poniedziałek, 21 marca 2011

Na wodnym szlaku.

Każdy zakład pracy ma swój nastrój. Zauważyłem że często bywa tak że wszyscy pracownicy jednej placówki mają bardzo podobne zachowanie. Sądzę że wynika to z tego jakie mają szefostwo i jak są dyrygowani. Często bywałem w firmach gdzie już przy zgłoszeniu panował chaos organizacyjny, tym bardziej odzwierciedlało się to na wózkowym który później ładował mi towar. Dziś trafiłem na firmę która traktuje kierowców jak bydło. Ochrona, na samym początku, machała do mnie rękoma jakby starała się pozbyć natrętnej muchy używając języka Piętaszkowego: jechać! Tam! Biuro! Mimo że mówiłem do osła w jego języku starając się jak najbardziej ukryć mój quebecki akcent on dalej swoje : gestykuluje i gdzieś mi tam wskazuje. Chyba mu trochę poszło ciśnienie bo się lekko zaczerwienił.
Później pod rampą to samo. Najpierw 10 minut totalnej ignorancji przy okienku zgłoszeń. Stoję grzecznie, wiem że nie mogą mnie nie widzieć ale mimo tego traktują mnie jak powietrze. W takich momentach człowiek wątpi czy w ogóle jest w dobrym miejscu. W końcu od niechcenia ktoś podszedł i wskazał numer rampy pod którym będę miał rozładunek. Wózkowy to samo: 3 razy musiałem poprawiać naczepę bo albo było krzywo, albo za nisko albo za daleko. Mi też poszło lekko ciśnienie do góry bo zacząłem wątpić w moje umiejętności kierowcy. Później trzy godziny spokoju, bo w naczepie miałem opony, i zdejmowali je jeszcze wolniej niż w Portugalii. I jak skończyli nikt nie raczył przyjść do kabiny i powiedzieć mi że skończone. Bardzo cieszyłem jak opuszczałem tamto miejsce.
Natomiast po południu całkowity kontrast. Miałem jakieś 30 km podjazdu, załadunek dopiero jutro rano ale myślę sobie spróbować można, najwyżej będę spał pod firmą. Od samego początku czułem że będzie dobrze. Przy rejestracji pan zdziwił się ale równocześnie ucieszył się że mówię po francusku. Od razu mu powiedziałem że jestem przed czasem na co on że nie ma z tym żadnego problemu: będe musiał może poczekać parę godzin ale dziś napewno mnie załadują. No i luz. 2 godzinki później już się podstawiałem. Tylko... Szlag musiałem rozebrać dwa boki. Hehehe. Niewinnie to brzmi nie? Każdy bok składa się z 4 części, i mam to szczęście że zamiast burty mam 5 desek z aluminium. Później jeszcze 4 deski w górę co daje 9 desek x 4 części razy 2 boki. Uffff. Rozbierając boki zagryzam zęby i mówię sobie : chciałeś Europy to ją masz. Ale z drugiej strony : cóż za wyśmienita okazja żeby trochę rozruszać kości. Wszakże w niedzielę rano zacząłem dzień od biegania to dzisiaj mam prowizoryczną wersję siłowni. Wszystko zależy od podejścia :). Pół godzinki na rozebranie, pół godzinki na złożenie i zawsze ta presja : ładowali mnie na dwa wózki. No ale byłem w firmie gdzie panowała dobra organizacja pracy więc wszystko musiało iść sprawnie i nie ma że boli. Później jeszcze pospinałem pasy na parkingu i tyle. Skorzystałem z ulgą z prysznica i tak oto zakończyłem dzień.

