niedziela, 12 czerwca 2011

Porządek musi być!

Ostatni tydzień kręciłem się na krótkich, jak dla mnie, przerzutach. Minął w mgnieniu oka. Sporo czasu spędziłem w Niemczech bo większość tych krókich tras zaczynałem lub kończyłem w tym kraju. Dziwne nie jest, bo to przecież pierwsza gospodarka europejska. Za każdym razem jak jadę do tego kraju nachodzi mnie dziwny nastrój. Jakaś mieszanka obawy z trwogą. Nie ukrywam, nie przepadam za tym miejscem choć w sumie nie mam nic do ludzi którzy sobie tutaj mieszkają. Mają swój żelazny i surowy porządek. I za każdym razem jak tam wjeżdżam jest jakiś dziwne uczucie grozy i powagi. Zaczynając od łapanek na autostradach. Raz na jakiś czas, dość często zresztą, BAG (odpowiednik polskiego ITD) lubi stawać na dzikich parkingach na autostradzie i wyrywkowo ściągać auta ciężarowe albo osobowe, zależy od dnia. Jedziemy sobie autostradą a tu znak ograniczenia prędkości do 60km/h i niżej słówko: Kontrolle. Później tylko zależy od osoby która stoi z lizakiem i bacznie obserwuje ruch, czy jedziemy dalej czy wjeżdżamy na parking i zostajemy 'trzepani'. Nie miałem okazji jeszcze doświadczyć takiej kontroli ale domyślam się że nie należy ona do najprzyjemniejszych chwil. Sądzę że gdyby już miało się to stać to nie byłoby aż tak tragicznie. Doświadczenie nauczyło mnie odpowiednio filtrować informacje i historie nabyte od innych kierowców. Do dziś pamiętam jakiego miałem pietra jak pierwszy raz ściągneli mnie na wagę w Kanadzie i skontrolowali mi dokumenty. Ku mojemu zaskoczeniu oficer przywitał się i bardzo przyjaznym tonem powiedział : moim celem jest zrobić tak że jeśli wszystko będzie w porządku opuścisz to miejsce w następnych piętnastu minutach. Wiemy że dla Was liczy się czas i nie mamy zamiaru stwarzać większego opóźnienia. I faktycznie, przejrzał moje dokumenty, książkę, czas pracy i oczywiście nic nie znalazł. 15 minut później gnałem dalej autostradą. Ciekawe czy kontrola niemiecka jest aż tak surowa jak opowiadają o tym nasi kierowcy. Fakt że z boku, jak się przejeżdża autostradą, nieciekawie to wygląda ale dopóki tego nie doświadczę nie mogę się wypowiedzieć na ten temat.

Ale wracając do Niemiec. Jak każdy kraj jest to kraj paradoksów. Przynajmniej w branży transportu. W piątek spędziłem 5 godzin pod rampą w Hamburgu na rozładunku. Siły roboczej podobno w Niemczech brakuje. Na bramce w ochronie przywitał mnie Turek, mówiący płynnie po angielsku, a naczepę rozpakowywali Rosjanie. W naszym modelu ekonomicznym wszystko jest zrobione tak żeby wszędzie ograniczać koszty. Jedynie w biurze pracowała garstka Niemców.

