Hiszpania, ciut przed Madrytem, malownicze miasteczko Torija. Typowy owoc naszej współczesnej gospodarki. Historia pomieszana z nowoczesnością. Mury tego miasta zapewne wiele widziały, budynki w centrum miasta na pewno liczą parę setek lat. Zauważyłem to jak zjeżdżałem z autostrady. Ciut dalej, na szczeście, po drugiej stronie: strefa przemysłowa. Wyglądają one wszędzie tak samo. Magazyny, znane szyldy firm logistycznych takich jak DHL, UPS itd itp oraz magazyny innych korporacji, którym przez swoją wielkość bardziej opłaca się prowadzić swoją własną sieć dystrybucyjną. Większość miasteczek przy autostradach i w okolicach dużych skupisk ludzi, takich jak Madryt, wyglądają podobnie. To wszystko żeby zapewnić stałą sięć zaopatrzenia dla nieświadomych konsumentów. Ta rzeka nigdy nie może przestać płynąć. Według mnie w tej nowoczesności jest coś co szpeci i przyszkadza. Za każdym razem mam to samo uczucie gdy jadąc przez pustkowia zbliżam się do osad ludzkich. Jest coś nienaturalnego w tych budowlach które nie są kompatybilne i wcale nie pasują do krajobrazu. Te stare budowle o wiele lepiej zlewają się w całość widoku. No ale cóż, człowiek wymyślił sobie nową religię : dobrobytu i postępowości a o formę coraz mniej ludzi dba. Choć nie powiem, czasami jak wjadę w ogromną strefę przemysłową też jestem zafascynowany potęgą tego co człowiek potrafi zrobić. Słowem mówiąc : błąkam się w moich myślach. Jak zwykle!
Wczoraj od samego rana zastanawiałem się gdzie dalej wyślą mnie i mojego Dafa. Scenariuszy nie brakowało. Jeszcze we wtorek była mowa o Francji, rano zmieniło się na Belgię, około jedenastej spedycja pracowała nad ładunkiem do Włoch a jak już stałem pod rampą i zciągali z plandeki towar ożywiła mnie wiadomość o wyprawie do UK. Na bieżąco, za każdym razem układałem sobie w głowie scenariusz. Inaczej nie potrafię. To ta moja niebieska strona. Wszystko planuję, układam , analizuję a jak już przyjdzie co do czego REALIZUJĘ. Tak więc gdy usłyszałem słowa Francja i Belgia: luz tam mniej więcej wiem co i jak. Wiem gdzie stanąć, znam czas przejazdu między miastami: łatwizna. Włochy wywołały ciut więcej niepokoju ( tego dobrego); wszakże byłem tam samochodem ciężarowym tylko 2 razy więc nie wszystko mam jeszcze obcykane. Natomiast Wielka Brytania włączyła u mnie tryb szybkiego myślenia. Tam jeszcze nigdy nie prowadziłem pojazdu, czyli byłoby to coś całkiem nowego. Do tego popłynąć sobie promem, oj tak! Od czasów Nowej Funlandii jeszcze tej radości nie doznałem. Ogarnęła mnie podobna forma podniecenia oraz lęku jaki miałem gdy pierwszy raz ruszałem w trasę jako świeżo upieczony kierowca. To właśnie najbardziej mnie stymuluje. Wtedy zapominam o wszystkich moich utrapieniach. Chęć przygody ale również dawka nieznanego i zdrowego strachu. Wiadomo że jak zaczynałem wszystko było trudniejsze bo nie czułem się dobrze za kierownicą. Teraz ten problem mam z głowy. Chociaż? Jechać lewą stroną zestawem ? Tego jeszcze nie doświadczyłem więc tym bardziej tego bym chciał! Zawsze sobie mówię żeby sobie dodać otuchy : jeśli inni kierowcy tam pojechali i dali radę nie widzę dlaczego ja miałbym sobie nie dać rady.
