niedziela, 2 października 2011

Powtórka z rozrywki.

Po całym tygodniu rzetelnej pracy, transport szybko przypomniał mi że nie ma co planować. Pierwsza wyprawa szła idealnie aż do piątku rano. Myślałem że będę już miał coś gotowego żeby załadować do Montrealu. Już w czwartek spedytor powiedział mi żebym udał się 400km dalej w kierunku Ellensburg w Washyngtonie i był w stanie gotowości. Tak więc zaplanowałem sobie że ewentualnie stracę cały piątek na załadunku, tak na chłodniach bywa i w sobotę rano zacznę mój powrót żeby dotrzeć do Montrealu najpóźniej we wtorek wieczorem. A tu masz, lekkie rozczarowanie bo w piątek nic się nie znalazło, co gorsze w sobotę tak samo nic. Mam okazję przypomnieć sobie jak wygląda pauza, którą kręciłem prawie co tydzień w Europie . Mam tę swobodę że mogę sobie przestawiać auto do woli, lub jechać nim na zakupy albo nawet wypiąć ciągnik i używać oficjalnie jako prywatny samochód. Prawo tutaj na to zezwala, tylko trzeba opisać w książce kilometry, które nabiję na liczniku używając ciągnika 'nie do pracy'. Całkiem fajne rozwiązanie, człowiek mniej się czuje więźniem w trasie.

Korzystając więc z wolnego czasu, odpowiem dziś na jedno z  pytań, które zadajecie mi na blogu, przez maile oraz w komentarzach pod filmami Youtube.

Kwestia wyżywenia. Od prawie już roku zmieniłem moją dietę w taki sposób żeby wyeliminować z niej całkowicie mięso. Była to długo przemyślana decyzja, którą próbowałem wprowadzić w życie już trzy razy. Mam cichą nadzieję że tym razem wytrwam w postanowieniu do końca. Żeby nie przytyć w trasie, jedzenie lub nie jedzenia mięsa zresztą nie ma nic do rzeczy. Podstawa to jakość jedzenia jakie spożywamy. Najlepiej brać je ze sobą z domu i jak najrzadziej korzystać z usług restauracji przy drodze gdzie jakość często jest wątpliwa. Dobrze jest też jeść często ale małe porcje. Żywności przetworzonej, z różnymi przemysłowymi konserwantami i ogromną ilością soli, też staram się unikać (puszki, konserwy, zupki w torebkach). Spożywanie pieczywa odgrywa swoją rolę i jem go bardzo mało, przeważnie tylko na śniadanie. Unikam również napojów gazowanych. To największa trucizna jaką chyba człowiek wymyślił. Zawierają one w sobie ogromną ilość cukru, a te niby wersje 'light' mają jeszce więcej chemii, która niewiadomo jaki ma wpływ na organizm. Najlepiej jest pić wodę, lub soki, które mieszam z wodą bo niestety one również mają przesadną ilość cukru. Najczęściej w trasę biorę dobry zapas sera, parę jajek, orzechy (nie ziemne) jakieś owoce i oczywiście warzywa. Uwielbiam jeść pieczywo z warzywami. Do tego wszystkiego trzeba dodać troszeczkę wysiłku fizycznego. Wiem że w trasie nie zawsze jest na to czas oraz chęci, ale przynajmniej dwa razy w tygodniu trzeba się spiąć i albo trochę pobiegać a jak nie ma się do tego warunków można bardzo łatwo zrobić sobie intensywny trening przy aucie. Ostatnio właśnie to mi się spodobało (dzięki mojemu kumplowi z Polski, który mi to pokazał) : 100 przysiadów, 50 pompek, 50 wskoków na stopień i 10 razy sprint po 500 metrów każdy. Ciało dostaje taki wycisk że szok i trwa to tylko góra 15 minut. Gdy jestem w domu, za każdym razem staram się chodzić na basen bo uwielbiam pływać. Mimo tych wszytkich zasad, które stosuję dość liberalnie, bo jestem tylko człowiekiem, moje ciało i tak nie wygląda tak jakbym chciał. Sądzę że to wina mojej słabości do dobrego piwa i chipsów, z którymi walczę nieustannie :D.

I tak czas sobie leci. Jest już niedziela i sądzę że jutro w końcu coś dla mnie znajdą żebym mógł się stąd ruszyć. Wczoraj byłem się przejść do sklepu, jakieś 2 kilometry. Musiałem stanowić dziwny widok na ulicach tego miasteczka, bo byłem jedynym pieszym na ulicy. Czułem na sobie wzrok i tak jakbym czytał w myślach kierowców samochodów: co ten koleś tutaj wyprawia? W Stanach wszystko odbywa się samochodem. Jeździ tutaj tyle pick upów z silnikami V8 o pojemności 5.0L że aż strach pomyśleć ile to wszystko razem wzięte spala benzyny w jeden dzień. Ogromne maszyny żeby przewozić najczęściej jedną osobę parę kilometrów do pracy lub do sklepu. Cóż za strata enrgii ale jak to się tutaj mówi: it's the american way.

