wtorek, 25 października 2011

Z zachodu na wschód.

UWAGA POST DOŚĆ TECHNICZNY.

Sądzę że niektórzy z Was obserwują jak przemieszczam się po tym kontynencie dzięki mapce, którą umieściłem wyżej. Zauważyliście może gdy jadę to nie potyczkuję się tylko idę na całego. Spójrzcie na zdjęcie obok: to moje statysyki jazdy pod koniec dzisiejszego dnia. Przeciętna prędkość wyszła 103km/h na 11 godzin jazdy. Powiem że całkiem nieźle! Z tego względu moja aktywność na necie zmniejsza się do minimum. Jest po prostu: jazda, sen, jazda, sen aż do celu. Fizycznie to dość wymagające. Po całym dniu 'dymania' nie mam ochoty na nic innego tylko na walnięcie się na łóżko. Dlatego więc posty nie pojawiają się aż tak często. Do tego o czym tutaj pisać skoro nic się nie dzieje oprócz podziwiania widoku autostrady w nieskończoność ( choć jest to wciągające, przyznaję)

Nie mniej jednak myśli i zdania chodziły mi cały dzień po głowie, więc postanowiłem je uwolnić z mojej mózgownicy i podzielić się nimi z Wami.

Kolejny powrót z zachodu na chłodni, czyli z towarem dość szybko psującym się. Znów na pace mam 20 ton jabłek i gruszek, tym razem idealnie schłodzonych, innymi słowy nie było żadnych nieprzyjemnych sytuacji podczas ładowania towaru. Z jednym małym wyjątkiem. Moja spedytorka jeszcze w piątek pytała mnie się czy dam radę z tym dotrzeć na wtorek rano do Montrealu jakieś 4700km dalej. Przeliczyłem wszystko i śmiało odpowiedziałem że tak, zaznaczając wyraźnie że wszystko będzie zależało od tego czy wyrobię się ze załadunkiem do wieczora. Widziałem że da się to zrobić legalnie według wszyskich przepisów, ale czekała mnie jazda przez przynajmniej 3 dni po nocach. Załadunek trwał 24 godziny. Miałem dwa miejsca gdzie zbierałem towar i w pierwszym miejscu, w piątkowe popołudnie, straciłem 5 godzin bo nie mogli doszukać się jednej palety jabłek. Gdy podjechałem pod drugie miejsce załadunku, 150km dalej, pod rampami świeciło pustkami: firma zamknięta. Nie zostało nic innego jak iść spać i czekać do rana aż otworzą. Dotarcie do Montrealu na wtorek rano stało się mało realne bo mimo że jestem szurnięty to nie do tego stopnia żeby jechać jak podwójna obsada. 66 godzin i 4700 km: to robota dla teama, nie dla mnie. Ja ustaliłem moją włąsną normę gdy wracam z zachodniego wybrzeża: 76 godzin. Pozwala mi to jechać "prawie" na legalu odpoczywając normalnie po 10 godzin dziennie. Prawie na legalu, bo naciągam jedynie ostatni dzień jazdy, wydłużając go o parę godzin i minimalnie skracając sen. Nie będę wnikał w szczegóły bo ponownie Was zgubię ale i tak sądzę że Prince nie powinien za bardzo na taki wynik narzekać. Gdy poinformowałem spedytorkę w poniedziałek o sytuacji, trochę się zmartwiła, ale powiedziała: trudno, poinformuję odbiorcę co i jak a ty jedź jak najszybciej tylko potrafisz. Co robię. Powiem Wam szczerze że "na jabłkach" bardzo rzadko zdarza się taki napięty termin, bo przeważnie dają aż 5 dni na powrót. Po prostu mam lekkiego nie farta jak na początek w tej firmie, ale bywa. Szybkie ładunki z zachodniego wybrzeża idą z Kalifornii. Napiszę o nich gdy będę z takim wracał.

