Droga do stylu życia jaki ja prowadzę nie jest trudna ani skomplikowana. Przypominam sobie jak miałem może z piętnaście lat i nie miałem nawet pojęcia że kiedyś będę truckerem. Stałem na czerwonym świetle na przejściu dla pieszych a przede mną, w pięknym wolnym stylu, przejechał amerykański, kwadratowy Peterbuild bez naczepy. Jedna ze starszych wersji. Miałem uczucie że jedzie potęga nad która ciężko zawładnąć. Był cały fioletowy i miał od groma światełek w tym samym kolorze wzdłuż całej jego sylwetki. Do tego potulny lecz groźny pomruk klekającego silnika tworzył solidny obraz umacniany zapachem spalanej ropy.
Dopiero później zrozumiałem jak fajnie jest właśnie jechać pomalutku takim potworem. Czuję wtedy że jadę na grzbiecie śpiącego lwa.
Później, jak idea zostania kierowcą zaczęła konkretnie nachodzić moje myśli, wydawało mi się że droga do tego jest prawie niemożliwa. W wieku 20 lat często jeździłem weekendami biwakować na znaną wszystkim w Montrealu polską Farmę. Takie miejsce za miastem dla całej Polonii gdzie można zrobić sobie grila, postawić namiot lub wykąpać się w rzeczce. Trzeba przyznać, i do tej pory tak jest, że większość młodej polonii jeździ tam "używać" życia. No i czasami wśród różnych gości byli właśnie truckerzy Polacy. Jeden nawet przyjechał kiedyś swoim koniem! Wcale nie wiele starsi ode mnie. Może mieli po 25-28 lat. Opowiadali nam gdzie oni nie jeździli i czego nie widzieli. Słuchałem ich z zapałem o jeździe w polskim konwoju przez całą amerykę i nie ważne ile w tym było prawdy (niektórzy kierowcy mają tendencję do dużej i bujnej wyobraźni): wydawało mi się bardzo trudne osiągnąć to co oni.
Droga do sukcesu w tej branży jest bardzo prosta i bardzo osiągalna. Trzeba przede wszystkim lubić jeździć i być gotowym na dość długi okres spędzony poza domem. Zdobycie prawa jazdy nie jest trudne, trzeba zainwestować w to trochę kasy, która jak już zaczniecie pracować, dość szybko się zwróci. Choć wiadomo że samo prawo jazdy nie da Wam pracy bo każdy szuka kierowcę z doświadczeniem. Na to też jest sposób. Na początku podwójna obsada albo parę pseudo firm które wykorzystuje kierowców. To jest tylko etap, przez który większość kierowców w swojej karierze musi przejść jeśli nie ma się znajomości. Choć nie powiem że taka szkoła nie jest łatwą ale bardzo kształci. I wszystko trzeba robić stopniowo. Sam pamiętam z jak wielkim entuzjazmem szukałem pracy zaraz po zdanym egzaminie. Mimo ogromnej masy ogłoszeń w gazecie prawie żadna firma nie była mną zainteresowana. W słuchawce słyszałem tylko pytanie ile mam doświadczenia i że nie dziękujęmy, może innym razem. Jedna firma powiedziała żebym przyszedł na "road test" czyli jazdę próbną. Miałem się podczepić i przejechać się po mieście z mechanikiem, żeby sprawdził moje umiejętności. Na kursie nigdy w życiu nie uczyli mnie podczepiać naczepy więc poszło mi markotnie. Jazda też mi nie wyszła bo skrzynia biegów była jakaś inna i cały czas myliły mi się biegi. Mechanik stwierdził żeby ze mnie były ludzie potrzebuję conajmniej trzy miesiące podwójnej obsady. Firma nigdy do mnie nie oddzwoniła. Ale sama ta jazda próbna pozwoliła mi już nabrać małego doświadczenia. Już miałem pierwszy styk z transportem i już na kolejnej rozmowie z innym pracodawcą miałem inny ton.
Według mnie najbardziej krytyczne są pierwsze dwa miesiące w karierze kierowcy. Jazda nie jest jeszcze dokładnie opanowana i do tego dochodzi kwestia organizacyjna. Ogarnąć wszystko na raz nie jest łatwe: czas pracy, bezpieczne miejsca na odpoczynki, zaplanowania sobie tak żeby dotrzeć na czas. Dlatego według mnie stopniowo : minium dwa kursy w podwójnej obsadzie i wypytywać się kierowcę który z Wami jedzie o wszystko co Wam tylko przychodzi do głowy. I zapisywać sobie mimo że może to wydawać się głupie. Podczas mojej pierwszej wyprawy z Allanem zapisałem z pięć stron najważniejszych informacji. Błahostki takie jak rzeczy niezbędne do wyjazdu też tam zapisałem. Przygotowanie przed wyjazdem w domu jest bardzo ważne. Z czasem przyjdzie rutyna i automatycznie będzie wiadomo co potrzebne a co nie ale na początku tak nie jest. Później w żadym wypadku jakieś trudne trasy nie wiadomo gdzie. Zresztą do tej pory pamiętam co sobie w głowie mówiłem gdy samodzielnie wyjeżdżałem w pierwsze trasy : inni kierowcy to robią, to nie może to być aż tak trudne, ja też dam radę. Poza tym starałem nie patrzeć zbyt daleko do przodu w czasie. Ustalałem sobie priorytet dnia i to wszystko co trapiło moją głowę, tak jak na przykład głupie tankowanie składu w nieznanym miejscu po raz pierwszy lub znalezienie parkingu na noc, usuwałem z moich myśli. Mówiłem sobie : wszystko po kolei. Koncentruję się nad jedną czynnością żeby ją wykonać dobrze. Teraz jadę i koncentruję się nad bezpieczeństwem a dopiero później będę myślał o kolejnej czynności. I tak mijały pierwsze miesiące. Moim największym zmarwieniem było cofanie na truck stopie między truckami więc zjeżdzałem dość wcześnie żeby przypadkiem nie było jeszcze za ciaśno. Bo w niektórych stanach w USA jak się nie stanie o godzinie 5 PM to tak jak w Niemczech o parkingu można zapomnieć. Opanowanie cofania zajęło mi około sześciu miesięcy. Później z każdym miesiącem było coraz łatwiej aż nabrałem wiary w siebie do tego stopnia że jechałem na luzie. I tutaj też istnieje niebezpieczeństwo kierowcy za bardzo pewnego siebie i automatyzmu który najczęściej może doprowadzić do błędu. No ale to może opiszę w którymś z przyszłych postów. ;)
Aktualizacja spraw bieżących :
Wróciłem z Belgii. Przytargałem 17 ton opon rolniczych. Na żniwa! Udało mi się tak że przejeżdżam przez bazę i zjechałem do domu już wczoraj. Dzisiaj zrobiłem szybki wypad pociągiem (TLK wygrało z samochodem bo czas podróży jest krótszy o calutką godzinę w obydwie strony!) do Warszawy gdzie odebrałem gotowy już paszport kanadyjski. Ha! Tylko półtora tygodnia. No, no, postrali się! W miejscu wydania mam wpisane : Warsaw. Powinni dodać : Miasto Zła ;) Żartuję oczywiście. Ostatnią rzeczą jaką chciałbym zrobić to obrazić obywateli mieszkających w tym mieście. Jutro jadę rozładować towar do Mszczonowa i znów zjeżdżam na bazę bo jak się okazało na naczepie mam wszystkie hamulce razem z tarczami do wymiany. Cóż! Kolejny dzień w domu bo ruszę dopiero w piątek i załaduję poraz ponowny w Poznaniu i polecę dobrze już utartym szlakiem do Boru w Czechach. A później? Diabli wiedzą, ale im dalej tym lepiej. Tęskni mi się za słoneczną Hiszpanią.
Kierować trzeba lubić, ale jak ktoś zacznie tutaj jeździć i się okaże, że ma 20 miejsc rozładunku, cała papierologie, czas pracy i masę innych rzeczy, to tej jazdy 30 % z wszystkich obowiązków zostaje.
OdpowiedzUsuńFajny opis, każdy kierowca sam indywidualnie powinien podejść do tematu, ale dla części osób może to być pomocne.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w trasie :)
Post jak zawsze Perfect :-]
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia jutro we Mszczonowie :)
Mam pewne zastrzeżenie do "Jutro jadę rozładować towar do Mszczonowa i znów zjeżdżam na bazę bo jak się okazało na naczepie mam wszystkie hamulce razem z dyskami do wymiany." wg mnie powinno być ... na naczepie mam wszystkie hamulce razem z tarczami do wymiany..
OdpowiedzUsuńDobrze to wszystko ukazałeś, tak realnie jak dla kogoś zielonego. Kurde sam mam teraz podobnie, po zimowej przerwie znów zasiadłem na wywrotke, całkiem inny - większy model niż w tamtym roku i narazie nie do końca potrafie sie w tym odnaleźć :) Ale myśle ze bedzie ok, potrzebuje pojeździć tak z tydzien, może dwa tygodnie i bedzie już całkiem na luzie. Szerokości!
