To piękny stan. Zresztą jak każdy stan czy prowincja na zachodzie Północnej Ameryki. Jadąc ze wschodu na zachód, lub odwrotnie, to jeden z najdłuższych odcinków drogi w jednym stanie. Jedynie na I10 w Teksasie możemy uzyskać lepszy wynik, bo aż 1400km, lub jadąc w Kalifornii na I5, korytarzem północ-południe, jakieś 1300km. Zdjęcia mówią same przez siebie.
Na takim odcinku krajobraz zmienia się dość często i jest rewelacyjnie. Moja wyobraźnia oddycha wtedy całą parą i dostaje świeżą dawkę narkotyku. W moim przypadku jest to przemieszczanie się z punktu A do punktu B dostarczając Wam towar, który zużywacie codziennie. Większość trasy odbywa się wzdłuż rzeki Yellowstowne. Ten szlak nie jest przypadkiem.
Dwieście lat temu przecierali go pionierzy Lewis i Clark. I cóż bardziej naturalne niż podróżowanie wzdłuż rzeki. Ich wycieczka, która miała jako cel znalezienie drogi do Azji, trwała około dwóch lat: od 1804 do 1805. Teraz pokonuję ten dystans w parę dni. Inne czasy, inna technologia, inny poziom życia. Jadąc ich śladami, często myślę i staram sobie wyobrazić jak to musiało być wtedy. Przecież warunki na drodze, które teraz doświadczam aż tak bardzo się nie zmieniły.
Sroga zima, uderzająca z nienacka jest na porządku dziennym od października do marca. W tym samym dniu, na odcinku piędziesięciu kilometrów, pogoda potrafiła się zmienić z mroźnej zimy na topniejący śnieg. Nie boję się zmiennej pogody. Wręcz ją uwielbiam. Jazda autostradą jest nudna, ale może nabrać całkiem innych barw gdy warunki atmosferyczne zaczynają swoje przedstawienie. Najważniejszym w takich chwilach jest adaptacja jazdy oraz znajomość swoich możliwości.
Testowałem Volvo spokojnie. Pierwszy raz na śniegu. Mimo że znam dobrzę tę markę, każdy ciągnik, skład zachowuje się inaczej. Załadowany na maksa wiedziałem że z przyczepnością nie będzie problemu ale tego też nie brałem za pewnik. Parę testów na zakrętach, delikatnie próbując hamulce i koła kierujące. Werdykt: to Volvo jest stworzone do jazdy zimą mimo swojego pneumatycznego zawieszenia na przednich kołach.
Czułem każdy centymetr składu i z każdą próbą nabierałem coraz większego przekonania do maszyny oraz do moich umiętności. Choć nigdy nie ufam tym pewnikom. Maszyna jest maszyną a ja człowiekiem i zawsze mogę coś odwalić. No koniec dodam że Volvo z nową turbinką sprawuje się wyśmienicie. 485 koni mechanicznych nabrało więcej siły i zamiast słuchać muzyki często wsłuchiwałem się w groźny pomruk. Czułem każde jego drgnięcie . To jest jedna z najfajnieszych melodii, która znam :D
Montana i w ogóle północne stany są zajebiaszcze. A powiedz Ty jak wracasz do domu to zostawiasz cały zestaw czy tylko naczepę na bazie i samym koniem do domu? :)
OdpowiedzUsuń@Kapsiu, ciągnik zostawiam na bazie a naczepa różnie, albo u odbiorcy albo na bazie. Nigdy nie jeździ się z tą samą naczepą.
OdpowiedzUsuńfajny post. zdjecie nr 2 powala, te gory wygladaja jak jakis mega wulkan. a wrzucilbys tez cos z dakoty? widzialem na google lattitude, ze tamtedy wracales. pozdrawiam michal
OdpowiedzUsuńHello Rafal...