Zresztą czy bym musiał jechać szybko czy nie to wracając mam swój styl. Wsiadam na konia i jazda! Od momentu wyjechania z Yakimy w Waszyngtonie stawałem tylko po paliwo i na spanie. Wczoraj ruszyłem w okolicach Salt Lake City w Utah, zatankowałem paliwo w dokładnie 9 minut w Cheyenne w Wyomingu i rzuciłem kotwicę na równiutkie dziesięć godzin w Gothenburgu w Nebrasce. Dzisiejszy dzień był jeszcze lepszy bo przejechałem 11 godzin na stop i wylądowałem już za Chicago na truck stopie w miejscowości Lake Station, Indiana ( 11 godzin jazdy to maksymalna ilość godzin jakie można jechać samochodem ciężarowych w USA dziennie). Od 7 am do 6:30PM. Tak, wiem: pół godziny dłużej. Wynikło to z tego faktu że wczoraj nie wykorzystałem 30 minut jazdy więc nadrobiłem to dzisiaj. Jakie to szczęście że mamy książki a nie tacho nie? Może szczęście albo nieszczęście ale po prostu tak jest. Teraz zostało mi jedynie 1300 km do Montrealu, rzut beretem. Nie będę musiał zatem nic kombinować. W Kanadzie mam prawo jechać aż 13 godzin w jeden dzień. 13h x 103km/h średniej = BINGO 1300 km. A może nawet jutro uda mi się uzyskać jeszcze lepszą przeciętną niż dzisiaj więc będę miał trochę zapasu na ewentulane korki w piekielnym Toronto. Jutro bez żadnej litości: start 4:45 AM i non stop aż do Montrealu. Wszystko jest wyliczone tak żeby przeskoczyć Toronto w południe. Jedyny postój będzie na granicy, sądzę że nie więcej niż 2 minutki. Dzwoniłem już do agenta i moje dokumenty są zrobione i zarejestrowane u kanadyjskich celników. Może, ewentualnie stanę na 15 minut w Mississaudze (przedmieścia Toronto) i zaopatrze się w polskie piwo. Brakuje mi go strasznie!

Na sam koniec pragnę jeszcze podziękować wszyskim, którzy do mnie piszą maile. Robią mi one wiele dobrego bo prawie każdy list oprócz pytań, zawiera jakieś dobre słowa. Podczas tych długich nieskończonych chwil spędzonych sam na sam z maszyną Wasze listy, komentarze do filmów oraz tu na blogu pozwalają mi odczuć że jestem mniej samotnym wilkiem. Dalej jestem zdziwiony że interesuje Was przeciętny kierowca trucka ale cóż. Postaram się w miare możliwości odpowiadać na listy, ale proszę uzbroić się w cierpliwość. Planuję również wnieść małe zmiany tutaj na blogu, między innymi dodać rubrykę obecnego zadania transportowego, które wykonuję. Razem z mapką da Wam to mniej więcej pojęcie gdzie, kiedy i dlaczego znajduję się w danym miejscu.

A więc GO GO GO to Montreal!

23 komentarze:

  1. Prędkość średnia rewelacyjna. Mam pytanie co to jest za urządzenie, którego używasz to mierzenia prędkości średniej, postojów itp?

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj.
    Jedno pytanie czysto techniczne do zalaczonego zdjęcia: przez 11 godzin nawet jednego zatrzymania na potrzeby fizjologii?Mało prawdopodobne.
    Pozdrawiam i życzę tyle powrotów ile wyjazdów, jednym słowem "szerokości"

    OdpowiedzUsuń
  3. "A więc GO GO GO to Montreal!"

    Hehe, no to GO i do zobaczyska na czacie :D



    Szerokości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna organizacja Rafale. Widze, że w głowie masz istną maszyne organizacyjną, ale taki to już zawód kierowcy ;) Tak więc powodzonka życzę i mniej stresowych zleceń.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam Panie Rafale. Nie ma się co dziwić, że ludzie interesują się Panem. Nie ma nic fajniejszego niż poznać kogoś kto ma kompletnego bzika na punkcie swojej pasji. Strasznie Panu zazdroszczę. Pozdrawiam i dzięki...Szerokości i przyczepności Marcin Zabrze