Odpowiedzi na kolejne pytania w następnym wolnym czasie w trasie :)

10 komentarzy:

  1. Świetne. Świetne jak zwykle. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 100% sie z Taba zgadzam zeby nie zostac "pierdzacym grubasem" za kierownica, praktykuje dokladnie to samo co Ty juz od ladnych paru lat, ku glupim usmieszkom kierowcow kolegow na parkingu jak sie robi pompki czy przysiady kolo auta.
    A ze w transporcie jest tak, albo sie jedzie, albo stoi, i wlasnie wtedy jest czas na cwiczenia i spacery, a nie lezenie i ogladanie tv badz filmow na laptopie.( widuje kierwocow ktorzy przez dwa dni potrafia nie wyjsc z kabiny,pozaslaniani, co oni tam robia?? pal ich tam licho).
    Tak wiec jak mam dluzszy postoj 2-3 dniowy, niezaleznie od pogody zawsze wybieram sie na spacer a raczej wyprawe , bo nieraz jak wyjde o 9 rano potrafie wrocic do auta o 23 wieczorem, majac na pedometrze wydeptane 20-30km (rekord 50km).Niekoniecznie musza byc to jakes ciekawe miejsca, bo najlepiej chodzi mi sie po lasach i bezdrozach poza miejskimi aglomeracjami, ale jak sie stoi w duzym miescie, to jest okazja zwiedzenia go za darmo, wiec czemu by nie skorzystac.
    Dobra opcja jest wozenie ze soba wlasnie rowera, gdzie widzialem tez ze czasami wozisz ze saba.
    Do tego jak juz jest calkowicie paskudna pogoda wykozystuje pusta naczepe jako sale gimnastyczna, gdzie w spokoju mozna cwiczyc hantlami, lub prowizorycznych urzadzeniach zrobionych nawet z pustych palet.
    Puste naczepy wykozystuje sie tez jak nie ma pogody do spotkan towarzyskich, jezeli stoi wiecej kierowcow imprezowiczow - tez sie zdaza.
    A wracajac do amerykanskiej spolecznosci to tylko im wspolczuc nalezy z powodu posiadania takich pic-kupow.
    Pozdrowienia dla starej gwardii MikeVNVolvo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy nie tęskni ci się do Polski, Do Europy ?

    OdpowiedzUsuń
  4. We're all living in Amerika
    Amerika ist wunderbar :/
    Witam Ciebie Rafale! Myślę ze prowadzisz jednego z ciekawszych blogów polskojęzycznych na temat pracy zawodowego kierowcy. A co do usa a w szczególności białego domy, polecam kawałek RAMMSTEIN AMERIKA
    Pozdrawiam Rappe z Koszalina

    OdpowiedzUsuń
  5. Rafał jak nie jesz miesa to chociaz ryby wcinaj ale smazone.Człowiek nie powinien calkowicie bez mięsa żyć-czytałem badania na ten temat.Od czasu do czasu jakis kawałek kurczaka.Poza tym powinienes jesc ryz , makaron, jakąś kasze,same warzywa nie wystarczą na potrzeby organizmu.a co do napojów to kupuj soki naturalne niesłodzone.Poza tym ciepła herbata, barszczyk.Pozdrawiam kucharz z Pomorza.

    OdpowiedzUsuń
  6. no prosze prosze, a nasz kolega Rafał się nie pochwalił że udzielił wywiadu dla wiadomości24 :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W Stanach na prowincji osoba piesza jest już podejrzaną :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj. Jedziesz do I-84, czy po 90? Jak dołem, zadzwoń: 704 654 6185, ja jadę po 84 na zachód.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hello...
    Ten Blog jest tak dobry,ze potrafi spaczyc Twa (kazdego widza) psychike,zniszczyc wzrok,a nawet wprawic w stan nie-kontrolowanej eufori;) Nad caloscia unosza sie zapachy truckerskich przygod jak i przypraw kolegi Rafala z dalekiego zachodu Ameryki tak wscieklej i glodnej ze widok Twojego ( kazdego czytelnika ) psa rasy Pitbull to slaby filmik o przygodach psa Reksio;) Owe gorace wiadomosci niczym z pierwszej lini frontu sa tak gorace ze sa prawie perfekcyjne idealne do spocenia sie z jakas slicznotka-czy to w lozku,czy tez na parkingu znanego truckstopu;) Ciekawa historia z dieseltruckerskim klimatem o zwyczajnym dobrym czlowieku,ktory zmienia sie w superczlowieka. Nawet sily nadprzyrodzone bledna w konfrontacji z aktorskim arsenalem wspanialego kolegi i jego niesmiertelna mina wscieklego spaniela,ktora obala skuteczniej niz wirus Ebola i bialoruski samogon. Choc w sumie jest to przyzwoite kino akcji na drodze;) Calosc jest fascynujaca potrafi wydobyc wiadomosci o zyciu truckera tak pieknie i elegancko jak sama Monica Bellucci jadaca skuterem Vespa przez Nasze podworze... No dobra to brzmi troche jak streszczenie taniego romansu,ale to solidny thriller.Po przeczytaniu bedziesz trzymal sie z dala od cudzych kobiet jak maz jest w trasie na 4 tygodnie;) Napisane tak dla smiechu...na trzezwo owa mieszanka wiadomosci moze byc ciezkostrawna.Nabiera jednakze wartosci podczas szalonych imprez u kumpla na naczepie;) Zeby zrozumiec tresc tego wpisu nalezy wziasc lyka sliwowicy i krzesac holubce-niezaleznie od tego,czy na nogach masz kierpce,czy tez adidasy....Hehehe....Szerokiej drogi Rafal i nic przeciwko Tobie ! Pomysl o tym co napisalem bo w zyciu czasem sie nie da byc az tak perfekt i ze wszystkim na czas,a tym bardziej kierowce to ma kazdy w dupi* jesli chodzi o scislosc z tymi klientami i spedytorami...Czasem lepiej to olac i byc bardziej na luzie bo wtedy latwiej sie jedzie...Uwiez mi;) Choler* co ja tu gadam ? To tez klamstwo;) Hehehe...no i wreszcie miej jaja chlopie i to zostaw na wpisie okey !
    A w szczegolnosci chcial bym pozdrowic tu jak najbardziej starego i zlego Wilka kolege...kamaZ....Czesc....Mike

    OdpowiedzUsuń