Później niby miałem mieć ładunek do Polski ale jak zwykle coś nie wyszło ( nie wnikam bo możliwości jest od groma : ładunek dostał inny kierowca, trafił im się fracht na którym zarobią od groma kasy, auto jest potrzebne gdzies dalej w Europie żeby obsłużyć stałych klientów a nie w Polsce albo faktycznie nic innego nie było). Tak czy siak moja szanowna pani ze spedycji spytała mnie czy mam jakiś certyfikat z literką L lub XL na naczepę. Przeszukałem dokumenty i niby mam. No to świetnie, bierzemy! Już czułem że będą jakieś jaja. Przyszło zlecenie, wpisałem sobie adres w nawigację i znów pokręciłem głową. Ulice blisko centrum miasta. Lepiej być nie może. Do tego od paru dni męczyła mnie myśl że nie mam naklejki na szybę która pozwoli mi wjechać w pewne strefy niektórych niemieckich miast. Tak, kolejny przepis! Są to tak zwane strefy 'umwelt' gdzie mogą wjeżdżać tylko pojazdy które mają naklejki informujące o kategorii emisji spalin samochodu. Wystukałem w internecie Bremen i umwelt zone i oczywiście firma do której jechałem znajdowała się parę metrów w głębi takiej strefy. Sama naklejka nie kosztuje drogo, może jakieś 10 Euro, ale trzeba ją nabyć w specjalnym miejscu typu dealer samochodowy lub wydział komunikacji. A na to za bardzo nie było czasu. Cóż pojechałem na chybił trafił i ku mojemu szczęściu po drodze błądząc po uliczkach trafiłem na dealera aut osobowych. Tam mimo wszelkich starań bardzo miłego pracownika który na dodatek z chęcią mówił po angielsku, nie nabyłem jej bo był to dealer aut osobowych a nie ciężarowych. Dramat. Mówię sobie w głowie, zrobiłem co mogłem nie mam wyjścia: jadę.

I tak wylądowałem pod firmą prawie w centrum miasta. Na parkingu pod autostradą widzę polskie blachy, od razu ręka za CB i zaciągnąłem języka. Dowiedziałem się że ładuje tam gdzie ja i że aut nie wpuszają na zakład wcześniej jak 10 minut przed godziną awizacji. Wszystko jasne. Byłem 2 godzinki przed czasem więc odetchnąłem chwilę.

I załadunek. Spojrzełem na dokument : 24.9 ton. No chyba ich pogięło! Z doświadczenia wiem że nie mogę wziąć więcej niż 24.6T bo na pusto ważę 15.5T. Ale dobra. Mam mało paliwa więc będzie na styk. No i przed załadunkiem drugi raz tego dnia uslyszalem słowo: certyfikat. Ha! Wiedziałem. Niemiec popatrzył, pokręcił głową i pyta mnie czy mam 12 pasów bo według certyfikatu tyle muszę mieć żeby wziąć taki ładunek. Pewnie że mam. I kiedy wszyscy ładowali ten sam towar, na gorzej wypozażone plandeki niż moja i nie spinali pasów, ja zasuwałem jak głupi... Bo tak mówi certyfikat. Eh, kolejny dramat. Ale w Niemczech tak jest. Jest przepis, jest papier i nie ma że boli. Robimy tak jak ma być. Wózkowy był na tyle uprzejmy że przywiózł mi puste palety i postawil je na górę więc nie musiałem używać kątowników do pasów które uszkodziły by wrażliwy towar.

Zziajany jak pies wyjechałem z firmy, stanąłem na pierwszym lepszym bezpiecznym parkingu na autostradzie i kupiłem sobie dwa lodowate piwa. Chuk z tym że wydałem 5 Euro. Kto pracuje ten sobie nie żałuje. Najlepszy paradoks jest taki że ciągnę za sobą 25 ton piwa :D. Teraz jestem już pod firmą w Belgii gdzie będę zrzucał  i przynajmniej nie boję się że coś z tym super cennym ładunkiem się stanie bo czuwa nade mną ochrona.

:D :D :D :D :D Już drugi raz w moim życiu wiozę piwo. Lubię to ! :D

Zdjęcia

1. Good stuff : Trucks bring it.

















2. Oto jak wygląda moja europejska przygoda w tym roku :
Zapisuję wszystkie miejsca w których byłem samochodem ciężarowym.

14 komentarzy:

  1. Rafał,ja wywiozłem juz troche piwska z browaru w Polsce,.Nigdy ,ale to nigdy,nie spinałem tego towary,również nie widziałem aby to ktokolwiek robił.Nawet obcokrajowcy.Jedynie czasam spinam kegi takie beczki do piwa lanego.Niemcy to są ....yy... perfekcjonisci ;))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. jakiej mapy używasz? czy to jest screen z AutoMapy?