    OdpowiedzUsuń
  6. panowie z Unii Eur. juz by zawalu dostali ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. w każdy wieczór po całym dniu pracy mój relaks zaczynam od wpisania w googlach 'nolibab3' czy widnieje coś nowego,w jakim miejscu aktualnie się Rafał znajduję.pooglądam świetnie skadrowane zdjęcia,poczytam to co wyskrobał nowego w notkach i wtedy można myśleć o dalszym spędzaniu wieczoru. bez tego ani rusz ;P pozdrawiam wszystkich zaglądających jak i autora tego blogu

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja to juz jestem praktycznie uzalezniony od twojego bloga musze tu dzien w dzien zagladac. Rafal jestes troche zwariowany ale w dobrym tego slowa znaczeniu przedstawiasz nam swoja prace w inny sbosob jak to inni kierowcy same smety opowiadaja a tu u Ciebie widac radosc z tego co robisz i tez chce taki byc . Wszystkigo dobrego pozdrowienia z Ziemi Łęczyckiej .

    OdpowiedzUsuń
  9. Rafał jesteś gość i tyle. Prawdziwy driver z zamiłowania.Najnowszy filmik ekstra zajebisty.Piter.

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzę Rafał, że u was praca w tym zawodzie wygląda zupełnie inaczej niż u nas. Z Twoich opisów widzę, że mi by właśnie taki system pracy odpowiadał, bo muszę przyznać że po 4 latach na międzynarodówce w Europie, zupełnie już nie mam natchnienia do dalszej pracy w tym zawodzie. Może to wina firmy, w której pracuję, ale tu wszędzie jest podobnie. A jestem ciekaw czy Ty też miewasz takie dni, że najchętniej byś to wszystko rzucił w cholerę i znalazł sobie inne zajęcie? Zastanawia mnie też, czy u was zdarzają się takie przygody jak włamanie do naczepy, napady na kierowców na parkingach, jak to ma często miejsce zwłaszcza w krajach południowych w Europie, lub kradzieże koła zapasowego czy kloszy przez innych kierowców, bo tu często słyszy się o tym. I czy ogólnie kierowcy tam też są tak mało solidarni (nawet wrodzy) jak u nas? Pozdrawiam i życzę miłego wypoczynku po trasie.

    OdpowiedzUsuń
  11. No widzę, że już w Montrealu, pozdro i szerokosci w dalszej podrozy. Masz kolejnego widza :)

    OdpowiedzUsuń
  12. @ multiple Anonimowy... urządzenie które służy mi do gromadzenia statystyki na temat jazdy to mój stary wierny GPS. To jedna z jego funkcji. Co do małego prawdopodobieństwa braku postojów z uwagi na potrzeby fizjologiczne: po prostu zapobiegam temu, nie pijąc prawie żadnych płynów. Mała kawa rano i ewentualnie jakiś owoc podczas jazdy żeby w gębie nie było za sucho. Znam już dość dobrze moje ciało i wiem jak reguje gdy stawiam je w pewnej sytuacji i uwierz mi nie jestem kierowcą, który wyrzuca butelki moczu na pobocze: NIGDY.

    OdpowiedzUsuń
  13. Rafal nie jestem doktorem, ale jak tak dalej bedziesz robil nery Ci padna, mozna wykonywac rozne rzeczy w zyciu, ale nie kosztem swojego zdrowia. Zatrzymanie sie na pare minut( tym bardziej w waszych realiach, gdzie nie ma tachografow, zreszta u nas sa tacha, i wcale na to nie zwracam uwagi) zeby sie odlac, wyprostowac nogi( nie bede wspominal o zastoju krwi w nogach, gdzie zylaki to tylko jeden z najlagodniejszych objawow, bolach kregoslupa, itd.) wiec to juz jest z Twojej strony ekshibicjonizm.

    Wielu ludzi ktorzy kibicuja tutaj Tobie, po prostu nie ma bladego pojecia o trasach dlugodystansowych , czyta twoj blog niczym komiks ilustrowany, nie zdajac sobie sprawy jakim kosztem wykonujesz swoj zawod.

    Z moich obserwacji wynika, a bynajmniej tak mi sie wydaje, moge sie mylic, ze pracujac w takim systemie nie jest to na dluzsza mete, bo albo po prostu czlek zmadrzeje, albo najzwyczajniej czlekowi sie znudzi, albo po prostu wypali sie.

    I tak szczerze czy wynagrodzenie za te robote warte jest takiej "rzezni"???

    OdpowiedzUsuń
  14. Ci wszyscy, którzy czytają tego bloga „jak komiks” prawdopodobnie nigdy nie będą musieli trzymać 11h i pewnie nie siedzą tyle czasu w jednym miejscu, a po moich skromnych propozycjach z początku wakacji może już wiedzą, że te 15min. filmu powstaje z tygodnia ciężkiej i b.odpowiedzialnej harówki… Mam nadzieję, że to nie jest standard tylko przypadek i że nikt później nie powie: „pampers na tyłek i ognia”!!! Już było o tym jak sami sobie psujemy robotę, także nie będę się powtarzał, ale do higienicznego stylu życia trzeba dołożyć higienę pracy i pamiętać, że to praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy… chyba, że jesteśmy w Oświęcimiu… Do roboty są roboty!!!
    Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. @Kamaz. Wiem że to nie jest zbyt zdrowe. Nie robię tego zbyt często tylko kiedy mnie najdzie, szczególnie gdy już wracam. Generalnie staram się robić conajmniej jedną przerwę po to żeby zjeść jak człowiek normalny posiłek i rozprostować kości. Ale zauważ, że mądre tutejsze prawa nic nie mówią na temat pauzy podczas dnia, więc dużo jest tutaj kierowców i to rodowitych kanadyjczyków, którzy potrafią też walnąć 10 godzin pod rząd. Chore to ale co zrobić, taki kontynent. Im więcej jedziesz tym więcej zarabiasz... zwyrodniały kapitalizm.

    OdpowiedzUsuń
  16. @ Rafal im wiecej jedziesz tym szybciej padniesz;) To nie jest zdrowe ani tez normalne...Bedziesz starszy to zrozumiesz ten zawod. Po 5 godzinach ciaglego siedzenia krew w Twoich nogach zaczyna miec slabsze krazenie a to sie wiaze z szybszym zmeczeniem za kolkiem;) Ale nie jestem lekarzem tylko kierowca takze koniec tematu z mojej strony. Taka jazda na wariata nie jest warta pieniedzy tych ktorych zarabiasz bo jak sobie policzysz godziny siedzenia za kolkiem i kase ktora za to dostaniesz to jest taka sama prawie jak Ci co pracuja w fabrykach codziennie bedac w domu...Po drugie poczytaj sobie prawo o ruchu drogowym w transporcie to sie dowiesz ze wiozac ladunek niebezpieczny ( Hazmat ) obowiazkiem Twoim jest sprawdzac stan opon co 2 godziny a jadac z kazdym ladunkiem innym niz ( Hazmat ) masz to sprawdzac co najmniej raz na 500 - 600 km. I tu juz masz mandat na wadze policyjnej...Ale to wie tylko doswiadczony Policajant Wagowy bo ta reszta to aby byc w tej robocie 8 godzin;) Czyli ta Twoja jazda bez przerwy 10 godz niesie za soba konsekwencje prawne;) To tyle...Milego trakowania zycze...Mike
    Ps. kamaZ pisze prawde i rowniez pozdrawiam starego Wilka !

    OdpowiedzUsuń
  17. "Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej..." Nawet tacy nomadzi jak Rafał, gnają bez przerwy do domu! A jednak i w Ameryce są przepisy "dla" kierowców... Krążenie to jedno, nerki to drugie, ale skupienie uwagi przy tych prędkościach i takich pustkowiach to naprawdę jest wyzwanie, a do tego hałas i wstrząsy(wibracje)-będzie się z czego leczyć na starość...;)
    Pozdrawiam!!!
    ps.MikeVNVolvo-Ty, ja, Kama3 i Rafał jesteśmy(jak sądzę) w tym samym wieku...

