piątek, 2 grudnia 2011

Déjà vu.

To samo łóżko tylko inny pokój. Ten sam telewizor i ten sam program. Gadają znów o skandalach związanych ze sceną polityczną. To jeden z ich ulubionych tematów w Ameryce. Znów sączę piwo, tym razem kupiłem sobie inny rodzaj żeby przypomnieć sobie że to nie ten sam wieczór co wczoraj. Tak, znów jestem w motelu.

Było bardzo obiecująco. Siedziałem sobie w pokoiku dla kierowców na serwisie Volva. WIFI za friko, na iPhonie za pomocą streamingu radio publiczne z Montrealu, na laptopie pogawędki z niektórymi z Was na chacie na blogu, co jakiś czas mała aktualizacja na fejsie i czas upływał szybciej niż myślałem. Pogadałem też z Allanem, dzięki naszym telefonom firmowym, które używamy w podobnym stylu jak CB radio na obszarze północnej ameryki za darmo. Allan jest w Salt Lake City w Utah. Też miał przeboje bo w Wyomingu miał zamkniętą drogę i przełożyli mu awizację dostawy na następny dzień. Mówiliśmy o tym że pewnie razem załadujemy jabłka w sobotę i razem ruszymy do Montrealu. Tak, zanosiło się obiecująco, słyszałem nawet ryk silnika mojego Volva, które było testowane przez mechaników gdy skończyli je składać. I tutaj zaczęło się 'déjà vu`.

W tle słyszę spokojny głos osoby prowadzącej rozmowę telefoniczną gdzieś w pokoju obok, do którego są otwarte drzwi. Siedzę zrelaksowany. Moje ucho wyłapuje imię Claude. To imię mojego szefa, Turka pochodzenia włoskiego mieszkającego teraz w Montrealu. Spoko gościu. Gdy pierwszy raz wchodziłem do biura w Prince, nigdy nie pomyślałbym że ten gościu jest właścicielem. Można z nim normalnie pogadać i jest bardzo dostępny jeśli oczywiście nie jest zajęty. Rozmowa trwa chyba z dwie trzy minutki i słyszę końcowe słowa: yeah I'll tell him (tak, zaraz mu powiem) i coś mnie tknęło że mowa o mnie. Błysk w myślach. Już to raz było... Zanim się zorientowałem wchodzi ten sam koleś co wczoraj, patrzy i mówi: mam złą wiadomość.

- Żartujesz, nie?
- Nie, nie żartuję. Złożyliśmy wszystko do kupy, odpaliliśmy silnik i komputer podawał błędne kody od turbo.
- I???
- I turbo siadło. Zablokowało się. Zamówilśmy nowe, będzie jutro przed jedenastą.
- Czyli znów motel?
- Tak, podrzucę Cię.

Spytałem jeszcze czy to że akurat teraz turbo siadło ma coś wspólnego z ostatnią naprawą. Otrzymałem odpowiedź negatywną. Turba po prostu siadają i już. Często to się zdarza, szczególnie przy takim przebiegu. Pogadaliśmy jeszcze trochę na temat mojego Volva i dowiedziałem się że ten model z tego roku jest całkiem dobry, niezawodny, ale czasami trafia się właśnie taki dziwny egzemplarz, w którym dość często występują awarie. Mieliśmy takich parę, mówi mi i pracowaliśmy nad nimi dość długo żeby doprowadzić je do ładu. Myślę sobie. Dobrze że turbo siadło akurat teraz, jeszcze na warsztacie. Bo gdybym ruszył, ujechał znów ze 100km i znów by coś się zaczęło psuć to faktycznie bym zwątpił. Jeździłem już na sprzęcie, który miał dwa miliony kilometrów w Leger. Nigdy mnie jednak nie zawiódł. Mój ostatni pracodawca miał swój własny warsztat i każdy truck po podróży miał przegląd oraz prewencyjne wymiany części, które nawet nie były zepsute nie wspominając o smarowaniu co dwa tygodnie niezbędnych części (oczko dla Tomka z Edmonton). Zdziwiło mnie kiedyś właśnie to że wymieniali mi silniczek od wycieraczek na nowy, gdyż mój działał cały czas. Według moich spostrzeżeń Claude dobrze dba o swój sprzęt. Ogumienie dobrej jakości, często wymieniane, w każdym trucku są podstawowe części zamienne, takie jak paski, napinacze, w jednym z trucków nawet znalazłem alternator w jednym ze schowków. Do tego cała jego flota jest regularnie wymieniana, naczepa chłodnia ma wymieniany agregat co 4 lata, teraz przyszło chyba z dwadzieścia nowych ciągników. I to co napiszę w rzeczach do zrobienia i spostrzeżeniach kierowcy na temat stanu mechaniki mojego ciągnika jest brane serio. Od czasu kiedy przejąłem ciągnik o numerze 267873 za każdym razem gdy zjeżdżałem na bazę szedł na serwis w Montralu. Nie ma wyjścia wożąc taki towar jak żywność, która jest wrażliwa na czas. Ale jak to się mówi : shit happends i czasami zbieg okoliczności robi tak że awaria idzie za awarią. W mojej karierze kierowcy, to drugi raz gdy śpię dwie noce pod rząd w motelu a ogólnie trzeci raz. Pierwszy raz gdy odpadł mi wał napędowy w VTL-u drugi raz w ATI jak zablkował się mechanizm uruchumiający wiatrak od chłodnicy i czekałem dwa dni na część i trzeci raz, teraz.