    OdpowiedzUsuń
  3. kolejny ekstra wpis :] Jak sie jezdzi to jest co opisywać :] kupujesz dwa piwka a na ogonie masz tyle ze hoho można by świętować :D

    zapraszam do siebie :]

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witajcie. Czy ktoś z was wie, kiedy i gdzie w Polsce odbywaja się wystawy nowych ciężarówek? Nie chodzi mi o spotkania typu Master-truck w Opolu z pomalowanymi ciężarówkami, tylko wystawy nowiutkich samochodów prosti z igły :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż zrobić. Chyba każdy kierowca ma dokładnie to samo odczucie przekraczająć granice do Niemiec.
    Może zadam wam głupie pytanie, ale po prostu nie wiem, a chce się dowiedzieć, bo może przyda się w przyszłośći, Jak rozmieszczać ładunek na naczpeie, bo chyba chodzi tu o nacisk na osie i kiedy mogę niespinać ładunku i w takim wypadku jak go zabezpieczyć tak, aby wszysko było ok?

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć
    No to widzę, że udaje Ci się załapać na wszystkie "cuda" i "wynalazki" Europy, a Niemcy to są już w tym szczególnie szczególni ;) Otóż, certyfikat ekologii uprawniający do wjazdu do centrum miasta najlepiej można kupić na każdej Dekrze i kupuje się go raz na dany ciągnik, więc jak już gdzieś natrafisz na Dekrę, kup go sobie na zapas, firma zainwestuje te niewielkie Euraski, a Ty (czy ktokolwiek po Tobie jeżdżący tym ciągnikiem) będzie mieć ten problem już z głowy. A takich miast wymagających tych ekologii jest coraz więcej, więc jest sens to mieć dla własnej spokojności. Co do centryfkatu XL, to najczęściej jest to dokument ze znaczkiem TUV (nie zawsze kierowcy, wiedzą, o co nam chodzi, gdy ich pytamy o certyfikat XL, więc lepiej podawać TUV) i ma on niby stanowić normę bezpieczeństwa, ale wiadomo - Niemcy są ponad normą. Moje ulubione ładunki na XL'ki, to gdy wymaga się jeszcze, aby odeskowanie boków było jednolite, tzn. wszystkie deski drewniane albo wszystkie metalowe, nie mogą być mieszane. Nie próbuję nawet dociekać, jakie to ma strategiczne znaczenie, aby była takowa jednolitość... Boję się tylko, aby nie doszło do konieczności posiadania przez kierowcę czerwonych majtek w ramach standardów bezpieczeństwa ;) A co do "specjalnego" ładunku, który wiozłeś, to ja już wolę mieć na pace automotive za Bóg wie jak wielką kwotę wartości w Eur niż piwo, bo ono jest dużo bardziej "chodliwe". Pamiętam, jak swego czasu w GB uśpili mi jakimś środkiem wstrzykniętym do kabiny kierowcę i skradli 2 palety Guinessa. Fuck, jaki był z tego syf, 2 dni niepotrzebnej roboty... :/ No ale i tak jestem pod wrażeniem, że dali Ci te puste palety - przecież prościej byłoby im skasować Cię za kupno narożników pod pasy, prawda? Na jakichś uprzejmych trafiłeś - no ale jeśli to byli Rosjanie, to nic dziwnego. Natomiast co byśmy nie mówili o zabezpieczaniu pasami, to BAG i tak na to będzie miało swoją inkszą teorię. Pamiętam, jak mi (tzn. mojemu kierowcy) spaletyzowany towar kazali zabezpieczyć 72 pasami. Niezmiernie żałuję, że nie udało nam się namówić ich, aby to zademonstrowali, bo z chęcią zobaczyłabym 33 palety pospinane 72 pasami - to musiałoby wyglądać chyba jak motek włóczki ;)
    Trzymaj się ciepło i czekam na kolejne wiesci z frontu walki ;)
    Pozdrawiam
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
  9. ale elegancki wpis dawno takiego nie bylo pozdro!

