czwartek, 6 lutego 2014

Shift

Tak określam przestawienie mojego umysłu, gdy wyjeżdżam z Polski i ląduję w Montrealu. To tylko piętnaście godzin podróży, czasami nawet mniej. Około 9-10 godzin czystego lotu, trzy godziny na dojazd  plus godzinna przesiadka na jednym europejskich lotnisk. Montreal niestety nie ma bezpośredniego połączenia z Warszawą. Najczęściej przesiadam się w Paryżu, cena biletu oraz czas połączenia wypadają mi korzystnie. Cała podróż od drzwi do drzwi trwa mniej więcej 15 godzin.

Zmiana kontynentu, staje się coraz bardziej normalna. Tu czy tam, nie czuję większej różnicy w nastroju. Wcześniej moim marzeniem były częste podróże do Ojczyzny, teraz kombinuję nad tym żeby spędzać tyle samo czasu w każdym miejscu. Nie wyobrażam sobie całkowicie zrezygnować z Polski lub z Ameryki Północnej. Żyję w Montrealu ponad dwadzieścia lat, po amerykańskich szosach rozbijam się już prawie dziesięć, dziwnie by tak było pomyśleć, że nigdy tu nie wrócę. Jak narazie realizuję mój plan, czyli pracować stopniowo mniej, biorąc coraz więcej wolnego. Jestem na etapie 9-10 miesięcy pracy, 2-3 wolnego. Ostatecznie chciałbym spełnić moje marzenie i dotrzeć do systemu sześciu miesięcy normalnej pracy i sześciu miesięcy wolnego.

Co miałem na myśli pisząc "shift"? Wiadomo, jest parę różnic między Polską a Kanadą mimo tego że czuję się w obydwóch miejscach naturalnie. Pierwsza to taka, że wracam do trybu pracy zasuwania godzinami za kółkiem i do pewnej normalności. Wiadomo, że nic ani nikt nie przywróci mi Mamy, ale zmiana trybu pracy jest dla mnie dobrą wiadomością. Poczuję się znowu w moim żywiole i długie podróże dostarczą mi pewnej dawki ukojenia. Zawsze gdy w życiu dostawałem w kość lub było mi pod wiatr, droga i życie jakie ona oferuje sprawiały, że było mi łatwiej.

Pierwszy wyjazd jest już dziś popołudniu. Pierwsza dostawa w poniedziałek w Montanie, później parę kolejnych w Oregonie i Waszyngtonie. Jeszcze dobrze nie wiem co i jak.  W Prince panuje wielki bałagan, jak to zwykle bywa gdy mają nadmiar pracy. Wracam na mojego czerwonego konia, coś tam szef wspominał, że ma duży przebieg, że będzie mnie wysyłał z tego względu bliżej, ale między wczoraj a dzisiaj najwyraźniej zmienił zdanie bo Waszyngton to na drugim końcu kontynentu. Niedługo mają przyjść nowe ciągniki do firmy, drugi szef brzdąkał o zmienie sprzętu. Czy na nowy nie wiem, może po prostu na nowszy. Ale ja będę się trzymał rękoma i nogami mojego czerwonego Volva, gdyż skrzynia biegów manualna najbardziej mi odpowiada. Do tego to sprawdzony sprzęt, choć jestem pewny, że po mojej dwu miesięcznej nieobceności na początek walnie jakiegoś focha. Zawsze tak robił, zobaczymy.

Kamery zapakowane, cały burdel rzeczy potrzebnych do życia w trasie już w samochodzie, zaraz wsiadam i ruszam przed siebie. Dzisiejszy dzień będzie trochę chaotyczny: załadować się w ciągnik, poukładać wszystko tak jak powinno być, przynajmniej prowizorycznie. Resztę będę robił po trochu w wolnych chwilach na koniec dnia jazdy. To tak jakby wprowadzać się stopniowo do drugiego domu. No szlag, bo to jest dom na kółkach :D

Na koniec dla rozrywki, film opowiadający moją podróż z Łęczycy do Montrealu, która miała miejsce dokładnie trzy dni temu.

SIO w trasę, mówię ja!

21 komentarzy:

  1. Czekamy na dalsze relacje ! Na pewno z każdym odcinkiem zyskujesz nowych fanów , ale nigdy nie zapominasz o starych. Super piszesz , filmiki na bardzo wysokim poziomie, może minąłeś sie z powołaniem hehe ? Ciekaw jestem relacji z Waszyngtonu! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Szerokiej drogi !

    OdpowiedzUsuń
  3. Postaraj się o trasę na Alaskę ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. No i trzeba będzie znaleźć czas, w tym moim równie zagmatwanym i wciąż za kółkiem życiu ;) Szerokości;) choć w USA to bardzo szeroko...

    OdpowiedzUsuń
  5. Obyś dostał jakieś z mniejszym przebiegiem ale w manualu :D O ile jeszcze takie są :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Super Rafal, powodzenia!!!
    PS. Obys wrzucal duzo filmikow z trasy, nawet jesli juz tam byles, ja widzac to na ekranie, czesciwo zapominam i za kazdym razem nawet jak mijesz te same gory, domy czy pustkowia, rownie przyjemnie ogladam je tak jak za pierwszym razem.
    Szerokosc!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Rafał, dasz radę. Otrząśniesz się po śmierci Mamy. Nie myśl za dużo w tym czasie. Pozdrawiam, John Smith

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty latasz pomiędzy dwoma kontynentami, a ja zaczynam "latać" pomiędzy fejsem i blogiem, bo na filmy zaczyna brakować czasu-tak ostro "spamujesz" ;) Szerokiej drogi i przekonania się do I-Shift'a :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pisałem już ci na YT, że film bomba :) Życzę miłego wyjazdu, szerokości w tej pierwszej od dawna naprawdę poważnej trasie :) Nagraj dużo materiału, bo zawsze jestem głodny twoich filmów :D Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Szerokości i powodzenia :) oczywiście czekamy na nowe filmy:)pozdrawiam Jakub_ ie

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak zwane składniki po treningu zaszkodziły

    OdpowiedzUsuń
  12. No, wreszcie wracasz. Czekamy na kolejne, filmowe relacje. Pozdrawiam z Małopolski. G.R.

    OdpowiedzUsuń
  13. Film film film :) niemogę sie doczekać . Mirek

    OdpowiedzUsuń
  14. Start dosc gladko poszlo tobie pozdro bednar:D

    OdpowiedzUsuń
  15. Powodzonka w dążeniu do realizacji zamierzonego planu, czekamy na relacje z trasy. Szerokości :-)

    OdpowiedzUsuń