wtorek, 29 marca 2011

On the right track.

Sunę w kierunku Polski. W sumie jestem całkiem całkiem blisko. Wstanę i już bez żadnej pauzy dojadę sobie prosto do kraju a później na bazę. Droga minęła bez większych przygód. Jedyne co mnie denerwuje to fakt że mam trochę brudną plandekę. Za granicą nie myjemy a w Polsce dość dawno nie przejeżdżałem przez wyznaczone miejsce. W Kanadzie Leger pozwalało nam myć zestaw raz na jedną wyprawę gdzie tylko nam pasowało. Nie jestem wielkim zwolenikiem częstego mycia samochodów ale wiadomo, jak się trafi na jakiegoś palanta z BAG lub z ITD to przyczepi się i do tego. Zresztą mi nie przyszkadza jak ciężarówka na zewnątrz jest trochę umorusana. Świadczy to o tym że zmagała się z siłami natury której ślad jak tatuaż dumnie nosi na sobie.

Do tego Dafik cały czas zostawia za sobą ogrooooooomną niebieską smugę. Też się boję że mnie za to zatrzymają. Tankuję częściej AdBlue niż paliwo. Ma znów iść na serwis (dlatego jadę prosto na bazę). W sumie już się lekko przywiązałem do mojego nowego domu i gdyby nie ta denerwująca chmurka przy każdym przyśpieszeniu, auto pod względem mechanicznym jest #1.

Teraz coś na temat ostatnich chwil spędzonych za kółkiem przed powrotem do domu. Wyrobił się u mnie dziwny nawyk przygotowania wszystkiego dzień wcześniej przed ostatnim odpoczynkiem. Moim celem jest podjechanie na bazę, wypięcie naczepy, oddanie dokumentów oraz przeładowanie rzeczy do auta w 30 minut góra. Psychol ze mnie nie? Dyscyplina przede wszystkim :D. Ale to wcale nie takie trudne. W Kanadzie miałem tylko jedną torbę sportową na ubrania i jedną dużą torbę na pojemniki po jedzeniu. Reszta rzeczy zostawała choć nie miałem ich tak dużo. Torby leżały spakowane, dokumenty wypełnione i włożone w kopertę. Volvo stawiałem pod płotem i czekało na mnie aż do następnego wyjazdu i mógł to być dzień a nawet i 5 dni. Właściciel nie płakał że traci pieniądze. Korzystał z tego czasu na prewencyjne naprawy i czasami ewentualnie inny kierowca go brał do pracy lokalnej. I tak jest w większościach firm w Kanadzie.
Przez ostatni dzień jechałem od jedenastu do czternastu godzin plus 15 min na zatankowanie paliwa. Zależy jak mi się układała książka z czasem pracy. Przeważnie startowałem z przedmieść Chicago w Stanach i jedym pędem, nie zatrzymując się nigdzie przez 1200km grzałem prosto do miasta Cardinal w prowincji Ontario (jakieś 170 km przed Montrealem) gdzie zawsze tankowaliśmy paliwo przed zjechaniem na bazę. Mój kumpel, też mocny i nawiedzony trucker, często mi mówił że przeginam ale ja po prostu tak mam. Bardzo lubie długie odcinki jazdy non stop. Mój rekord osobisty to 1350 km w 13 godzin w tym granica z USA. Uwierzcie mi, z tym planowaniem przesadzam bo często wyjeżdżając z Kaliforni liczyłem o której będę przeskakiwał Toronto 4000 km dalej. I generalnie prawie zawsze mi wychodziło. Przejazd przez to miasto tak na mnie działa jak psychoza. Zresztą na chłodni nie miałem zbytnio wyjścia. Terminy były przeważnie dla podwójnej obsady a ja byłem sam. W Leger nazywali mnie Teamem :D. Tak na marginesie to szurnięty team wraca z Kalifornii w 50 godzin, dobry w 60, normalny w 70 a ja wracałem w około 75-78 godzin. Ustalam sobie cel i później tylko go konsekwentnie realizuję ale nigdy nie poświęcam snu! Zostawiam małe okienko na niewiadome i przeważnie mi się udaje.

I tutaj też planowanie górą! Lubię mięć kontrolę nad tym co potrafię. Wszystko w Dafie jest spakowane, gotowe do wyładunku. Karta drogowa wypełniona, brakuje tylko wpisu kilometrów przekroczenia granicy polskiej i zjazdu na bazę. Szkoda tylko że tutaj nie da się tak gnać... I tak obliczam że jutro między 13 a 15 jestem w Sierpowie i wolne! Minimum 5 dni a może i więcej. Zobaczymy co tam wymyślą na serwisie.

