piątek, 18 listopada 2011

Pauza 36H

Stanowcza różnica między Ameryką a Europą, wykonując przewóz towaru samochodem ciężarowym, to obowiązkowe pauzy weekendowe. W Europie 45, w Kanadzie 36 a w USA jeszcze mniej, bo tylko 34 godzin. Muszę więc wykręcić 36 godzin żeby podporządkować się przepisom kanadyjskim, mimo że robię to w Stanach. Wracam przecież do Montrealu, który jest w Kanadzie i w momencie gdy przekroczę granicę kanadyjską obowiązują mnie tamtejsze prawa.

W sumie to nie pauza weekendowa, tylko pauza zerująca mój czas pracy. Tutaj, w Północnej Ameryce można ewentualnie całkowicie obejść się bez tej pauzy. Tłumaczę:

Tydzień pracy wygląda mniej więcej tak: 70 godzin pracy i jazdy na osiem dni. W polu praca zaliczamy codzienny przegląd składu, wycofywanie się pod rampę, czas spędzany na granicy i rzeczy podobne. Jeżeli praca układa nam się w ten sposób, że patrząc siedem dni wstecz plus dzień bieżący, nie przekroczymy 70 godzin pracy/jazdy, to możemy jeździć tak w kółko w nieskończoność (albo do śmierci albo do zmiany ustaw :D) bez brania żadnej pauzy "weekendowej". Ze względu na to że dozwolona ilość godzin jazdy dziennie w Stanach to 11 a w Kanadzie 13 godzin, plus codzienny czas pracy inny niż jazda, prawie zawsze bywa tak że wyczerpujemy limit siedemdziesięciu godzin w sześć lub góra siedem dni. I tu z pomocą przychodzi pauza 36H. Kręcąc ją, magicznie zerujemy wszystkie liczniki i mamy od nowa świeże 70 godzin do pracy. Pauza nie musi być koniecznie wypadać w sobotę lub niedzielę. Nie ma to nic do rzeczy. Cykl pracy możemy zaczynać w obojętnie jaki dzień tygodnia. Sądzę że nazwa "pauza weekendowa" pochodzi z tego że w Europie głównie kręci ją się w sobotę i niedzielę ze względu na zakazy dla ruchu ciężarowego. Tutaj nie ma żadnych ograniczeń. Jedziesz kiedy chcesz o każdej porze dnia i roku. I muszę przyznać, dla kierowcy jest to łatwiejsze: spędza więcej czasu w domu niż w kabinie bo łatwiej mu wszystko zaplanować.

Więc! Moja pauza 36h ma się dobrze. Od momentu jak wyjechałem z Montrealu nabiłem już na liczniku jazdy/pracy 58 godzin. Żeby wrócić potrzebuję jakieś 40 godzin. Jestem zmuszony zresetować mój cykl pracy biorąc 36 godzin pauzy. Zacząłem ją wczoraj, w momencie gdy podjechałem pod firmę na załadunek i skończę ją równiutko 36 godzin później. Tutaj władze przymykają oczy na to że załadunek był podczas kręcenia tej pauzy. Im chodzi najbardziej o to żeby nie ruszać się przez 36 godzin z jednej miejscowości. Prawie wszystkie ładunki tutaj ładuje się tyłem pod rampą: kierowca uczestniczy w nich tylko obserwując załadunek. Załadowałem towar, poszedłem spać pod firmą, wstałem, przetarłem oczy i pomyślałem żeby resztę pauzy spędzić w lepszym miejscu. Najpierw udałem się na małe zakupy a później zakotwiczyłem się na konkretnym truck stopie, 20km dalej gdzie miałem wszystko co potrzebne: prysznic, WC, restaurację i sklep taki jak na stacjach benzynowych w Polsce. Z tych dwóch ostatnich pozycji i tak nie korzystam ale lepiej jest kiedy są. Nie byłem przygnębiony tym że muszę stać w jedym miejscu bez możliwości ruszenia składu tylko robiłem to na co miałem ochotę w wolnym czasie. Tak powinno się odpoczywać w trasie. Oczywiście, w książce gdzie zapisuję czas pracy nie odnotuję żadnego ruchu ale jak wspominałem wyżej: raczej nikt by i tak się nie przyczepił. Najważniejszym jest nie ruszać się z danej miejscowości.

Ruszam jutro o 10:00. Do Montrealu mam 3600km, które idealnie rozłoże na trzy dni: 2 x 1125km w USA i 1350km w ostatni dzień kończąc w Kanadzie. Pewnie, nie zawsze warunki jazdy pozwolą utrzymać przeciętną prędkość jazdy 103 km/h ale póki jest książka a nie tacho, bez większego naginania można dotrzeć tam gdzie się chce.

;)

6 komentarzy:

  1. Hehe dziękujemy za to, że się dla nas męczyłeś, pisząc posta na iPhone. :D Szkoda, że laptop "puścił focha", ale no cóż - nic nie jest wieczne :) Pozostaje mi tylko życzyć Ci szerokości i żebyś po drodze do Montrealu nie miał żadnych przykrych niespodzianek :)


    Pozdrawiam,
    Sławek

    OdpowiedzUsuń
  2. odpoczynek dobra sprawa. a w Kanadzie już powoli jak w europie zima się zbliża to i tak pewnie uważać będziesz musiał dodatkowo.
    szerokości i spokojnego powrotu do domu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. hej, mógłbyś zrobić foto wypełnionego Logbook'a? Prosiłem cię też wcześniej o info na temat wagi automatów w truckach. Mam nadzieję że nie zapomniałeś. Martin

    OdpowiedzUsuń
  4. 1300 km w jeden dzień...szacun

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam kolego . Pozdrawiam Cię z europejskich dróg. I jestem muszę przyznac pod wrażeniem tego co tu opisujesz . I jak. Też jestem kierowcą już 10 lat tyle że kręcę się po europie. I powiem Tobie tyle masz szczęście że możesz to robić właśnie tam , bo tu jak wiesz jest to kompletna porażka zwazając na te kompletnie idootyczne przepisy i debilne zakazy jazdy. Europa to syf biurokratyczny. Ja już w przyszłym roku wybieram siedo Canady . Ponieważ tu już sie tego robić nie da . Każda łajza cie kontroluje itd. Pozdrawiam Karol.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaa do zobaczenia na drogach Ameryki i Canady.

    OdpowiedzUsuń