W moim języku określam taką trasę jako dłuższo-krótszą. Coś prawie jak długa wyprawa ale nie zupełnie. W takim wyjeździe nie będę musiał się martwić o czas pracy bo odległość jest idealna żeby pojechać i wrócić bez wykręcenia obowiązkowej pauzy za bazą. 2400km w jedną stronę, lub ciut więcej, w zależności od tego w którą częśc Florydy rzucą kierowcę z ładunkiem. 4800 lub maksymalnie 5500km w dwie strony, co dość łatwo da się zmieścić w 70 godzin jazdy/pracy, dozwolone przez prawo, zakładając że uda nam się utrzymać przeciętną prędkość jazdy między 99 a 102km/h dziennie. Idealny tryb pracy dla kierowcy co chce zarabiać jak na długim dystansie i być co parę dni w domu, gdy się uda na weekend. Tylko z tym to bywa różnie, bo szybki wyjazd może szybko zamienić się w stratę czasu i kupę nerwów, ale jest to cień, którego w transporcie chyba nigdy się nie zlikwiduje. Koniec technicznego przymulania.
Jest parę dróg, którymi można dostać się na Florydę z północy. Każda z nich przecina prędzej czy później pasmo gór Apalachów. Wschodnia część USA to stare stany. Tutaj właśnie na samym początku osiedlali się Anglicy na małym skrawku wybrzeża gdyż reszta Ameryki, właśnie za tym pasmem gór była Nową Francją. Nowa Francja sięgała aż do Nowego Orleansu w Louisianie i gdyby nie polityka oraz sytuacja francuskich królów w tamtych czasach, kto wie jak dzisiaj by wyglądał ten kontynent. Tak czy inaczej chciałem zaznaczyć że wschodnie wybrzeże jest bardzo zaludnione również i w dzisiejszych czasach. Jazda autostradami nie należy do najbardziej spokojnych bo natężenie ruchu oraz korki są mega. Jedna metropolia za drugą. Najpierw okolice Nowego Yorku, później Philadelphia, Baltimore i dopiero za Waszyngtonem DC można zacząć trochę oddychać i cieszyć się spokojem na drodze. Dlatego więc większość a raczej wszyscy przewoźnicy z Montrealu starają się uniknąć tych terenów i objeżdżają ciut na zachód przez Pensylvanię co wydłuża drogę może o 50, góra 70km. Ma to dwa plusy: raz że omija się większość korków a dwa że unikamy około 180USD opłat za dróg (tak, dużym autem zawsze jest drogo). Mimo że myto za autostrady jest tutaj wliczone w opodatkowanie w cenie paliwa to jest parę odcinków dróg za które trzeba płacić ekstra. Na wschodnim wybrzeżu mostów i płatnych dróg nie brakuje. Pojechałem więc z Montrealu na południe I87, w Albany w Nowym Yorku odbiłem na zachód i przebiłem się z powrotem w stronę wybrzeża na I95 na wysokości Baltimore w Marylandzie. Dla zainteresowanych zapraszam na małą gimnastykę i wędrówkę myszką po ekranie w GoogleMaps.
I dalej spokój, nareszcie. Po przebyciu 1400 km od Montrealu, za górkami Pensylvanii, wzniesieniami Virgini przychodzi kolej na Północną Karolinę i jej lasy oraz cieplejsze już powietrze. Z wielką satysfakcją uchylam szybę żeby delektować się zapachem ciepła i zielonego lasu. To jest to! Ale ma to tylko swoją magię gdy przyjeżdża się z zimy. Od Virgini aż do Florydy jedzie się teoretycznie po płaskim i większość czasu z takim widokiem co jakiś czas przecinany przez rzeki i pola.
Sama Floryda cóż. Z jednej strony Zatoka Meksykańska, z drugiej zimny Atlantyk. Morskie wilgotne słone powietrze. Czuć je wszędzie. Wiatr niesie inne zapachy niż te, do których człowiek jest przyzwyczajony. Co uderza przy pierwszym styku z ludzmi tutaj to całkowity inny tryb życia. Wszystko na luzie i nikomu nigdzie się nie śpieszy. Totalny relaks. W tej podróży nie byłem daleko na południu , więc zdęcia pewnie nie robią większego wrażenia. Tam dalej jest więcej palm i dziwnych zwartych krzewów przypominających mini dżunglę. Mam nadzieję że widać przynajmniej ciepło, które naprawdę jest fajne i przyjemne :)
Teraz czekam aż mi schłodzą i załadują truskawki, które miały być gotowe dziś. Co tam, po co wracać do zimy jak można trochę nacieszyć się ciepłem łagodnego klimatu. Jutro będę miał styk z tą bardziej zaludnioną częścią Florydy gdzie samochód osobowy jest podstawowym przyrządem do codziennego życia. Zresztą jak w całej Ameryce, nie raz to powtórzę.
Ekstra Rafale, widać że jesteś baardzo zadowolony, masz super pogodę. Wiecej zdjęć, my też chcemy wirtualnie tam być. Pozdrowionka- sierak33
OdpowiedzUsuńRafale jak zwykle super.
OdpowiedzUsuńWidzę Rafał, że bardzo się cieszysz, że znajdujesz się w tym jakże ciepłym i wilgotnym stanie o nazwie Floryda :D
OdpowiedzUsuńZdjęćka jak zawsze extra, naprawdę jak zobaczyłem te zdjęcia to od razu mi się lata zachciało :)
Pozdrawiam i życzę szerokości w drodze powrotnej.
Co za moron.
OdpowiedzUsuńmasz racje rafal korki w northeast so masakra, wiem bo jezdze tutaj, no morze niemam tak zle bo w nocy jezdze ale wiem o co chodzi, niewiem czy miales jeszcze przyjemnosc jechac z connecticut na 95 do nowego jorku, to jest dopiero masakra kolego lol, ale wiem jak muwiles nowy jork phila baltimore i dc a jescze okolice richmond tesz moze byc nieciekawie czasami, czy jechales przez 81 kolo mnie i do 83 kolo harrisburga i yourk mysle tamtenty leciales co nie do florydy i wokolicahc baltimore na 95 south i na sam dol kolego do florydy,95 prowadzi asz z maine asz do florydy fajna autostrada co nie bracie, posluchaj daj znac jak bys mial czas wolny w okolichach kolo mnie to pociebie przyjade
OdpowiedzUsuńswirek
masz racje o tych korkach jak jezdzilem otr to tesz na floryde sie jechalo masakra, ale niewiem czy miales przjemnosc jechac w dzien przez connecticut na 95 do nowego jorku???? MASAKRA lol, daj znac jak bedziesz wracal i bedziesz w okolichach scranton jak bys mial time off to podjade po ciebie i zapraszam na grilla wyborowa i na hot jacuzzi,
OdpowiedzUsuńswirek
Świetnie . Pozdrawiam Rafał i szerokości życzę
OdpowiedzUsuńwitam. przed wczoraj trafiłem na Twojego bloga, śledziłem z ciekawości wczoraj mapkę z miejscami gdzie jesteś przenosząc dane na google maps i muszę przyzna że ciśniesz.. oj zasuwasz aż miło, ponad 1100 km w 11 godzin to wg mnie niezły wynik.. powodzenia!
OdpowiedzUsuńFlordya...piękny rejon :) Oby więcej takich trasek. Fajna ostatnia fota, Pozdrowienia i powodzonka.
OdpowiedzUsuńBędziesz przejeżdżał przez Charlotte? Jeżeli tak, daj znać, może uda się spotkać?
OdpowiedzUsuń