wtorek, 8 marca 2011

Znów trochę wspomnień.

Siedzę w domu i myślę sobie o różnych miejscach w których już byłem. Zawsze tak mam jak siedzę dłużej w jednej okolicy. Dziś nie wiem czemu chodzi mi po głowie Nowa Funlandia w Kanadzie. Tak sobie pomyślę, to nie byłem już tam ho ho ho... od ponad czterech lat. W nawiasie najwyższy czas to zmienić : zawsze muszę wracać w miejsca w których już byłem.




Tym sposobem więc pozwolę sobie trochę powspominać w wolnym czasie i zapraszam Was do odkrycia tej pięknej wyspy gdzie liczba mieszkańców jest równa liczby łosiów: około pól miliona osobowników.





Udałem tam się pierwszy raz mając zaledwie rok doświadczenia jazdy na truckach. Troche hardocorowo, bo pogoda potrafi tam być bardzo kapryśna, nawet późną wiosną.








Cóż. Zacznijmy od początku. Newfoundland to wyspa i żeby się na nią dostać trzeba płynąć aż sześć godzin promem z miejscowości North Sidney w Nowej Szkocji do Port-aux-Basques w Nowej Funlandii.







Na wyspę oczywiście płyniemy promem. Wygląda tu trochę pusto, grzałem jak głupi żeby być jednym z pierwszych bo w czasie jak jeździłem prom działał na zasadzie : first come, first served czyli kto pierwszy ten lepszy. Nie było rezerwacji i zawsze była gonitwa. W zależności od dnia były od jednego do trzech rejsów. Latem ze względu na turystów było ich więcej ale wtedy osobówki, jak zwykle miały pierszeństwo.




Wjazd na prom i już zaparkowany dumny z samego siebie że na styk potrafiłem dostosować się do wskazówek ustawiających mnie pracowników Atlantic Marine.







Ładowanie na prom wszystkich uczestników wycieczki trwa około godzinki, no może półtorej. Zależy na jaki statek się trafiało. W czasie kiedy pływałem z nimi mieli 3 statki, sądzę że teraz sprawa się rozwinęła.


Sam rejs jest nudny. Każdemu kierowcy trucka przypada w cenie kuszetka którą dzieli z trzema innymi kierowcami. Nie zawsze łatwo jest się wyspać ale jak trzeba to trzeba. Głównie płynąłem w nocy, dlatego uważałem rejs jako nudny. Za to zawsze byłem pierwszym który wyskakiwał z kajuty i zasuwał patrzeć jak wschodzi słońce. Pierwszy raz płynąłem pod koniec kwietnia. Na wodzie były jeszcze kawałki lodu. Coś wspaniałego.




I w taki sposób, wśród krzyków mew wita mnie poraz pierwszy Nowa Funlandia  : Wschód słońca. Przychodzi ono ze strony tętniącej życiem Europy. Nową Funlandię i Wyspy Brytyjskie dzieli zaledwie 4 i pół godziny różnicy czasowej.

















Taki widok mamy  dziesięc minut od momentu zjazdu z promu. Jest tylko jedna główna droga przez całą wyspę i prowadzi ona do stolicy : St John's. Długość : około 900 km i pokonuje ją się bez większego wysiłku w dziewięc godzin czystej jazdy i to truckiem. Większość drogi to pustkowia, lasy i jeziora. Kiedyś wziąłem ze sobą pracownika promu który mieszkał właśnie w stolicy i opowiadał że jeśli zabraknie mi wody, wystarczy że zatrzymam się przy obojętnie jakim jeziorze i mogę sobie jej nabrać bez obawy. Wszystko tutaj jest czyste i niezanieczyszczone. Ludzkość jeszcze nie zdążyła wyrządzić większych szkód środowisku na tym skrawku ziemi.




Zdjęcia z drogi  do St John's, NL




i na sam konieck stolica oraz Atlantyk nad który się udałem.

gdzieś tam daleko starałem się wypatrzeć Europę :)

Tyle wspomnień. Wracając do rzeczywistości to jutro wyjazd w Polskę. Do końca tygodnia będę się kręcił po kraju. Czemu nie ! Ze Strykowa w okolice Szczecina a na piątek do samej Warszawy, no może ciut obok. I kto wie ! Może kolejny weekend w domu :)

A, i jeszcze jedno. Zostałem zaproszony do udzielenia wywiadu na stronie www.tircenter.eu. Oto i link do niego : http://www.tircenter.eu/wywiad-rafal-swiatowy-kierowca-ciezarowki

17 komentarzy:

  1. Warszawa Warszawa jetem z warszawy chętnie bym podjechał w miejsce w ktorym będziesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... Fajne foteczki, aż tylko pozazdrościć takich widoków :] Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  3. marcinbcaaaa9 marca 2011 07:24