    OdpowiedzUsuń
  18. @ Marcin nie jestem tego pewien ile lat ma kamaZ lub Rafal oraz Ty...Ja osobiscie mam 40 lat. Jestem kierowca od wrzesnia 1989 roku. Mieszkam w Canadzie 22 lata,na samym poczatku pracowalem jako mechanik u dealera ciezarowek marki Freightliner w tym samym czasie uczylem sie na Politechnice jako inzynier jednak milosc do ciezarowek wygrala z reszta i tak znowu od ostatnich 18 lat jezdze zawodowo;) To tyle...Pozdrawiam serdecznie Was...Mike-Toronto,Canada.

    OdpowiedzUsuń
  19. Wiem ile masz lat-bo chwaliłeś się tu na blogu, że robisz imprezę z okazji swojej czterdziestki... A ja mam pamięć niezłą jak na swoje 39;)
    Pozdrawiam!!!
    ps.Kama3 też coś o tym pisał i z tego co pisał wynika mniej więcej to samo...

    OdpowiedzUsuń
  20. Trucks fascinate me.Always have.They're a perfect combination of raw power and freedom.When i was very little,spark lit up inside me.I knew trucking was my game.That spark is still burning;) My job is my biggest interest,it's in my DNA;) I know that when i'm done loading i get to climb up behind the wheel and drive 1200 kilometers.That feeling is what makes me love my job;) New faces,new places.I let the road guide me.Driving trucks runs in my familly.It's probably the reason why i got started in the first place;) But the love of the work and the pride i feel for my truck are what keeps me going.Every day feels new.I mean,every day gets me going in a different way.The freedom i get on the road makes us come back to it again and again...I hope you All like it;) Cheers...Mike
    Ps. To taka motywacja dla przyszlych truckerow w jez.angielskim sorry ale czasem jest mi latwiej pisac w tym drugim jezyku...mam nadzieje ze wiekszosc bedzie to rozumiala ?

    OdpowiedzUsuń
  21. hej Mike, to co napisałeś chyba bardziej pasuje do warunków amerykańskich niż do naszej Europy, ale myślę że i tu większość z nas kiedyś czuła tak samo :) Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  22. @Marcin, mi za kilka tygodni piznie 38 wiosen, z czego 20 lat pracy jako kierowca ciezarowki,z czego leci 17 rok na miedzynarodowce nic innego w zyciu jeszcze nie robilem. Tak wiec mozemy zalozyc klub 40to-latkow,albo 40to-nowcow,hehe.

    Mirek, widze ze Ciebie tez niezle wezmie dusza pisarza, i bardzo dobrze ci to wychodzi,(chodzi mi o komentarze w innych postach, tez sie swietnie czyta, bo madrze piszesz, co tu duzo gadac. Odwiedzam to forum dosc regularnie, tak z raz na tydz uda mi sie tutaj wskoczyc, ale nie zawsze sie udzielam w komentarzach. Ale lato minelo, dluzsze chlodne wieczory sie zrobily to moze czesciej bede tu widoczny, chocby dzis,jutro u nas Wszystkich Swietych, a mi przyszlo dzis wyjezdzac z domu, teraz wlasnie stanolem na nocleg na Olszynie (granica PL-D), no ale dla rzeszy nie z branzy, swieta sa dla ludzi, a nie dla kierowcow,hehehe.

    Z ang. jestem but, tak ze zrozumialem tylko 1200km, heheh, ale jak ten tekst i tak nie dla mnie to sie nie bede meczyl tlumaczyc go:)

    @No fakt, Rafal zapomnialem ze nalezysz raczej do rozsadnych ludzi, tak wiec szerokosci i mniej napietych terminow Ci zycze.

    Pozdrawiam,Was chlopoki tam i tu.

    OdpowiedzUsuń
  23. Myślałem, że Rafał jest najmłodszy, a Ty kamaZ(Kama3) najstarszy... a tu niespodzianka!!! Pamiętam, że znasz jeszcze granice, a to znaczyło, że już jakiś czas jeździsz, do tego bardzo dojrzale się wypowiadasz no i ten "kamaz"...;) Możemy założyć klub 40latków, bo ja jeżdżę autokarem, także do klubu 40tonowców brakuje mi jakieś 22tony...:D
    Pozdrawiam i życzę szerokości!!!
    ps.Może na emeryturze wybierzemy się do ameryki i poszalejemy na ichniejszych drogach...

    OdpowiedzUsuń