OdpowiedzUsuńNo moge to powiedziec,ze podoba mi sie to co napisales.Chociaz krotko to bardzo sensownie jesli chodzi o jazde...Bo ciezarowka zawsze pozostanie tylko maszyna na ktorej wykonujesz prace ale kierowca jest za to reszte odpowiedzialny. Jeszcze nie spotkalem bohatera w swoim zyciu co byl szybszy od wiatru na lodzie;)...Pozdrawiam i szerokosci zycze w drodze na west coast,wracaj szczesliwie kolego...Pozdrawiam rowniez brygade dziadkow klubu 40latkow...Hehehe...kamaZ i marcin oraz carlise...Strzalka...Mike
tą fotkę z norwegii co jest na niej potok/strumien to od kilku miesiecy mam na pulpicie :) moge ja tam nadal trzymac czy jakies prawa autorskie trzeba zaplacic ;) ?
OdpowiedzUsuńWitam i pozdrawiam „klub40”!
OdpowiedzUsuńOstatnio strajkowałem, bo Rafał zanudził mnie linkiem od naszego kolegi(też pozdrawiam!), który prowadzi bloga na youtube-201 filmów do tej pory-wielki szacun! ;) Mike już na to odpowiedział, ale teraz ja włożę „kij w mrowisko”. Jest takie stare przysłowie: „co konia obchodzi, że się wóz wywrócił” i to jest po trochu moje motto! Ja też lubię jeździć zadbanym i na bieżąco serwisowanym autem, ale to firmy sprawa jak i gdzie je serwisuje. Jedni wolą inwestować w sprzęt (i tych lubię) inni wolą je naprawiać „po drodze”(niech spadają)!!! Czasami, niestety złośliwość rzeczy martwych popsuje nawet najlepszy plan i najlepszy sprzęt. Teraz mała historyjka z mojego wczorajszego pobytu na autoryzowanym serwisie: zgłasza się kolega z firmy która ma ok70ciu autokarów i „serwisuje” je u siebie. Nie działa sterowanie nadmuchem powietrza… Diagnoza nie wymieniany filtr(wglądał jak pielucha po wytarciu miski olejowej od środka) rozerwał się i zablokował mechanizm… Mechanik przynosi nowy filtr za 150PLN netto, kierowca wpada w panikę(miał naprawić wóz na gwarancji-za darmola, a tu nieoczekiwane koszty) i zaczynają się przepychanki-„co robić”! Nie wytrzymałem, włączyłem się do dyskusji i filtr wymieniono… Chłop z tego wszystkiego robi zdjęcia (na wszelki wypadek dla szefa) tego czegoś co kiedyś było filtrem-komedia! Najlepszy przykład na to jak potrafimy być oszczędni, a później narzekamy na szefów jacy oni chytrzy … Pozdrawiam! PS.Wreszcie jedziesz, a my razem z Tobą-485koni i naprzód wygodnym poduszkowcem, w pewnym wieku, trzeba już dbać o kręgosłup sama gimnastyka nie wystarczy:).
Hej panie Rafale, dzięki tobie, a może pomimo, powstał mały konflikt na linii Hiob-Kurpzlomzy. Kto wg ciebie ma rację w tym sporze ? pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTa przestrzeń na drugim zdjęciu... coś pięknego.
OdpowiedzUsuńChoćby dlatego warto zostać kierowcą.
pozdrawiam.
I mam piękne fotki na tło pulpitu :)
OdpowiedzUsuńPolecam dodać możliwość przesuwania mapy, bo tak jak działa teraz sprawia, że jest kompletnie bezużyteczna.
OdpowiedzUsuńRaFał jak zwykle genialnie. Mam pytanie. Czy mógłbyś napisac jak wygląda egzamin na trucka w kanadzie
OdpowiedzUsuńMałe pytanko da radę napisać posta jak to się zaczęło tak jak "prawdziwy włóczykij" którego ma pan w lubianych blogach innych kierowców?
OdpowiedzUsuń