    ps az sie zdenerwowalem ze sie skonczyl :(

    OdpowiedzUsuń
  10. to chyba piwo Stella? no taki zapasik by sie przydal na 2 sezony:)szybkiego powrotu
    Sylwek

    OdpowiedzUsuń
  11. Rafał, jeśli mógł bym coś zasugerować to prosił bym o częstsze wpisy na twitterze. Konkretne wpisy na blogu to nie jest gazeta i nie musi być codziennie nowy, ale jakby tak twitter codziennie dostawał chociaz jedno zdanie aktualizacji to by mogło być ciekawiej, pozdrawiam Ciebie

    OdpowiedzUsuń
  12. Do Pani anonimowej Doroty: bez urazy, kiedys wystarczylo miec samochod ciezarowy, aby nazywac sie dumnie przewoznikiem, ale niestety te czasy dawno minely.W dzisiejszych czasach trzeba sie wykazac odrobina wiedzy, i systematycznie ja poszerzac, ale coz, jest jak jest, pelno pseudo-przewoznikow, u ktorych pracuja jeszcze wieksi pseudo-kierowcy, mocne slowa ale prawdziwe.
    BAG jeszcze nikomu nie kazalo zakladac po kilkadziesiat pasow, i nikomu tego demonstrowac nie beda, z technicznego punku jest to praktycznie nie wykonalne, i oni o tym doskonale wiedza. Jedynie podaja liczbe ile pasow powinno byc zalozonych, przy zastosowanym sposobie zabezpieczenia ladunku w danej chwili. Dziwi mnie ze prowadzac firme transportowa nie slyszala pani o takim czyms jak "wspolczynnik tarcia" a o kierwcy nie wspomne - ze tego nie slyszal.We wspomnianym przypadku przytoczonym przez Pania, przypuszczam ze wystarczylo zastosowac maty antyposlizgowe pod kazda palete, i 15 pasow odpowiedniej "LC" wytrzymalosci w zupelnosci wystarczyloby.Bo pas pasowi nie rowny. Niemcy po prostu dbaja o bezpieczenstwo swoich obywateli na drogach.

    A Rafalowi moge powiedziec tyle , ze jesli zostanie poddany kntroli BAG, to nie jest wcale takie straszne, jesli sie ma wszytsko wporzadku, a Niemcy potrafia na niektore rzeczy przymknac oko, to napewno kntrola zakonczy sie tak jak ta w Kanadzie. Jak bys kiedys pjechal np.na Wegry to bys dopiero poczol na skorze, co to jest szukanie dziury w calym. Na kntrolujacych narzekaja najwiecej ci kierowcy, ktorzy nawet w podstawowym stopniu nie znaja przepisow, tu taki najprostszy przyklad: Kierowca pracuje dziennie po 15h,(bez tej przerwy 3h) po tym robi 11h pauzy, i jest swiecie przekonany ze jest wzorowy, a przy kontroli okazuje sie ze dostaje srogi mandat, i opowiada na parkingach jacy to sa zli ci BAGwcy, a sam nawet nie wie dlaczego zostal ukarany.
    Ja ostatni mandat w niemczech dostalem w 1996r i bylo to 250 DM, co sklonilo mnie wtedy do bycia modrzejszym i cwanszym od kontrolujacego, od tamtej pory mialem wiele kontroli i zawsze jakos nie placilem, czego i wszystkim zycze, ale zeby sie nie dac, trzeba wiedziec pare chocby podstawowych rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Calkowicie zgadzam sie z kamaZ-em!
    Artur

    OdpowiedzUsuń
  14. Bajasz Rfał : umveltzone= 5EUR , każda stacja kontorli pojazdów- DEKRA itp itd , dówd w łapkę, auto żeby widzieli- 5 min formalnosci

    OdpowiedzUsuń