    Ładnie ładnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rafał twoje życie jest pełne przygód. Własnie dla takicvh widoków się żyje. Praca kierowcy trucka (szczególnie w tak dyżym kontynencie jak Ameryka Północna) jest pasjonująca. Już szkole angielski. Może kiedyś looknę taki krajobraz za oknem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Maciek :) Ostrowiec9 marca 2011 10:00

    Świetne zdjęcia ;)
    Podejrzewam, że dla Ciebie maja dużo większą wartość, niż na przykład dla mnie.
    Dla Ciebie to raczej kupa wspomnień i pięknych chwil.
    Dla mnie to jedynie przepiękny krajobraz, którego raczej nie zobaczę.
    Opis oczywiście jak zwykle super ;p
    Bardzo fajnie się czyta.
    Wywiad również fajny, można się dowiedzieć jeszcze kilku rzeczy o Tobie ;)
    Chciałbym się kiedyś spotkać z osobą, tak zafascynowaną swoją pracą. Najlepiej z Tobą.
    Bo w Polsce, czasy takie, że chyba każdy na swoją pracę narzeka.
    Pozdrawiam, Maciek.

    OdpowiedzUsuń
  6. wszystoko super Rafał powiedz nie stresowałeś się przy wywiadzie?pzdr Moni.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny post i niezwykłe wspomnienia. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  8. Rafałe,to właśnie jest interesujące - Ameryka Północna a nie Polska, takie zdjęcia są super. Odkryłem Ciebie na YU ponad miesiąc temu i zarwałem wtedy pół nocy, wypiłem cztery piwa aby obejrzeć wszystkie twoje filmy (a rano do pracy!). Ale byłem wtedy poood wrażeniem. To było super. Tak więc czekam aż wrócisz z powrotem do Ameryki. Jak Ci jużpisem wcześniej zmieniłem podgląd na kierowców tracków, a i wypatruję na drogach znajomej twarzy twojej zza kierownicy. Pozdrawiam Tomek (Wielkopolska)

    OdpowiedzUsuń
  9. Siema :) gdzie będziesz w okolicach warszawy ?
    Może mały spot jakieś bro:)

    Pozdrawiam Agropol :) powinieneś pamiętać o kogo chodzi :) jak coś to napisz na gg albo pric na FB

    OdpowiedzUsuń
  10. Rafał mam pytanko:Jak wyjechałeś do Kanady byłeś nastolatkiem długo czasu zajęła Ci nauka Angielskiego?jak dogadywałeś się z rówieśnikami?Ja znam narazie tylko podstawy jezyka bardzo chce wzbogacić wiedzę!:)mógłbyś podać kilka rad aby władanie englishem było znacznie lepsze.
    ps.filmiki super:)a blog poprostu poezja piękne zdjecia:)POZDRO. Maciej z Opola.

    OdpowiedzUsuń
  11. @Maciek na poczatku uczylem sie francuskiego w specjalnej klasie integracyjnej. Angielskiego tez sie uczylem ale w Quebecku na poczatku wazniejszy jest francuski. Poziom nauczania jezyka angielskiego w szkołach publucznych byl dość markotny, więc jego bardziej nauczyłem się z telewizji oglądając bajki.. I Tobie tez polecam wlasnie duzo TV oraz radia w którym dużo mówią.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć Rafał. A w których momentach podczas jazdy truckiem najbardziej się jezyk angielski przydaje? Bo jak sie jedzie to nie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdy zostaniesz zatrzymany do kontroli to musisz umieć dogadać się z policjantami. Pewnie na granicy, no i przy odbiorze towaru jak i rozmowa z firma itp. Pomysl gdzie potrzebujeszz mowic:Phehe

    OdpowiedzUsuń
  14. Domyslam się że w tym miejscach, ale poza tym :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej Rafał długo zwlekałem z komentarzem ale nie sposób przemilczeć tego co robisz. Jestem twoim fanem od początku grudnia ubiegłego roku kiedy to przypadkowo natknąłem się na jeden z odcinków twoich filmów na yt które po krótkiej chwili obejrzałem od deski do deski z zapartym tchem nie dowierzając że jest ktoś na tym świecie kto widzi czuje i przeżywa to samo co ja :) zresztą widząc liczbę wyświetleń twojego bloga i ilość komentarzy mogę śmiało powiedzieć "kto widzi czuje i przeżywa to samo co my".Do tej pory robi mi się gęsia skórka na rękach oglądając filmiki polski kierowca ciężarówki za granicą część 5,8 pięknie pokazane i opowiedziane:) Blog oraz wpisy również rewelacja. Pozdrawiam i życzę szerokości Marcin (lubelskie)

    OdpowiedzUsuń