Trochę techniczny ten post. Mam nadzieję że Was nie zgubiłem gdzieś po drodze :). Ale taka często jest rzeczywistość kierowcy : zmaganie się z czasem.


Wysłane z iPhone'a

33 komentarze:

  1. Maciek :) Ostrowiec29 marca 2011 19:39

    Ja się zgubiłem w tym zdaniu "Tak na marginesie to szurnięty team wraca z Kalifornii w 50 godzin, dobry w 60, normalny w 70 a ja wracałem w około 75-78 godzin", ale tak poza tym wszystko rozumiem i post jak zwykle świetny ;)
    Wracaj, wracaj i odpocznij trochę Teamie ;D
    Pozdrawiam ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. No ładnie, dobre zorganizowanie czasu to podstawa. Trzeba wszystko rozplanować, to wtedy idzie:) Za wodą ładnie cisnołeś skoro jeździłeś jak team:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. jestes zorganizowany a to duzy atut w tej branzy, szybkiego powrotu na zaplanowana godzine i milego wypoczynku

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś Rafał wspominał że w podwójnych obsadach jeżdżą na chłodniach z kaliforni ;] ale tez wspominał że nie lubi jeździć w podwójnej obsadzie więc zdecydował się i podołał temu :D widać że organizacja u Rafała jest na wysokim poziomie a czas niestety nie ubłaganie leci :D i trzeba radzić Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam bardzo mógłby mi ktoś przetłumaczyć nagłówek bo niekojaże bardzo angielskiego,z góry dzieki.

    OdpowiedzUsuń
  6. BE ON THE RIGHT TRACK znaczy:robic rzeczy, które doprowadzą do sukcesu(zakończą się sukcesem).
    Pozdrawiam wszystkich , którzy czytają ten glog.
    mama Rafała. Całuski Rafał

    OdpowiedzUsuń
  7. Pozdro dla Mamy i dla Rafała!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pozdrawiam serdecznie Panią:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pozdro dla Mamy Rafała!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Trafiłem przypadkiem na Twoje filmiki i nie powiem ale masz talent. Jakby chciał ktoś faktycznie zrobić jakiś dokument (lub serię) o pracy kierowcy w Stanach i Kanadzie to miałby niezły materiał. Zresztą oprócz samej jazdy (np przez LA) to i pooglądać można zwyczajne życie na ulicach. Te Twoje spostrzeżenia dotyczące także innych spraw nie tylko "ciężarówkowych" też są ok. Przy okazji pytanie. Co robisz jak w trasie złapiesz gumę, silnik nawali, coś z mechaniki ? Serwis, sam coś próbujesz ? Jak to wygląda jak masz przed sobą 200 a za sobą 300 km pustych przestrzeni ?
    Pozdrawiam Leszek J.

    OdpowiedzUsuń
  11. Moim zdanie tryb pracy w EU z pauzami często wybija z rytmu jazdy, a poza tym to kierowca najlepiej wie kiedy jest zmęczony, jednak takie przepisy są ze względu na kierowców, którzy chcą jak najdalej kosztem snu, a potem wiadomo wypadki. Ten wpis tylko potwierdza to, że Pan Rafał ma w małym palcu umiejętnośc organizacji :)

    OdpowiedzUsuń
  12. a Mama Rafała jest w Kanadzie czy w Pl?

    OdpowiedzUsuń
  13. Rafał, witamy ponownie w Polsce :)

    OdpowiedzUsuń
  14. 80 tysieczny gosc pozdrawia ;p

    kontynuuj to co robisz, jako przyszly kierowca duzo interesujacych rzeczy wyciagam z Twoich filmikow jak i tekstow :)

    Olo

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziwne, bo Rafał mówił na filmiku, że jest sam na świecie i nie ma nikogo. Ale jesli ma mamę, to równiez podrawiam. Ja we wtorek zdałem egzamin na C+E za pierwszym razem i jako jednyn ze swojej grupy, co mnie podwójnie cieszy. Mam już kurs na przewóz rzeczy więc moge niedługo ruszać w trase. Pozdrawiam wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  16. Pozdrawiamy serdecznie Mame ma super synka:)hehe
    Pani Zazuniuk nie jest Pani zła na syna że tak w ciągle i do zaje*ania jeździ po świecie???Rafał szacun dla ciebie za to co robisz ja bym tak niemógł jeździć,na codzien jeźdzę osobówką po kilku minutach postoju w korku robie się czerowny i nerowy!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ej ludzie. Ci co klikacie opcję " panie o czym pan gadasz " Wy się dobrze czujecie ? Czy wchodzicie i tylko klik żeby coś napieprzyć w statystykach. Dodawanie ocen powinno być wyłączone dla niezalogowanych.