OdpowiedzUsuńRafal, mam pytanie...wszystko fajnie, swietnie...ale jak z kobietami? Nie potrzebujesz? Slawek Milano
OdpowiedzUsuńRafał może wybrałbyś się do Czech przez Jakuszyce? Do granicy idzie droga krajowa nr 3, a widoki na Karkonosze na tym odcinku są bajeczne. Podjazd do Jakuszyc idzie stromymi i ciekawymi serpentynami :)
OdpowiedzUsuń@Sławek Milano : A znasz mężczyznę który nie potrzebuje? ;) Jak narazie trzymam się od płci pięknej i niewdzięcznej z daleka.
OdpowiedzUsuń@Łukasz : z chęcią bym pojechał niestety Miratrans wyznacza nam trasę na Gubinek i nie mam wyjścia muszę tamtędy się przemieszczać, choć landówka w Niemczech z Plauen do Cheb w CZechach jest bardzo ciekawa, już się do niej przyzwyczaiłem :)
OdpowiedzUsuńNie zły wstęp:)
OdpowiedzUsuńRafał może ty zacznij pisać wiersze>
Naprawde super post. Wszytskie posty na tym blogu są ciekawe. Ja w swoim życiu widzę się tylko jako kierowca. Próbowałem zastanwiać się kim zostać, jaką szkołe wybrać, ale jakoś tak jedynie do mnie przemawia ten zawód. Nie jest to dobrze płatna praca, jak na takie poświęcenie jakie trzeba władować ale co tam, lubie to, kocham to. Jedyne co kocham to piękne dziewczyny i ciężarówki. Przede mną długa droga jeszce, aby osiagnąć ten cel, ale już teraz boję sie tego początku. Myśle, że tak źle nie będzie ale na pewno nie mam co liczyć na łatwizne wliczając te wszyskie elementy wymienone w tym poscie. Mam nadzieje ,że 3 wojny i końca świata nie doczekam i zdąże zwiedzić cały ten świat hehehe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszyskich.
Rafal, ale Cie rozumie....tez mialem taki okres kiedy wszystko koncentrowalem na pracy, pieknej pracy....masz racje, plec piekna ale niewdzieczna.Slawek Milano
OdpowiedzUsuńWitam widzę że po raz kolejny ładujesz się w moich okolicach ostatnio widziałem auto z Miratransu we Wrześni przy rondzie ale nikt się nie odzywał szerokości na szlaku i pozdro.
OdpowiedzUsuńŚwietny post. Dużo informacji. :) Dzięki za post i czekam na kolejne pozdrowienia, szerokości :))
OdpowiedzUsuńRafał, przeczytaj to: http://technowinki.onet.pl/wiadomosci/oto-jak-t-mobile-chce-zdobyc-polski-rynek,1,4375039,artykul.html
OdpowiedzUsuńWygląda na to że będziesz mógł mieć wygodniej z dostępem do internetu:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRafał aj low ju :D super blog :)
OdpowiedzUsuńtylko wiecej pisz heheh.
No i pięknie Rafał:) jak zawsze elegancko, super post skierowany w 100% do mnie ponieważ chcę zostać kierowcą. Jeszcze muszę skończyć technikum i zacznę spełniać moje marzenie o byciu kierowcą. Bardzo podobają mi się twoje filmiki jak i blog. Życzę szerokości , pozdrawiam Szymon
OdpowiedzUsuńSkad ja to znam bez doswiadczenia nie ma pracy! tak jest wszedzie, w UK tez.Zdobylem C+E w zeszlym roku i od tamtej pory szukalem pracy.Nikt nawet nie odpowiadal na moje podania o prace a jezeli juz to zawsze to samo DOSWIADCZENIE!Bardzo mnie to wkurzalo, bo jak mam zdobyc doswiadczenie jezeli nie moge dostac pracy!? Z drugiej strony kosztowalo mnie to i to nie malo.Ale wreszcie szczescie sie do mnie usmiechnelo i dostalem pierwsza prace i stawiam pierwsze kroki!Uff teraz dopiero rozumiem dlaczego kazdy chce doswiadczonego kierowce.Tzn nie jest zle ale cofanie na rampe to nie jest takie latwe jak mi sie wydawalo.Ale spoko daje rade a pozatym kocham to.Post Rafala jest swietny i dokladnie tak jak napisal taka jest droga do kariery zawodowego kierowcy.Pozdrowienia i szerokosci:)Artur.
OdpowiedzUsuń