Claude zadzwonił do mnie na komórkę gdy rejestrowałem się w motelu. Odebrałem telefon słowami: nie wiem co mam Ci powiedzieć, mamy pecha z tym truckiem. On na to z dużą dawką śmiechu: nie martw się, na turbo nic się nie poradzi to nie Twoja wina. Spytałem się go co z tym ładunkiem co ciągnę.
- Czekają na niego i cholernie są wkurzeni i spytali mi się czy dojedziesz w sobotę. Powiedziałem im że pewnie: dojedzie! On jest z Montrealu i też chce wrócić w końcu do domu.
-Wiesz, jeśli chcą, i jeśli ten cholerny truck jutro zechce jechać to mogą mnie rozładować nawet wieczorem, skoro tak bardzo im na tym towarze zależy.
- Pogadamy jutro i zrelaksuj się ale myślę że teraz tym truckiem będziesz mógł jechać na Alaskę - zaśmiał się - masz w nim wszystko nowe.
-Oj... Claude jak mi znajdziesz ładunek na Alaskę to skakałbym z radości.

Różnie bywa w transporcie i nie jedną rzecz nauczyłem się w tej branży. Mimo że uwielbiam planować i często jestem pod tym względem niubłagalny, na czym czasami cierpi moje ciało, to wiem że cały plan może walnąć w jednej chwili, tak jak w tym tygodniu. Ale nie zniechęcam się wcale. Jest to część gry. Nie ma maszyn niezawodnych i każda kiedyś powie swoje ale. Po prostu, tak czy siak, mam gdzie spać, mam małe wakacje. Pewnie że wolałbym je spędzić w domu ale w sumie w tym domu nikt na mnie nie czeka więc żadna strata.

Więc. Jutro ruszę czy nie? Jak myślicie?

Część pomysłów do tego posta przyszła mi do głowy po obejrzeniu tego filmu. Kliknijcie na link. http://www.youtube.com/user/kurpzlomzy#p/a/u/0/q7fWv5LcjGk .Post można potraktować jako odpowiedź na niego. W sumie to w pewnym momencie głupio było mi że maszyna akurat zdecydowała się sypać gdy była pod moją kontrolą, ale w żadnym wypadku nie czułem że to ja byłem przyczyną tych awarii. Mój post w formie rozmowy między mną a maszyną miał na myśli pokazanie tego że ja i Volvo stanowimy całość ;) Chyba mi nie wyszło, każdy ma swój limit przekazywania swoich myśli :)

15 komentarzy:

  1. co do linku to fakt faktem o swoje się dba a przecież ty nie będziesz mówił do szefa że trzeba profilaktycznie zrobić to i to bo cię spławi. ale fakt faktem dobrze że uzupełnił to co powiedziałeś bo teraz przynajmniej wiadomo że temu da się zaradzić bo te części mają swoje przewidziane przebiegi

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo nam przykro ale volvo sie psuje bo za duzo pan jezdzi bocznymi drogami i musimy pana zwolnic

    szef

    OdpowiedzUsuń
  3. oj widzę Rafał masz przeboje z tym swoim wozem, ale chłopacy wszystko zrobią i znów będziesz mógł spokojnie smigać ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. No to teraz będziesz miał z głowy awarię na co najmniej 600 km. No chyba, że elektronika zawiedzie, bo z tym to nigdy nic nie wiadomo.
    Pozdrawiam i szerokości.

    OdpowiedzUsuń
  5. Maciej :) Ostrowiec2 grudnia 2011 17:59

    Wszystko wyszło tak jak trzeba!
    Oczywiście jeśli chodzi o Ciebie i volvo ;D
    Ja tam, to chyba dobrze przyjąłem :)
    A co do awarii? No cóż zdarzają się każdemu..
    Powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. jak tam wiatry ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Bez obrazy, ale jak sie DPF zapychal to bylo mozna zauwazyc, bo to nie dzieje sie z dnia na dzien. Mozan bylo zauwazyc na wskaznikach - no ale to trzeba chciec. A turbo sie rozwalio, bo nie wyczyscili wszystkiego tak jak powinni i syf pociagnelo - 100% wina warsztatu ktory sie nie trzyma procedur. A leszcze placa i placza

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty może masz maszynę pod kontrolą, ale nie do końca, wizyty okresowe w serwisie są konieczne, planowanie wymian nie tylko płynów, ale i też różnych części, które w trakcie eksploatacji się zużywają szybciej niż inne. Takie działania pozwalają na bezawaryjną jazdę inaczej formuując czystą pracę a tym samym zarobkowanie. Często pracodawcy nie są przecież kierowcami, czy też mechanikami i o tych oczywistych faktach nie wiedzą, płacą później 2 razy więcej przez swoje działania takie a nie inne, często doszukując się winy u kierowcy co powoduje to różne reakcje ze strony tych drugich. Także nie przejmuj się tym, rób swoje.