    OdpowiedzUsuń
  18. Kazdy ma prawo do własnego zdania więc o co kaman ci chodzi???

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziękuję za pozdroewienia. Czy jestem zła?...moze bardziej się martwię o Jego bezpieczeństwo. Wolałabym by mial inny zawód niz kierowca ale wiem ,ze to jego pasja, także sposob na zwiedzanie swiata.Rafal "zjeździł" już cała Amerykę Północną , Europę i ma jeszcze w planie Australię i nawet Rosję.
    W ubieglym roku w grudniu wybrałam sie z Rafałem , jako pasażer w trasę.Z Montrealu przejechalismy prawie całą Kanadę, przez Ontario,Manitobę, Saskatchewen, Albertę aż za Calgary do granicy z B. Columbia.Później wrócilismy do Calgary i dalej przez Dziki Zachód USA: Montana, Idaho, Wyoming, Utah, Arizona.W Nowy Rok 2011 znaleźlismy sie na granicy z Meksykiem w miescie Nogales.Dla mnie to była wycieczka "Zycia". Przyroda, cisza , widoki przypominające mi ulubine filmy z dziecinstwa( Winnetou, Old Surehand etc).....i tylko jedno odbierało mi przyjemnosć tej wycieczki, cięzka praca mojego syna.
    mama Rafała, mieszkajaca w Montrealu

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziekujemy Pani serdecznie za odpowiedz:)Pozdrawiam Serdecznie z Polski!!!Marcin.

    OdpowiedzUsuń
  21. To podróż z Mamą to było w grudniu 2009 :D. w ubiegłym roku w grudniu byłem już w Polsce :D. Oj tak to byłniezły rajd wtedy z Mamą. Montreal-Calgary, Edson,Ab- Phoenix, Arizona, później załadunek w Nogales,AZ i hop hop do Montrealu. Słowem mówiąc jedno z lepszych kółek :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Panie Rafale a jak tam filmik???:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Pani Zazuniuk ma Pani rewelecyjnego syna przybliża nam pracę oczyma kierowcy,jest bardzo miłą osobą niewatpliwie ma to po Mamie:)można by wyliczać zalety w nieskonczonosć.Pozdrawiam i życze miłego weekendu Paulinka:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Rafał mam pytanko a w Łęczycy masz jakąś rodzine czy kogoś bliskiego?pytam z czystej ciekawosci:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Take ze i ja mialam okazje pojechac z Rafalem w 10 dniowo trase do Kaliforni przez cala Ameryke. Rafal jest swietnym oraz bardzo dobrze zorganizowanym z wielka dyscyplina kierowca i nie sadze ze z nikim innym bym sie czula tak samo bezpiecznie w trasie jak czulam sie jechajac wlasnie z nim. Rozumiem takze jego mame ze sie martwi o niego, poniewaz rzeczywiscie ciezko pracuje i godziny jazdy sa naprawde dlugie i za to go podziwiam. Pozdrawiam wszytskich fanow Rafala i mam nadzieje ze fanklub sie coraz bardziej bedzie potwiekszal. Nie wiedzialam wczesniej ze Rafal ma takie zdolnosci w pisaniu, bo ten blog rzeczywiscie czyta sie bardzo ciekawie - Ania z Montrealu (kolezanka Rafala od ponad 16 lat :)

    OdpowiedzUsuń
  26. @anonimowy : w Łęczycy mam rodzinę, tyle co z niej zostało : siostrę cioteczną i wujka. Poza tym urodziłem się tutaj i bardzo dobrze się tutaj czuje :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Zgadzam się z tym wszystkim co powiedziała Ania:)
    Ja uważam że Rafał jest nietylko dobrym kierowcą jak i świetnym kucharzem heheh.Posiłek pokazany na wcześniejszym zdjęciu wygląda bardzo smacznie.Pozdrowienia dla wszystkich śle Andrzej z Puław.

    OdpowiedzUsuń
  28. Przyłączam się do powyższych wpisów:)!!!
    Rafał is the best!!!:D

    OdpowiedzUsuń
  29. Gute Bilder von dem Übersetzer, den Text übersetzen und lesen Sie dann ein sehr gutes Foto Grüße Guido Fleischacker Deutschland.

    OdpowiedzUsuń
  30. @ Pani Aniu...Ten blog czytamy od A -Z prawie jak lista obecnosci na obiad;) A naprawde warto...i tylko czekac az stuknie 100 tys odwiedzin;) Best Regards from Toronto...Mike

    OdpowiedzUsuń
  31. @Andrzej z Puław: Pierogi i barszcz tez on dobre robi :)
    @Mike z Toronto: Pozdro !!!
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  32. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń