czwartek, 1 grudnia 2011

Volvo regeneruje się.

Stoi na warsztacie, czeka aż dowiozą do niego potrzebne części i jutro ciut po dwunastej powinno być gotowe do jazdy. Nawalił cały system ATS. Nawet używając wszechmogącej siły wujka Googla nie otrzymałem odpowiedzi co znaczy ten skrót. Chodzi o system oczyszczający spaliny i zbierający za pomocą filtra sadze wytwarzane przy spalaniu ropy. Co jakiś czas, gdy filtr się zapełni, sadze są podgrzewane do bardzo wysokiej temperatury i eliminowane powodując przy tym ogromny smród dookoła.

Czy ma to jakikolwiek sens czy nie, nie mam pojęcia i nie obchodzi mnie to. Nie mam na to żadnego wpływu. Zostawię to ludziom mądrym i wykształconym: naukowcom obiektywnym lub nie, którczy często są wybrani przez wpływowych polityków pod wpływem sił wyższych, pieniężnych lub lobyistów płaconych przez korporacje albo cholera wie kogo, może nawet samo Opus Dei, i są od tego żeby pouczać ludzkość co jest właściwe lub nie. Efekt jest taki że pojazdy wyposażone w taki system, owszem nie puszczają za sobą brązowego lub czarnego dymku, ale cały czas zostawiają za sobą bezbarwną smugę dwutlenku węgla, który prędzej czy później i tak nam przypomni o swojej obecności w atmosferze. Ale jak czegoś nie widać to nikogo to nie obchodzi. A co lepsze, silniki nowej generacji, dwutlenka węgla, wypluwają z siebie więcej niż wcześniej bo te 'ekologiczne' systemy powodują że trzeba paliwa lać w baki więcej.

Mechanicy stwierdzili że powodem całej awarii była ta część. Pęknięta rura. Spowodowała tak że czujniki źle sterowały systemem.
Część spalin bowiem ulatniała się w powietrze co powodowało złe dane o poziomie sadzy w filtrze. Filtr się napełniał a czujnik cały czas czuł świeże powietrze. Gdy już przyszło co do czego i sadze zawaliły wszystko co się dało, system postanowił się oczyszczać, ale niestety było za późno i w końcu awaryjny tryb zdecydował że trzeba wszystko wyłączyć żeby sadze nie zaczęły się dostawać do silnika. Ta puszka to filtr i powinien on być biały tak jak w miejscu gdzie jest ślad palca. Koszt naprawy? Jeszcze nie wiem ale sam filtr to 4000USD. Plus inne części plus robocizna plus holownik, który kosztował 615USD. Słono. Szef, trochę był wkurzony ale strasznie mu zależy na tym żeby truck był gotowy jutro. Mam zabrać ze sobą wszystkie części do Montrealu i mają iść do serwisu gdzie mój ciągnik ma co jakiś czas przegląd. Spytał się mnie co ja takiego robię z tym ciągnikiem ale mimo wkurzenia poczułem lekki wątek żartu. Odpowiedziałem: pracuję nim i żyję razem z nim każdy mój dzień w trasie.

I tak. Siedzę sobie teraz w motelu pisząc tego posta, płacony oczywiście przez Princea. W sumie nie stracę zbyt dużo na tym wyjeździe. Czas spędzony w motelu podczas naprawy Volva zintegruje mi się idealnie z pauzą. Od momentu kiedy stanąłem na autostradzie kręci mi się 36 godzin. No a co, nie? Przestałem prowadzić o godzinie 5:00 AM i do tej pory nie miałem nic wspólnego z pracą. Holował mnie kto inny, naprawia kto inny i jutro o godzinie siedemnastej będę gotowy i sprawny żeby uderzyć w szlak jak burza. Sądze że i tak Volvo nie będzie gotowe wcześniej. Pewnie będzie tak że w piątek rano w końcu dostarczę to cholerne ogrodzenie na bazę wojskową w Waszyngtonie, po czym będę gotowy na załadunek jakbłek wieczorem. I potem już rutyna. Ogień do Montrealu.

Dajcie mi sprzęt na którym można polegać, a ja Was nie zawiodę.

8 komentarzy:

  1. Nie wiem czt to jest to samo co teraz montują w osobówkach czyli tzw. filtr cząsteczek stałych. Z tego co mówią w tv to większego badziewia ludzie nie wymyślili jesli chodzi o ekologie :)Co chwila się zapychają a wymiana to koszt kilku tys. złoty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten filtr to u nas zwany DPFem jest, maja go tez auta osobwe, euro6 ponoc beda mialy i ten DPF i adblue, teoria jaka podajesz o bezsensownosci dzialania tego filtra jest idealna, nawet artykuly byly pisane bardzo podobnie jak i Ty pisales.

    OdpowiedzUsuń
  3. też mam dpf'a. jest jeszcze motyw z tym taki że są 2 rodzaje papierowy i trzeba go wymieniać bo się nie regeneruje i ceramiczny który się sam oczyszcza.
    no cóż jak ja w osobówce miałbym taki problem to pikuś ale ty na trasie masz przechlapane na maxa

    OdpowiedzUsuń
  4. Filtr cząstek stałych, wielka lipa zwiększająca spalanie o 10-20%, dodatkowy kosztowny element wymieniany na koszt klienta ze względu na "nieprawidłową eksploatację". W przypadku ciężarówek to nie powinno być zbyt dokuczliwe ponieważ na samochód ciężarowy będąc na trasie ma kiedy tą sadzę "przepalić", gorzej w przypadku samochodów osobowych z tym wynalazkiem, eksploatowanych tylko w terenie zabudowanym co producenci nazywają "nieprawidłową eksploatacją". Tak czy siak szejkowie są zadowoleni, spalanie w górę, popyt na olej napędowy także w górę. Poza tym wymusza się przepisami prawnymi na przewoźnikach zakup nowego (ekologicznego) taboru produkowanego tylko w krajach "rozwiniętych". Dobrze, dość już tego bełkotu, kończę swój pierwszy wpis na tym arcyciekawym blogu. Pozdrawiam, Maciek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak sobie zadbasz,to on ci się potem odwdzięczy....

    OdpowiedzUsuń
  6. Mechanik mojego ojca skomentował to jednym zdaniem. Wszyscy słono płacimy za tę ekologię. A ja od dawna jestem przekonany , że tu chodzi WYŁĄCZNIE o kasę a "ekologia" to tylko dobra przykrywka. Dwutlenek węgla z samochodów to małe piwo. Wystarczy, że wulkan na Islandii pierdnie przez tydzień to wypluje tyle dwutlenku węgla co wszystkie samochody świata przez kilkanaście lat

    OdpowiedzUsuń
  7. no to jak stoisz to moze jakis krotki filmik :) a tak pozatym zajebisty blog i szerokosci zycze

    OdpowiedzUsuń
  8. Czesc Rafal.Nagralem filmik do Ciebie.Bedziesz mial czas,to zerknij na moim profilu.Kurpzlomzy.

    OdpowiedzUsuń