I tyle z tego wyszło. Okazało się że wyżej wymienione części Europy nie wypaliły, bo dostałem zupełnie nieoczekiwanie ładunek do kraju. Dziwny ze mnie kierowca nie? Do kraju i się nie cieszy? Nie no, cieszę sie, cieszę! Tylko że moje myśli oddaliły się dość daleko w innym kierunku. Więc powrót do kraju będzie łatwy. Zero wysiłku, jedyne co to będę blokowany przez beznadziejne zakazy. Ładuję w piątek rano i mógłbym już w niedzielę być w ojczyźnie ale cóż. Przepisy przepisami więc przekroczę granicę dopiero w środę rano. DRAMAT.
Wczoraj ze względu na zakazy jakie obowiązywały w okolicach Madrytu nie mogłem jechać tą samą drogą z powrotem na północ autostardą, tylko musiałem przebijać się lokalnymi drogami. I bardzo dobrze! Już nigdy do Madrytu nie pojadę autostardą! Raz że więcej górek a dwa że odkryłem piękną część Hiszpani. Oto parę zdjęć.
A i dla zainteresowanych ze względu na to że mam dostęp do WIFI dorzuciłem parę zdjęć z Paryża do posta pod tytułem "Paryż za jedyne 10.30E"
Lubie to! :D
OdpowiedzUsuńWitam Rafale. Szkoda że nie pojechałeś na UK, bardzo fajne drogi i widoki. Ja już 8 miesięcy po Wielkiej Brytani śmigam i co najważniejsze nie ma w tym kraju zakazów ruchu dla ciężarówek. Zapraszam na Wyspę! ..bigluk68.. pozdr
OdpowiedzUsuńDrogi Rafale.
OdpowiedzUsuńZ uwagą śledzę Twój blog, jak i profil na YouTube i przyznam szczerze, że sposób, w jaki traktujesz swój zawód jest wręcz zadziwiający.
Nie znam wielu kierowców, którzy opisują miejsca, które zwiedzili takimi słowami, jak Ty, a tym bardziej nie dzielą się tym -swego rodzaju- szczęściem w internecie.
Z tego co wywnioskowałem wysoko cenisz sobie wolność i chęć przygody... Wielu mych znajomych już popadło w rutynę, poza znakami i parkingami nic do niech nie dociera, a Pan, Panie Rafale wciąż starasz się dążyć do czegoś nowego i z artystycznym pięknem spoglądasz na świat:) Doceniam.
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny wpis!
Jarek.
heh dzisiaj jadąc z Łodzi przejeżdżałem koło waszej firmy w Łęczycy od razu pomyślałem o tobie, że to mogłeś być ty tą ciężarówką przejeżdżającą obok mnie hehe ale wiedziałem że jesteś za naszymi granicami. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzdjecia jak zwykle super, no szkoda ze cie troche nie przetrzymali na zachodzie moze nastepnym razem bedzie uk pozdr.
OdpowiedzUsuńco to jest to UK kraj jakis?
OdpowiedzUsuńOstatnia fotka wymiata.
OdpowiedzUsuńŚwietny post, świetne zdjęcia. Szkoda tylko że kurs na UK się nie trafił ;) pozdrawiam szerokości.
OdpowiedzUsuńMoże warto znowu zwiedzić jakies miasteczko? Np. Berlin? Pozdrawiam. Dudek
OdpowiedzUsuńCześć Rafał świetne zdjęcia, gratuluję!!! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRafał, dzisiaj w Wyoming'u widziałem twojego byłego trucka. Granatowe Volvo z fajna grafika, w starej budzie i oczwiscie z Leger napisami, przyczepa Leger. Niestety jechało w przeciwnym kierunku i niezdarzylem fotki strzelić.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńja zajde dalej bo otwieram sobie swojego bloga :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEdmonton wesołych świąt :)!
OdpowiedzUsuńjak drzwi skrzypia edmonton to smar wtedy musi byc!! hHHAHAHAHAH
OdpowiedzUsuńŻyczę Wesołych Świat !
OdpowiedzUsuńAutorowi oraz wszystkim czytającym tego jakże fajnego bloga :)
Pozdrawiam
Łukasz
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZ Madrytu na polnoc w kierunku Pais Vasco (Irun) to A1, a nie A2. A2 to autostrada na wschod przez Zaragoza do Barcelony. Tez nia mozesz dojechac do Francji, tylko ze przez Perpingan. ...ale to tylko szczegol. szerokiego asfaltu. Scyzoryk
OdpowiedzUsuń