wtorek, 7 czerwca 2011

Który to już tydzień w trasie?

W sumie chyba dopiero drugi weekend. Nie, trzeci, tylko faktycznie w między czasie byłem ze dwa dni w domu, między dostawą a załadunkiem. Zaczynam powoli się w tym wszystkim gubić. Chodzi o to że dni uciekają, a ja jakbym tego nie odczuwał. Dopiero jak spojrzę w kalendarz, zdaję sobie sprawę z tego jak szybko płynie czas. To jest właśnie to, być w trasie i raz na jakiś czas zjeżdżać do domu. Życie toczy się innym trybem gdy prawie nieustannie przemieszczam się z miejsca na miejsce. Większość ludzkości prowadzi swoje monotonne, choć nie koniecznie nudne, życie w miastach i wsiach. Są jednostki które cały czas mają okazję obserwować, nie tylko za pomocą TV, to co się dzieje w różnych częściach świata. Do tej grupy zaliczam wszystkich co zarabiają na chleb w transporcie dalekobieżnym: drogowym, lotniczym, morskim i kolejowym. Mimo oczywistych różnic wykształcenia i umiejętności, sądzę że można tutaj mówić o podobnych przeżyciach. Oczywistym jest że w pewnym momencie ma się dość podróży, bo nadmiar czegokolwiek potrafi znużyć. Sądze że ludzie, którzy są w moim zawodzie przez pasję a nie ze względu na pieniądze, są ludźmi, którzy mają wielką potrzebę odczucia wolności. I właśnie tacy ludzie, po dłuższej lub krótszej przerwie od zawodu, zawsze będą tęsknić do wolności.

Muszę przyznać że w tym momencie zaczynam być na etapie znużenia. Nie to że to co robię aż tak mnie męczy. Powiedzmy że jazda po Europie z każdym dniem zaczyna być łatwiejsza. Do rangi szofera jeszcze mi daleko, bo mimo że nie jestem już młody, to jestem pewien że wiele musiałbym jeszcze przeżyć żeby im dorównać. Jazda tutaj zaczyna być rutyną. Kręcę się po tych samych terenach ( od czasu do czasu zaliczając coś nowego typu Szwecja lub UK ) i nie powiem ma to swój urok. Powoli nadciąga czas wakacji. Bo największą wolnością jaką dostarcza mi zawód kierowcy to fakt że nie muszę być przywiązany do jednego pracodawcy. Od paru lat mam motto: chcę to pracuję a kiedy coś mi strzeli do głowy, przestaję. Jeszcze dwa miesiące pracy i zasłużone wakacje. Co będzie dalej, jeszcze nie wiem :)

Ze spraw bieżących:
Po Anglii weekendowałem samotnie na parkingu w Béthune we Francji. Czasami zmuszam się do bycia sam na sam. Później kursik do tego samego miejsca co tydzień temu w miejscowości Lahr w Niemczech. Dziwny zbieg okoliczności: dwa tygodnie pod rząd przyjechałem w to samo miejsce z dwóch różnych części Europy. Lubię takie zbiegi okoliczności! I dziś szybki załadunek, gdzie spotkałem się z bardzo miłymi ludźmi. Wszystko trwało 30 minut! Najlepsze było to że przekonałem się po raz ponowny że to nie narodowość świadczy o tym kto jaki jest. Ładowali mnie Niemcy w miejscowości Kehl. Byli bardzo mili i nie przyszkadzało im to że ledwo co wymawiałem pojedyńcze słówka po niemiecku. Teraz sunę do Brukseli, sądzę że jutro będzie nieciekawie bo spojrzałem na mapę i uliczki wyglądają mi na wąskie. Po tym na pusto, do znanego mi już magazynu w Zeebrugge w Belgii, gdzie załaduję w czwartek rano do Hamburga. Ufffff wypełniony mam ten tydzień. I może uda mi się wrócić na weekend do Polski.

Zdjęcia.

1. Przybywa ma mi mini szalików na szybie: brakuje mi Słowacji, Anglii, Luksemburga, Republiki Czeskiej i Szwecji.
2. Wczorajszy widok na A4 jadąc w kierunku Strasbourga we Francji.
3. Niemiecki porządek: tuż za granicą z Francją i za Renem.

16 komentarzy:

  1. No wszystko ładnie pięknie :) Szkoda że ten czas który miałeś zaplanowany na jazde po Europie tak szybko mija :( Ale nie wiadomo co życie jeszcze nam przyniesie :D

    Szerokośći i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie boisz się tej chroby co panuje? Na warzywa?

    OdpowiedzUsuń
  3. Hello Rafal...Plan jak zawsze musi byc i to widac ale chyba zaczyna sie tam Tobie pomalu nudzic;) To nie to co run na Californie....To nie to samo;) Pozdro Rafal...
    Ps. Jak mozesz kup mi takie 2 szaliki z Polska dla mnie okey...Kasa do zwrotu na miejscu w Montreal...Okey...All the best mate ! Mike

    OdpowiedzUsuń
  4. wow sporo masz tych proporczyków.Będziesz miał je na szybie w trucku jak wrucisz do Kanady?pozdro Olo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie boisz się tej choroby warzywnej? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rafał pozniej mam nadzieje Australia !!??

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy mi się wydaje czy licznik odwiedzin bloga znacznie zwolnił?

    OdpowiedzUsuń
  8. @Friqqq sprawdziłem dziennie jest między 1600 a 1800 wejść czyli tak jak było :) za co wszystkim dziękuję. Staram się nie przynudzać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. czyli to tylko moje złudzenie. Idziemy w co raz większe liczby odwiedzin to i mało widać to co przybywa. Ale skoro dalej utrzymuje się wszystko na dobrym poziomie to cieszy mnie to niezmiernie :) powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  10. dobijamy razem do 2 mln wejsc jaazda

    OdpowiedzUsuń
  11. Czesć. Przed chwilą oglądałem telexpres na tvp1 , mówili o Ani której pasją jest jazda ciężarówką i realizuje to. Najlepsze jest to, ze pracuję u ciebie w firmie... ;p Znasz ją? Mówili że ma 20 lat, ale wątpię w to, kurs kwalifikacji wstępnej można chyba zrobić od 21 roku zycia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. heeh Rafał od ciebie z Łęczycy jakaś kobitka jeździ tirem znasz ją? :D

    OdpowiedzUsuń
  13. też własnie widziałem w TV tą dziewczynę z Łęczycy heh jaki zbieg okoliczności dla tych co nieogląda;i zostawim link : http://tvp.info/teleexpress/reportaze/zgrabnie-panuje-nad-drogowymi-gigantami/4666195

    OdpowiedzUsuń
  14. Ha trafiłem na 200 000 wejscie :D Rafał gratki wyniku.Teraz dobijamy do 300 000 :D heheh
    pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń