym w Koluszkach i takowa kuchnie jadlem popijajac czerwone wino z moja dziewczyna...bez zadnego och i ach gdzie to ja nie jestem;)....Pozdrawiam Wszystkich nawet tam gdzie nadal wieje nuda;) Mike....Toronto,Canada

    OdpowiedzUsuń
  12. @MikeVNVolvo: Mike, Mike. Mój mózg ma to do siebie że jest bardzo otwarty na różne poglądy widzenia. Sam wcześniej głosowałem w referendum przeciwko separacji Quebecku i to było właśnie wtedy kiedy według Ciebie w szkole robili mi sieczkę z mózgownicy. Jestem otwarty i bardzo uważnie śledzę politykę oraz geopolitykę lub generalnie aktualności poprzez różne media, żeby właśnie móc poznać wiele poglądów widzenia. I na tej zasadzie kształtuję sobie moje własne poglądy, które mogą się podobać lub nie, mogą być słuszne lub nie. Interesuje mnie również przeszłość różnych ludów co jeszcze bardziej pozwala mi zrozumieć świat który mnie otacza i który coraz bardziej mnie irytuje. Historia ma to do siebie że zawsze jest pole do interpretacji z każdej strony.

    Dodam jeszcze że korupcja w Kanadzie jest wszędzie nie tylko w Quebecku tak w ogóle to jest na całym świecie, bardziej lub mniej widoczna. I dobrze ze ludzie w Quebecku jeszcze nie zyja w stanie zaklamania i przynajmniej wiedza kto ich oszukuje. To jest przewaga.
    Co do wyzszych podatkow to jest tylko wybor jakie dojrzale spoleczenstwo robi. Populistyczne myslenie uciac podatki dac ludziom wiecej pieniedzy do kieszeni to tylko sposob zeby sprac ludziom mozg zeby pozniej ich lepiej manipulowac. Wystarczy ze spojrzysz sie na poludnie do Stanow.

    OdpowiedzUsuń
  13. Rafał zmontujesz jeszcze jakiś filmik przed wyjazdem? Taki 15min :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam 17 lat, moim ogromnym marzeniem jest jazda truckami za oceanem, chociaż obecnie uczę się w kierunku ślusarz-spawacz. "Planuję", żeby przez jakieś 4-5 lat pojeździć po Europie, a wtedy starać się o pobyt za oceanem. Mam nadzieję, że moje marzenie kiedyś się spełni i będę mógł przemierzać setki kilometrów jeżdżąc truckami.

    OdpowiedzUsuń