Załadowałem 24.8 ton wody mineralnej dla szczęśliwych niemieckich konsumentów. Nie pasuje mi to 24.8 t ale mniejsza z tym. Jadę do Hockenheim DE. I tam z tej samej firmy mam powrót tutaj z pustymi skrzynkami. Spotkałem innych Polaków na załadunku i jeden z nich mi powiedział : o, to i Ciebie wrzucili na szlak wodny? Fajnie jest spotykać rodaków za granicą. Wytłumaczyli mi gdzie znajduje się firma w Niemczech bo już nie jeden raz tam byli. Tydzień zatem będzie spokojny. W ostatnim tygodniu nabiłem 53 godzin jazdy co pozwala mi jechać w tym tygodniu tylko 37. Wakacje :) no i jutro znów Portugalka. Uhm :) te same miejsca. Lubię to!

I teraz nowość.
Zainteresowanym, którzy chcą bardziej mnie śledzić
Proponuję śledzić mnie na Twiterze.
Wystarczy tylko wpisac nick nolibab i już.
Mam nadzieję że Wam się spodoba!


Wysłane z iPhone'a

14 komentarzy:

  1. Kolejny ciekawy wpis:) Jeżeli byłoby Cię stać płacić 25zł/rok za domenę to ja Ci dam serwer za friko. Co Ty na to?

    Pozdrawiam i do usłyszenia w eterze.
    Ogólny Zgierz

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzie cie mamy szukać bo nie bardzo zrozumiałem na twisterze?:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Maciek :) Ostrowiec21 marca 2011 21:56

    Ja myślałem, że Ty już do nas wracasz, a tu proszę, widzę, że jeszcze Cię gdzieś gonią ;)
    A co do tej firmy, o której wspomniałeś na początku, to gdzie ona się znajduje?
    Francja? Z Twojego położenia tak wynika.
    Rozkładanie boków...Po długiej jeździe, wiem jak to smakuje...
    Szczególnie jak się komuś śpieszy ;p
    Ale grunt, to dobre nastawienie ;)

    Z Twiterem jeszcze się nie spotkałem.
    Ale z chęcią zajrzę ;p

    P.S. Prosiłbym o jakiś krótki filmik z portugalki. Szczerze, to nigdy tamtędy nie leciałem ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra znalazłem ale będziemy Rafał cię teraz śledzić :D hehhehe

    OdpowiedzUsuń
  5. Również się zdziwiłem, że nie wracasz do kraju, ale w sumie to fajna przygoda. Ach zazdroszcze Tobie. Chyba też się skusze wejść na twitera. Jeszcze tam nie wchodizłem, ale co tam. Tu na blogu jest super to tam też zapewne będzie również fajnie.
    Zapewne nie ma to jak chłodnia. Nietrzeba żadnych boków rozbierać.
    Powodzonka.

    OdpowiedzUsuń
  6. może mi ktoś pomóc jak znaleźc Rafała na tym Twiterze? jaka to strona i jak to odnalezc?

    OdpowiedzUsuń
  7. Super pomysł z twitterem, bardzo wygodne dla Ciebie i dla nas. Teraz czekam na akceptację z Twojej strony na twitterze. Pozdrawiam i wakacji w ciekawych miejscach w tym tygodniu życzę.

    OdpowiedzUsuń
  8. kolego pomożesz mi z tym twitterem?

    OdpowiedzUsuń
  9. Po prostu twitter.com , a tu poradnik po polsku co i jak. http://technologie.gazeta.pl/technologie/1,81028,6845592,Poradnik__zostan_Twitter___maniakiem.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję uprzejmie kolego:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć Rafał znam ten temat jak traktują kierowców z pogardą spotkałem kilka takich firm na naszym podwórku ,a najgorsze że trzeba siedzieć cicho bo przeciągną jeszcze dłużej a najgorsze jak jest już załatwiony następny ładunek i trzeba szybko go odebrać no nic samo życie szerokości i pozdrowionka,

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawe czemu Rafał nic nie pisał we wtorek. Pewnie miał pracowity dzien :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Maciek :) Ostrowiec23 marca 2011 19:15

    Pewnie tak ;)
    Ale szkoda, bo nie mam co czytać ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. o i wode Volvic sie wozi, no prosze, prosze nasze drogi sie pokrywaja
    kama3

    OdpowiedzUsuń