    OdpowiedzUsuń
  9. zgadzam sie z autorem tego filmiku co do serwisu swojego samochodu gdyz wiaze sie to z tym ze nietylko firma jest odpowiedzialna w wiekszosci za servis i przeglad na bazie ale i kierowca bedacy w trasie czesto kilkanascie dni, ma obowiazek co dziennego przegladu swojego samochodu oczywiscie wizualnie lub manualnie, i jest wymienione kilka ogolnych rzeczy do sprawdzenia przed jazda miedzy innymi jest wymieniony tez uklad wydechowy spali.
    Wydaje mi sie ze kierowca jest w stanie, jezeli sie tylko chce a roznie to bywa, zlokalizowac wczesniej lub zucic podejzenie na jakas czesc lub uklad ze cos jest nietak i odpowiednio zareagowa aby uniknac kosztownych niespodzianek w drodze,.
    Mozna sie domyslec ze firma sobie a kierowca sobie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rzeczywistość jest taka , ze kierowca jest od jezdzenia , a nie przejmowania się czy czasami się nie zepsuje.Jak idzie jechac to się jedzie , a jak sie psuje to sie stoi i nie trzeba sie tym przejmowac. Piter.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czesc...
    Jak tak wszystko tu przeczytalem to doslownie rozbolala mnie glowa;) Chyba sie napije Zywca ;) nie mam zamiaru tu nic pisac ani sie wypowiadac tez bo szkoda Twojego czasu i tez mojego...Powiem tylko tyle Rafal za bardzo to wszystko przezywasz i musisz odpuscic bo to zlosliwosc zeczy martwych;) Poprostu za duzo planujesz i za bardzo szczegolowo z tym calym programem jedziesz do przodu;) Luz wrzuc zamiast 13 biegu i powiedz sobie F*** this shi* i napewno humor Ci sie poprawi gwarantuje...a nawet zaloze sie z Toba o skrzynke piwa Zywiec ze jak odpuscisz chociaz na miesiac to zacznie sie tak ukladac ze powiesz life is good;) i trance all the way...LOL. Ja osobiscie jezdze caly czas na luzie bo problem mam taki ze jak do tej pory nigdy nie udalo mi sie znalezc tego 13 biegu;) w zyciu za kierownica;) Szef mi caly czas powtarza ze mam I-shift w Volvo ale tak miedzy mna a Toba;) ( mam nadzieje ze tu nikt nie podsluchuje...Hmnm? Poczekaj niech sie rozejrze;) Raczej nie to Ci powiem ze nigdy w ta strone kabiny jeszcze nie patrzylem...LOL. Zawsze zwracam za to uwage czy mi moje hallo dzwoni i jakas lala na fali;)....A tak teraz powaznie Volvo sie zepsulo bo musialo sie zepsuc;) w takim stanie licznika przeciez te ciezarowki kreca tu non stop prawie nie wylaczajac kluczyka;) Jak jest 6 kucharzy tam jest 12 potraw na stole...To samo za kierownica siedzialo pewnie z 6 kaskaderow co mysleli ze sa kierowcami i krecili jak w kieracie zboze nie myslac o serwisie lub dolaniu oleju...Przeciez wiem jak sie zachowuja kierowcy firmowi nie moje to co mi tu Panie Pan gada smutki takie uslyszysz slowa od kazdego z Nich:) Rafal jak bys jezdzil tym truckiem od poczatku to by Ci chodzil bez zarzutu tak mysle ? A service nalezy robic regularnie wedlug zalecen fabryki bo nikt tam tego od tak sobie nie wymyslil...Udanej trasy tym razem zycze...
    I pozdro dla klubu 40-latkow ( kamaZ i Marcin oraz carlise ) Strzalka Mike...

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj :) Wymienią turbo i polecisz w trasę, a teraz odpoczynek ;p:), miłego odpoczynku a jutro szerokości o ile szczęście dopisze. pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rafał czemu Ciebie Hiob nie lubi:?? teraz toczy sie tam dyskusja ?? spotkaliscie sie>?

    OdpowiedzUsuń
  14. Kolego "Anonimowy", akurat słuchałem tej "duskusji" i ani jednym słowem Hiob nie powiedział że Rafała nie lubi. Wqrwiające jest to, że każdy ciągle podjudza każdego na Hioba, kamisado i Rafała. Jak to Hiob powiedział "...typowe polskie piekiełko"

    OdpowiedzUsuń
  15. To nie możliwe Rafała nie da sie nie lubić :)

    OdpowiedzUsuń