piątek, 4 listopada 2011

Waszyngton od A do Z.

No może nie zupełnie, choć większość dróg w tym stanie, które można przejechać truckiem już prawie zaliczyłem. To jest właśnie przywilej pracowania dla wielu firm transportowych. Wiadomo, że każda z nich obsługuje nie tylko różne obszary ale wysyła też składy tam gdzie ich klient tego najbardziej potrzebuje. Największym źródłem dochodu dla Prince'a to zaopatrzenie magazynów logistycznych, sieci spożywczej Metro  w Quebecku oraz czasami w Ontario, w świeże warzywa i owoce. Metro to coś takiego jak Polo lub Biedronka w Polsce. W Waszyngotnie, pewnie już się domyślacie, Metro zaopatruje się w jabłka. Trochę dziwna sprawa, bo prowincja Quebec sama jest dużym producentem jabłek i nawet je eksportuje, ale nie mam zamiaru wnikać w absurdy rynku i kapitalizmu, które ostatnio coraz bardziej wychodzą na wierzch. Duże sieci lubią mieć stałe, pewne zaopatrzenie w produkt o dobrzej znanej im jakości i co najważniejsze przystosowany do transportu, logistyki i dystrybucji. W skrócie produkt, który ładnie wygląda i długo się nie psuje (mógłbym się również wypowiedzieć na temat smaku owych produktów ale zostawię to bez komentarza... ... ... ...).

Wracając do głównego tematu posta. Do tej pory praca w Prince pozwoliła mi doszlifować mapę gdzie zaznaczam wszystkie drogi, które przemierzyłem. Nie pierwszy raz bywam w Waszyngotnie. Zazwyczaj przejeżdżałem go bez ładunku autostradą I5, z północy na południe, w drodze do Kalifornii. Tym razem poznaję więcej zakamarków tego stanu, który gdy zjedzie się z głównej drogi, udostępnia swoje piękne krajobrazy. Dzisiaj po przejechaniu autostradą przez centrum największej metropolii, Seattle (patrz zdjęcie nr 1), zrzuciłem towar w mieścinie Chehalis. Spedycja poinformowała mnie żebym udał się do Yakimy, Wa i jutro na pewno dostanę informacje o powrocie. Z jednej strony trochę się zmartwiłem, bo byłem gotowy ładować już dzisiaj, ale patrząc na mapę zorientowałem się że dziś zaliczę kolejną drogę, którą jeszcze nigdy nie jechałem. Od razu uśmiech na twarzy. W sumie dzień lajtowy i na koniec przejazd nieznaną mi jeszcze drogą. Waszyngton na zachodzie jest dość nudny. Nizina, czasami niższa czasami wyższa. Lasy lub pola. Ale gdy tylko zaczniemy jechać na wschód w stronę gór, tych samych co w Kanadzie, zaczyna się robić o wiele ciekawiej. Wysokich szczytów tutaj mniej ale nie oznacza to że jest nudno. Wysokie, dwudziestometrowe lub wyższe drzewa iglaste, jedno przy drugim robią efekt. Gdy wyszedłem na chwilę z kabiny dzięki wahadełku, które akurat miało miejsce, zapach powietrza był rewelacyjny. Moje płuca nie mogły się nacieszyć.

Pod koniec, po przełęczy White Pass, droga zmieniła się najpierw w wąwóz a później w kanion wzdłóż rzeki Tieton. Zatrzymałem się ponownie przy jeziorze, z którego ta rzeka się wylewa. I kontemplowałem przy szumie fal głaskanych przez zimny wiatr...


W każdej firmie zwiedzam inne tereny. Nie mam nic przciwko. W VTL-u poznałem Ohio, w Leger całą Kanadę, Kalifornię, Texas, Arizonę i ułamki Oregonu. Prince uświadomił mi piękno Waszyngtonu. Hmmmmmm, chyba czas zagadać ze spedycją bo powoli czuję że muszę się znaleść w Kalifornii. Niestety priorytetowo jeżdżą tam podwójne obsady ale jestem cierpliwy. Wiem i czuję że wkrótce tam się znajdę. To ostatnie zdjęcie to końcówka drogi US 12 jakieś 30 mil przed Yakimą. Pięknie nie?

17 komentarzy:

  1. Jestem pierwszy raz na tym blogu, i coś czuję że będę tu zaglądał codziennie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla m nie droga US 12 bardzo ładna :) chętnie bym tam chciał być :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe jasne, że pięknie :) Nie mogę się napatrzyć na te fotki :D


    Pozdrawiam i szerokości życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie, zdjęcie nr4 zostaje ustawione jako tapeta mojego pulpitu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze, nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę :) tych widoczków oczywiście, bo praca mimo wszystko męcząca. U mnie też zdjęcie nr. 4 powędrowało na pulpit :)

    OdpowiedzUsuń
  6. znowu nowa tapeta ahhhhhhhhhhhhhhhhhhh :)

    OdpowiedzUsuń
  7. widoki wspaniale! musi tez tam pieknie pachniec gorami... a moze pojechalbys kiedys gdzies na dalsza polnoc kanady? podzrawiam michal

    OdpowiedzUsuń
  8. Satysfakcja że zaliczy sie droge, którą jeszcze sie nie jechało - bezcenne : D
    Fajne zdjęcia, szczególnie ostatni widok mi sie podoba : )

    OdpowiedzUsuń
  9. Trochę lipa z tą nadwagą. Dlaczego takie błędy się zdarzają? Przecież masa zestawu jest znana, masa palet chyba też, a wyszło prawie tona nadwagi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie Rafał, Twoje zdjęcia często są tapetą na moim pulpicie, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Super myślę że kiedyś wybiorę się do kanady albo stanów i zacznę prace w taki sposób a zdjęcie z ciężarówką powędrowało na mój pulpit.
    Wyrazy uznania i szerokości życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Szerokości, fajowy Blog i Vlogi z podróży. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Szerokości, fajowy blog i vlogi na youtube.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej, czy mógłbyś napisać coś o wagach. Jak to wygląda i się odbywa, przesóanie osi itd.
    Dzięki

    OdpowiedzUsuń
  15. mijamy 416.no o 22h00 bedziesz juz otwieral zimne piwo w domu.pozdro z lasalle. Allan

    OdpowiedzUsuń
  16. pierwszy blog jaki czytam w zyciu i powiem ze jak dlmnie super marcin pozdro

    OdpowiedzUsuń